Blaski i cienie Nieprzetartego Szlaku

Instruktorski Trop / Teresa Paradowska, Grażyna Sawicka i Tomasz Jaworski / 30.06.2012

Na wysłane przez redakcję „Na Tropie” pytanie o to, jak wygląda codzienna praca drużyny Nieprzetartego Szlaku, jakie są blaski i cienie takiej pracy, odpowiadają instruktorzy ze Żnina, Chorągiew Kujawsko-Pomorska.

Pracę z drużyną NS zaczęłyśmy bardzo wcześnie, zaraz na początku naszej pracy zawodowej w Szkolnictwie Specjalnym, jedna z nas w Żninie, druga w Szerzawach koło Mogilna. Był to rok 1983. Od początku z zapałem organizowałyśmy czas wolny naszych podopiecznym w jak najatrakcyjniejszy dla nich sposób. Zbiórki odbywały się regularnie, były niejako wpisane w działalność naszych placówek.

Lata osiemdziesiąte były czasem, kiedy zdobycie państwowych funduszy na Zloty NS nie stanowiło problemu. Pamiętam Zloty w Głodowie, Smerzynie, gdzie harcerze samodzielnie musieli rozbić duże wojskowe namioty, zagospodarować swój teren w charakterystyczny dla swojej drużyny sposób. Wtedy prawie każdy uczeń szkoły podstawowej i każdy wychowanek w naszym ośrodku należał do ZHP. Później, jak wszyscy wiemy, kraj zaczął funkcjonować w inny sposób, zmieniły się relacje państwa i Związku Harcerstwa Polskiego, jesteśmy dziś samodzielną organizacją, musimy więc utrzymywać się sami. Ponadto młodzież ma coraz więcej innych propozycji, po prostu jest inaczej. Więc inaczej trzeba pracować.

Od kilku lat staramy się robić wszystko aby w nasze szeregi przyciągnąć jak najwięcej naszych uczniów. Środki staramy się pozyskiwać, pisząc wnioski o granty oświatowe na zajęcia o tematyce harcerskiej. Mamy na swoim koncie już trzy: 1) „Harcerz tu, harcerz tam, harcerz tu i tam”, 2) „W siną dal, w siną dal, pomaszerował lewa prawa w siną dal, czyli Nieprzetartym Szlakiem Przecieramy Szlaki”, 3) „Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat” – realizacja hasła Janusza Korczaka w działaniach Drużyny Harcerskiej „Nieprzetartego Szlaku”.

Najważniejsze jest to, że pracujemy metodą harcerską. Harcerze poznają najbliższą i dalszą okolicę, jej piękno i historię. Obecnie realizujemy grant poświęcony Januszowi Korczakowi, patronowi naszej drużyny, któremu to też poświęcony jest rok 2012.

Pozyskujemy również fundusze dzięki Stowarzyszeniu Sympatyków Harcerstwa Żnińskiego, co znacznie ułatwia nam pracę. Wspólnie ze Stowarzyszeniem piszemy projekty, które przedstawiamy Radzie Gminy, często uzyskując pozytywne opinie. Już dwukrotnie zdobyliśmy częściowe fundusze na Zloty w Funce i w tym roku na wyjazd po Betlejemskie Światło Pokoju. Harcerze dzięki takim wyjazdom integrują się z innymi środowiskami harcerskimi, uczą się współdziałania w większej grupie a także zachowania w innym otoczeniu niż to najbliższe.

Prawie wszystkie dzieci po raz pierwszy w górach były właśnie podczas grudniowego wyjazdu na Głodówkę, nie mówiąc już o wyjeździe za granicę, co miało miejsce w roku 2010, kiedy to przekazanie światełka miało miejsce w Starym Smokowcu na Słowacji.

Byliśmy też, chociaż niewielką grupką, we Lwowie na obchodach 100-lecia Harcerstwa. Nasi harcerze, wspólnie z Płastami Ukraińskimi, brali udział w biegu harcerskim po mieście, gdzie mieli okazję poznać najważniejsze zabytki, a także zaprzyjaźnić się z Płastami, którzy byli przydzieleni do naszego patrolu. Niektórzy utrzymują znajomość w dalszym ciągu, kontaktując się poprzez portale społecznościowe, co również rozwija ich rozwój społeczny, który jest bardzo ważny w funkcjonowaniu dzieci i młodzieży z niepełnosprawnością intelektualną.

Corocznie bierzemy udział w Złazie organizowanym przez Szczep Żnińskich Drużyn Harcerskich przy pomocy Stowarzyszenia Sympatyków Harcerstwa Żnińskiego. Nasi harcerze czują się tam jak w wielkiej wspólnej rodzinie, mimo iż we własnym środowiskach są często dyskryminowani i etykietowani jako ci gorsi, bo uczący się w szkole specjalnej. Brać harcerska z naszego środowiska jest nakierowana na współpracę z nami, spotykamy się z nimi również podczas innych uroczystości, takich jak: wigilie harcerskie, rozpalenie ogni grunwaldzkich, czy Dzień Myśli Braterskiej. Ostatnio braliśmy również udział w uroczystościach nadania imienia i poświęcenia sztandaru naszego Hufca Pałuki, teraz już imienia Olgi i Andrzeja Małkowskich. Przez wiele miesięcy przygotowywaliśmy się do tych uroczystości. Poznawaliśmy życiorysy naszych bohaterów, przygotowywaliśmy kartki do kroniki hufcowej i uczyliśmy się hymnu. Wszyscy pracowali na miarę swoich możliwości psychofizycznych.

Nasza służba w drużynie Nieprzetartego Szlaku to nie tylko wyjazdy i imprezy. To także ciężka, codzienna praca polegająca na uczeniu podstawowych zachowań, wiadomości i umiejętności, niezbędnych każdemu harcerzowi. Wpajamy naszym harcerzom ideały harcerskie, które są bardzo przydatne w codziennym funkcjonowaniu. Nasi podopieczni uczą się, że każdy człowiek jest tak samo ważny jak i oni sami. Każdy bez względu na swoje dysfunkcje ma prawo do tego aby darzyć go szacunkiem, w każdym można dostrzec mocne strony.

Dzieci często mówiły „nie umiem”, „nie chcę”, „nie dam rady”. Teraz, zanim powiedzą te słowa, co zdarza się coraz rzadziej, wcześniej zrobią wszystko aby wykonać powierzone im zadanie, oczywiście dostosowane do ich możliwości, no może troszkę zawyżone, bostaramy się podnosić poprzeczkę. Uczymy ich piosenek harcerskich, pląsów, w czym pomagają harcerze starsi z naszego Szczepu. Nasi harcerze potrafią rozszyfrować i zaszyfrować trudne słowa różnymi rodzajami szyfrów. Najtrudniejszą sprawą dla nich jest alfabet Morse`a, gdyż te kropki i kreski dla dzieci i młodzieży z niepełnosprawnością intelektualną są czarną magią nie do opanowania. Staramy się jednak wykorzystać takie działania jako narzędzie wspierania ich rozwoju. Wciąż robimy nieznaczne postępy, małymi kroczkami idziemy do przodu.

Dużo czasu poświęcamy na uczenie naszych harcerzy podstawowych zachowań w różnych sytuacjach, których w domach, często patologicznych, nie są uczone. Na początku dzieci dbały o czubek własnego nosa, a teraz zwracają uwagę również na innych. Bardziej sprawni pomagają słabszym bez proszenia ich o to. Chętnie biorą i z własnej woli biorą na siebie część zadań, zdobywają sprawności na miarę swoich możliwości i są dumni, ze są harcerzami.

Gdy w ciągłych staraniach o fundusze i zapewnienie naszym podopiecznym jak najlepszych warunków do rozwoju przeżywamy jakiś kryzys, zastanawiamy się, czy takie działania mają jakikolwiek sens. Jednak dowody wdzięczności naszych harcerzy, którzy z radością biorą udział w pracy szczepu dodają nam sił do dalszej, jeszcze bardziej owocnej i ciężkiej pracy.

W pamięci utkwiło nam zdanie naszego harcerza, wypowiedziane w momencie przypinania mu krzyża harcerskiego podczas Przyrzeczenia: „spełniło się moje największe marzenie”. Dla takich chwil warto żyć i działać. Tak więc dopóki sił nam starczy, harcerstwo w naszej szkole będzie działało i rozwijało się.

Teresa Paradowska, Grażyna Sawicka i Tomasz Jaworski - od prawie trzydziestu lat działają w Zespole Szkół Specjalnych w Żninie