Katol kontra lewak

Agnieszka Bąder / 01.10.2014

Mam dość tego, co dzieje się w polskiej debacie publicznej. Krwawa batalia ideologiczna zniechęca do podejmowania jakichkolwiek dyskusji. Wartości wyniesione z harcerstwa stoją w sprzeczności z tym, co dzieje się w naszym społeczeństwie oraz sposobie rozmawiania.

Niedawno dowiedziałam się, że jestem liberalną katoliczką, stanowiącą zagrożenie dla trwałości tradycji Kościoła. Tylko dlatego, że zwróciłam uwagę gorliwemu obrońcy wiary, że obrażanie homoseksualistów kłóci się z nauczaniem Jezusa o poszanowaniu bliźniego. Kilka dni temu pewien działacz lewicowy mianował mnie homofobką i fanką PiS, ponieważ powiedziałam głośno o swojej wierze. Żaden z nich nie zna mnie osobiście. Takie atrakcje tylko w internecie!

Tam, gdzie kończy się uzasadnianie danego przekonania, zaczyna się generalizowanie oraz odwracanie kota ogonem.

Mówię stop temu, co się dzieje! Mam dość anonimowego komentowania w sieci. Lubię się tam wypowiadać, „na żywo” również. Zawsze używam poprawnej polszczyzny, nie przeklinam i komponuję subiektywne wypowiedzi, odnoszące się do poglądów, nie ludzi. Uważam dyskusje za szalenie interesujące, szczególnie kiedy mogę poznać zupełnie skrajną opinię popartą logicznymi argumentami. To ubogaca. Niestety bardzo często internetowe wypowiedzi wpisują się w nurt tzw. świętych wojen – musimy cię przekonać do swojej racji, bo na pewno się mylisz. Tam, gdzie kończy się uzasadnianie danego przekonania, zaczyna się generalizowanie oraz odwracanie kota ogonem: bo Żydzi są sprawcami całego zła, każdy ksiądz to pedofil, a wszystkie nieletnie matki są puszczalskie. Poza tym na pewno jesteś sfrustrowany i nie masz życia poza Facebookiem. W cztery oczy nikt tak nikomu nie powie.

Wyżej opisane zjawisko występuje coraz częściej, a to za sprawą rozpowszechnienia internetu. Komentują wszyscy: mały, duży, stary, młody, katol, lewak. Wszyscy mają misję, by zniszczyć przeciwnika. Mamy do czynienia z hejtami oraz hejtami hejtów, rzadko ze słowami uznania. Niestety sytuacja dotyczy również coraz młodszych osób.

Naprawdę wierzę, że tylko szacunek i rozmowa pozwolą przetrwać naszemu gatunkowi.

W środowiskach, które mnie wychowały, czyli przede wszystkim Kościele i harcerstwie, nauczyłam się szacunku do innych ludzi, niezależnie od tego, kim i jacy są. Banał? Być może, ale nadal obecny w moim życiu, szczególnie społecznym. Wśród swoich znajomych mam osoby skrajne różniące się ode mnie. Może to naiwność, lecz naprawdę wierzę, że tylko szacunek i rozmowa pozwolą przetrwać naszemu gatunkowi. W przeciwnym razie pozabijamy się w imię mojej prawdy, która jest moja i najmojsza, jedynie słuszna. A przecież można pięknie się różnić, nie wchodząc innym w drogę.

Opcja polityczna, do której jest mi najbliżej, ma niewielką liczbę zwolenników w Polsce. Jednak „moja” partia, mimo wyraźnie określonego stanowiska i odważnie wyrażanych poglądów, nie potrzebuje do szczęścia mowy nienawiści i hejtów. Chyba ta kultura wypowiedzi oraz poszanowanie innych ludzi nie przysparzają ugrupowaniu zwolenników. A im więcej negatywów, tym większa publiczka. Nie od dziś wiadomo, że polityka i media potrafią pięknie manipulować ludźmi, czyniąc z nich bezduszne istoty, żądne krwi.

Świećmy przykładem! Nie jest to przejaw słabości, lecz siły.

Nie od dziś wiadomo, że bycie harcerzem/instruktorem łączy się nie tylko z przywilejami, lecz przede wszystkim obowiązkami. Pamiętajmy o tym, uczestnicząc w debatach publicznych. Wyrażajmy swoje zdanie z kulturą i szacunkiem dla innych, szczególnie tych, z którymi się nie zgadzamy. Świećmy przykładem! Nie jest to przejaw słabości, lecz siły. Najeżdżanie na księży, gejów, polityków, gimnazjalistów lub inne grupy jest zwyczajnie prymitywne i niedojrzałe.

Niech nasze zuchy i nasi harcerze wiedzą, że nie zawsze muszą zgadzać się z drużynowym.

Z drugiej strony nie powinniśmy się bać wyrażać swoich poglądów, szczególnie odmiennych od zdania naszych autorytetów. Harcerstwo wychowuje do życia społecznego, w którym nie ma dwóch takich samych osób czy opinii. Uczmy tego również naszych podopiecznych, nie tylko tych w wieku wędrowniczym: zacznijmy od zucha! Wyrażanie własnych poglądów w kulturalny sposób stanowi niezwykle cenną umiejętność, przydatną w pracy i życiu osobistym. Niech nasze zuchy i nasi harcerze wiedzą, że nie zawsze muszą zgadzać się z drużynowym.

Dyskusja z osobą o skrajnie odmiennych poglądach może być szczególnie trudna. Wymaga jasnego przekazu, który zawsze wypada jakoś uzasadnić. Argumenty w stylu „bo tak”, „bo nie”, „bo każdy”, „bo wszyscy”, „bo się nie znasz”, „bo jesteś głupi” tylko nas skompromitują. Dlatego tak ważne jest, by przed zajęciem jakiegoś stanowiska rzetelnie je przemyśleć. A nuż się z nim nie zgadzamy?

Agnieszka Bąder - studentka, działaczka społeczna, dziennikarka, korespondentka. Instruktorka, była drużynowa wędrownicza, członek rady kręgu akademickiego, sekcyjna sekcji turystycznej, programowiec. Ukochana, przyjaciółka, idealistka, marzycielka, optymistka, siłaczka, długodystansowiec.