Co po kursie – cz.2

Archiwum / phm. Jakub Sieczko / 04.10.2008

Na kursach pierwszej pomocy HSR-owy świat się nie kończy. W czerwcowym numerze pisałem o tym, że po kursie można wziąć udział w warsztatach ratowniczych, szkoleniu Polskiej Rady Resuscytacji czy w kolejnym szkoleniu, ale już w charakterze kadry pomocniczej. Czy to koniec ratowniczych możliwości w ZHP? Nic bardziej mylnego!

to, co w pojedynkę często wydaje się niemożliwe, wspólnymi siłami jest na wyciągnięcie ręki

Pomyśl o swoim największym marzeniu, albo o pasji, którą chciałbyś realizować. Osiągnięcie takiego celu często jest niełatwe i najbardziej wytrwały z wędrowników może nie podołać ogromowi zadań, kiedy postanowi np. zdobyć Mount Blanc albo we współpracy ze służbami profesjonalnymi odbyć duże ćwiczenia ratownicze. Nie od dziś jednak wiadomo, że to, co w pojedynkę często wydaje się niemożliwe, w kilka bądź kilkanaście osób połączonych wspólnymi marzeniami i pasją jest na wyciągnięcie ręki. I właśnie po to wędrowniczki i wędrownicy w całej Polsce zakładają harcerskie kluby i grupy ratownicze? Jak to zrobić?

Przede wszystkim chcieć i znaleźć kilka osób, które są zainteresowane pracą z tą właśnie specjalnością (co często jest łatwe np. po kursie pierwszej pomocy HSR przeprowadzonym w danym hufcu). Po drugie trzeba wiedzieć – co chce się robić. Czy klub ma się spotykać i ćwiczyć symulowane akcje ratownicze? Może na początek warto zaprosić znajomego lekarza, ratownika, albo instruktora HSR i poprosić o poprowadzenie zajęć? Gdy uda Wam się zdobyć trochę sprzętu może okażecie się pomocni w zabezpieczeniu medycznym imprez, które odbywają się w Waszym mieście? Możliwości jest mnóstwo, stwórzcie więc wstępny plan pracy i udajcie się z nim do waszego komendanta hufca. A potem – do dzieła! Nie zawsze początki pracy klubu są łatwe – warto o pomoc zwrócić się do chorągwianego inspektoratu ratowniczego bądź znajomych instruktorów HSR, którzy na pewno chętnie udzielą wam wsparcia.

działalność w HGR to duże wyzwanie, na pewno nie dla każdego harcerskiego ratownika i nie od razu

Kolejnym, wyższym stopniem wtajemniczenia ratowniczego jest stworzenie Harcerskiej Grupy Ratowniczej. To wyzwanie dla pełnoletnich członków ZHP, wymagania stawiane przed grupą są wyższe niż przed klubem. Członkowie Harcerskich Grup Ratowniczych przechodzą szkolenie według standardów Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, w którym działa m.in. Państwowa Straż Pożarna. Jak widzicie, działalność w HGR to duże wyzwanie, na pewno nie dla każdego harcerskiego ratownika i nie od razu. Marzenia jednak są od tego, żeby je spełniać, tu możecie liczyć na wsparcie szefostwa HSR. Szczegółowych informacji udzieli Wam członek szefostwa HSR ds. harcerskich grup ratowniczych, kontakt do którego znajdziecie na stronie www.hsr.zhp.pl.

Jest taka impreza – największe święto harcerskich ratowników. Odbywa się tylko raz w roku, a mieszkańcy miasta, w którym się dzieje wykonują podczas jej trwania zawsze kilkadziesiąt telefonów na pogotowie ratunkowe (które oczywiście o planie tej imprezy i jej szczegółowym przebiegu jest powiadomione). To Ogólnopolskie Zawody ZHP w Ratownictwie, których jubileuszowe, dziesiąte wydanie, odbyło się niedawno w Częstochowie. Więcej o tym wydarzeniu pisze w dziale „Na tropie wydarzeń” Anna Dobrakowska, ja powiem tylko, że to impreza naprawdę dla każdego harcerza-ratownika. Wystarczy zebrać kilku kolegów, dobrze skompletować apteczkę i wybrać się na miejsce zawodów. Od dwóch lat na zawodach funkcjonują dwie trasy – pierwszej pomocy i ratownicza. O ile na tej drugiej wymagane jest użycie sprzętu, którego obsługi nie można nauczyć się na kursie pierwszej pomocy HSR, to trasa „pierwsza pomoc” stawia wymagania właśnie na poziomie świeżo upieczonego ratownika ZHP. To szansa na sprawdzenie się w niełatwych sytuacjach ratowniczych, podniesienie swojej wiedzy i umiejętności, a także integrację ze środowiskiem ratowniczym w ZHP. Dopiero przyjeżdżając na Zawody przekonać się można jaką siłą jest Harcerska Szkoła Ratownictwa. Choćby dlatego warto, no i nie zapominajmy, że co roku do wygrania są nie byle jakie nagrody.

Nie spotkałem jeszcze nikogo, kto by wrócił z kursu instruktorskiego HSR mówiąc „Nie było warto”, albo „Zmarnowane dwa tygodnie”. Niezależnie od tego czy z takiego szkolenia wyjeżdża się ze srebrną odznaką na piersi, zawsze jest to duże przeżycie. To kurs nie tylko ratowniczy, choć możecie być pewni, że słowo „symulacja” bądź „uraz” będziecie na nim odmieniać przez wszelkie przypadki. Przygotowujemy na nim ratowników ZHP do bycia instruktorami kompleksowo. Nie brakuje więc zajęć o tym jak motywować drugiego człowieka, o tym jak sprawiedliwie i mądrze oceniać, jak konstruować symulacje ratownicze, jak prowadzić zajęcia. To tylko część tematów z którymi możecie się spotkać podczas kursu instruktorskiego. Jest jeszcze coś – specyficzna atmosfera kursów instruktorskich. Jak na nich jest?

Od lata 2009 roku do uczestnictwa w kursie potrzebne będzie uzyskanie statusu „potencjalnego instruktora” (IP) przez uczestnictwo w charakterze kadry pomocniczej w kursach pierwszej pomocy HSR. Spokojnie – to tylko brzmi tak groźnie. Pod adresem http://www.hsr.zhp.pl/index.php?do=download_binary&navi=0100,0005,0001&id=1801 znajdziesz szczegółowe informacje na ten temat. Status IP nie ma być kolejnym utrudnieniem w drodze na kurs – zależy nam przecież na tym, żeby jego uczestników było jak najwięcej. Chcemy jednak lepiej przygotować harcerzy do uczestnictwa w nim, a to zwiększa szanse, że kurs opuści jak największa liczba nowych instruktorów HSR. A bycie instruktorem HSR – to dopiero wielka przygoda i szansa na nowe możliwości!

Jest w HSR co robić, jeśli więc czujesz ratowniczą pasję i chcesz się rozwijać – nie wahaj się. Kursy, szkolenia, zawody, warsztaty – to wszystko robimy właśnie dla Ciebie! Bierz, ile się da.

phm. Jakub Sieczko - szef Harcerskiej Szkoły Ratownictwa, instruktor hufca Warszawa Żoliborz. Szef działu "Specjalności" w “Na tropie”, wywodzi się z 33 KHDŻ „Pasat” (hufiec Kielce-miasto). Student medycyny na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.