Harcregulaminy

Andrzej Walusiak / 26.05.2009

Co jakiś czas słyszy się o kolejnych instrukcjach i przepisach. Pomstują na nie właściwie wszystkie harcerskie autorytety – jednak wciąż tworzone są nowe dokumenty.

Mieliśmy odbiurokratyzować ZHP, a komendant pewnego hufca mierzy grubość sznurów swoich instruktorów. Nie mogą przecież być za cienkie, bo wyglądają jak sznurowadło, a grubsze okazują się być jeszcze gorsze, bo przypominają inną organizację.

Dwa lata temu, jak zastanawiałem się na swoimi zadaniami na podharcmistrza, w ramach poszerzenia wiedzy o pozyskiwaniu środków postanowiłem stworzyć instrukcję prowadzenia akcji zarobkowej. Wtedy wydawało mi się to doskonałym pomysłem. Zrobiłem inteligentną tabelkę, w którą wpisywało się różne ważne rzeczy. Do tego dodałem stronnicową instrukcję obsługi tej tabeli i dwa regulaminy prowadzenia akcji zarobkowej dla dwóch różnych sytuacji. Rzecz jasna wszystko to według mnie miało być ułatwieniem. Próbę zamknąłem, stopień zdobyłem, a dokument przeze mnie stworzony nie opuścił mojej teczki. W porę powstrzymałem się przed zmuszeniem ludzi do używania go. Dwa miesiące później zorganizowałem akcję zarobkową i wcale nie miałem ochoty wykorzystać mojej tabelki.

Co jakiś czas słyszy się o kolejnych instrukcjach i przepisach. Pomstują na nie właściwie wszystkie harcerskie autorytety – jednak wciąż tworzone są nowe dokumenty. Mieliśmy odbiurokratyzować ZHP, a komendant pewnego hufca mierzy grubość sznurów swoich instruktorów. Nie mogą przecież być za cienkie, bo wyglądają jak sznurowadło, a grubsze okazują się być jeszcze gorsze, bo przypominają inną organizację. Zespół mundurowy nawalił i w regulaminie nie umieścił, w jakim zakresie może wahać się grubość sznura funkcyjnego, i biedny komendant musiał to naprawić, wydając odpowiedni rozkaz. Przykład wydaje się być absurdalny, ale niestety jest prawdziwy. A komendant kierował się na pewno tymi samymi przesłankami, co ja, tworząc mój regulamin akcji zarobkowej. Cytując opis na GG mojego znajomego: „Chciałem dobrze – Adolf Hitler”.

Na pewno chce też dobrze drużynowy harcerzy z zupełnie innej części Polski. Twierdzi on, że wszyscy członkowie jego ekipy muszą być równo umundurowani. Dotyczy to również butów, których należy zakupić odpowiedni model. Nie masz butów? Nie pojedziesz na obóz. Co z tego, że w drużynie spędziłeś trzy lata, ze starego obuwia wyrosłeś, a na nowe nie starczy pieniędzy.

Wpadamy w pułapkę harcregulaminów. Czasem jak brakuje nam odpowiedniej instrukcji, nie wiemy, jak się za coś zabrać. Znajdzie się dwóch czy trzech takich i już ktoś ma pomysł, jak im pomóc. Tworzą odpowiedni i przepis i już nikt nie ma wątpliwości, jak ma wyglądać rozkaz rozpoczynający zdobywanie projektu starszoharcerskiego. Za jakiś czas może się okazać, że mnóstwo drużyn niewłaściwie ów projekt zdobyło. Dlaczego? Bo nieregulaminowo. Jeszcze później ktoś może zarzucić, że w ogóle powinno się przez to ten projekt odpruć, bo skoro był błędnie zdobywany, to jest nieważny.

To chyba wina naszych problemów z samodzielnym myśleniem. Łatwiej jest zdać się na bezduszną biurokrację, która prowadzić nas będzie swoimi paragrafami, jak pies niewidomego. Bo przecież samodzielne wymyślenie czegoś nieobwarowanego przepisami jest trudniejsze. Rzecz jasna nie zakładam, że instruktor harcerski tworzy regulamin, żeby spełnić swoje osobiste ambicje napisania czegoś, czemu wszyscy będą musieli się podporządkować. Wierzę, że tak, jak ja robi to z dobrej woli.

W kilku miasteczkach w Europie przeprowadzono pewien eksperyment. Zlikwidowano wszystkie znaki drogowe oraz sygnalizację świetlną i pozostawiono kierowców na pastwę pierwszeństwa prawej strony. Okazało się, że ilość wypadków diametralnie się zmniejszyła.
Nie na wszystko potrzebujemy praw, więc nie twórzmy ich niepotrzebnie. Zmarnujemy tylko czas i utrudnimy życie wielu ludziom. Przepis może zlikwidować indywidualność i zastopować rozwój. Należy pamiętać o tym, że jak ktoś coś robi inaczej, to niekoniecznie znaczy, że robi to źle.