Markowa muzyka

Na Tropie Kultury / Maciej Pietrzczyk / 02.04.2015

Każdy z nas ma inny gust. Czasem jako piękne postrzegamy zupełnie odmienne rzeczy. Jednak pomimo istniejących różnic, każdy kto chociaż raz w życiu słyszał muzykę Marka Knopflera, musi potwierdzić jej bezsprzeczną niepowtarzalność.

Początek

Piosenki, nawet te najbardziej chwytliwe, mają to do siebie, że po pewnym czasie zamiast zachwytu wywołują u nas furię. Też tak mam. Jednakże muzyka Knopflera stanowi tutaj wyjątek. Nawet pisząc ten tekst słucham po raz drugi w tym tygodniu (a jest środa) wspaniałego albumu „Alchemy live”. Mam nadzieję, że macie tak z jakimś artystą. To super sprawa! Jeśli nie, to z całego serca wam tego życzę. Może zakochacie się właśnie w Marku.

Rok 2010 był dla mnie zdecydowanie najbardziej udanym rokiem jak do tej pory. Poza faktem, że każdy weekend od kwietnia do września poświęciłem różnym formom działalności harcerskiej, to właśnie wtedy po raz pierwszy usłyszałem muzykę Marka. I to był koniec. Lub też początek, zależy jak na to patrzeć.

Od tej pory nie byłoby w moim życiu tygodnia bez jego muzyki. A kim on w ogóle jest? Już tłumaczę.

11088026_879787648745398_337438099_o

Mark

Śmiało można o nim powiedzieć, że zmienił oblicze muzyki rockowej

Mark Knopfler (rocznik 1949) znany jest najbardziej z roli lidera brytyjskiego zespołu Dire Straits. Jest autorem muzyki i tekstów do wszystkich piosenek tej grupy (poza jedną niezawartą na studyjnych albumach kompozycją swojego brata Davida). Od 1977 do 1993 roku „Straitsi” zyskali światową sławę i obok Pink Floyd i Queen’u byli najbardziej rozpoznawalną grupą muzyczną z Wielkiej Brytanii. Jak już wcześniej wspomniałem, bezpośrednio za sukcesem zespołu stoi sam Knopfler. Śmiało można o nim powiedzieć, że zmienił oblicze muzyki rockowej.

Sułtan

Poza niewyobrażalnie melodyjną muzyką, Mark tworzył teksty, które moim zdaniem byłyby bardzo wartościowe jako utwory literackie, nawet bez muzyki

Rok 1978, Londyn. Na ulicach i w barach panują ostrzejsze punkowe brzmienia. I nagle pojawia się nowy zespół, który jako jedyny pokrętło od „overdrive” nie ma odkręconego na pełną moc. Pierwsza płyta „Dire Straits” ma czyste i wyróżniające się brzmienie. Największa sławę przynosi im utwór „Sultans of swing” z charakterystyczną solówką na końcu utworu. Uwagę przykuwał fakt, iż Knopfler nie używał kostki, a niepowtarzalny dźwięk swojej gitary uzyskiwał przy użyciu trzech palców (podczas gdy pozostałe dwa opierał na gitarze). Warto też wspomnieć o tym, że pomimo swojej leworęczności gra na gitarze praworęcznej (dla porównania spróbujcie swoich sił na leworęcznej).

Niespodziewana popularność otworzyła zespołowi furtkę do kolejnych płyt, które powstały w ekspresowym tempie. W 1979 roku ukazało się „Communique”, a w 1980 serca słuchaczy podbito wspaniałym „Making Movies”(Romeo & Juliet!). Do tego doszło „Love over gold” w 1982. To mój ulubiony okres w twórczości Knopflera. Poza niewyobrażalnie melodyjną muzyką, Mark tworzył teksty, które moim zdaniem byłyby bardzo wartościowe jako utwory literackie, nawet bez muzyki. Jednak muzyka była. I to jaka! Mój ulubiony krążek, czyli „Love Over Gold”, zawiera tylko pięć utworów. Chciałem zwrócić waszą uwagę na dwa z nich: „Telegraph Road” i „Private Investigations”. Pierwsza z nich, opowiadająca o alienacji człowieka pośród postępującego rozwoju cywilizacyjnego, jest od momentu kiedy ją usłyszałem bezsprzecznie moją ulubioną.

W 1984 roku wydano koncertowy album „Alchemy Live”. Możecie w nim znaleźć wszystko, każdą emocję jaka tylko znajduje się w człowieku. A jeśli zastanawiają was opaski i frotki, które nosił Mark, to muszę was zawieść – on po prostu bardzo obficie się pocił. No cóż, chłopak naprawdę się starał!

Brat  

W zasadzie można by napisać artykuł tylko o płycie i piosence „Brothers in arms”.

To, co kocham w tekstach Knopflera, to umiejętność opisania świata z perspektywy innej niż jego własna. Taką piosenką jest „Money for nothing” (gościnnie Sting), napisana w sklepie ze sprzętem AGD w Nowym Jorku. Podmiotem lirycznym jest tutaj pracownik fizyczny tego sklepu, który wyraża swoją dezaprobatę na temat muzycznych gwiazd ówczesnego MTV. Warto się wsłuchać! Nawet zachowany jest charakterystyczny dla takich ludzi język.

Dojrzałość jego tekstów może wynikać z tego, że karierę muzyczną zaczął bardzo późno, jako trzydziestolatek. Wcześniej był dziennikarzem muzycznym i wykładowcą anglistyki. To z kolei może być źródłem jego doskonałej znajomości języka angielskiego i używania bardzo dokładnych rymów (odsyłam do „Industrial disease”).

Rok 1985. Ukazuje się płyta „Brothers in Arms”. Światowy sukces, występ na londyńskim „Live Aid” i dwuletnia trasa koncertowa z ponad 150 występami. W zasadzie można by napisać artykuł tylko o płycie i piosence „Brothers in arms”. Tak, to ona kilkanaście razy wygrała trójkowy „Top Wszechczasów”. Jeśli jeszcze nie jesteście przekonani do muzyki Marka lub nie wierzycie w jego wielkość, albo myślicie, że jego przepalony, duszący się głos nie jest nic warty, po prostu posłuchajcie tego.

Bez wątpienia to jeden z najważniejszych utworów w historii muzyki rozrywkowej. Jest jednym z najbardziej poruszających tekstów inspirowanych wspomnieniami ojca Knopflera z izraelskiej armii opowieści. Jeśli posłuchaliście, to wiecie.

Eric

Po trasie BIA zespół zawiesił działalność, a Knopfler, który był po prostu zmęczony ogromnymi koncertami, usunął się w cień. Trudno było zobaczyć jego występ w 1987 roku. W 1988 zaczął bliżej współpracować z Eric’em Claptonem. Razem odbyli trasę koncertową, gdzie Mark występował jako gitarzysta wspomagający (grywali w tym czasie jeszcze z Elthonem  Johnem). Eric z kolei zagrał jako gitarzysta rytmiczny Dire Straits na koncercie z okazji 70. urodzin Nelsona Mandeli w 1988 roku. Był to jedyny występ zespołu do 1991 roku.

Country boy

W ramach odnalezienia spokoju ducha po zjeżdżeniu całego świata z DS, Mark i jego starzy kumple założyli grupę The Notting Hillbilles grającą spokojne country i bluesa. Bez ogromnych koncertów i wzmożonej aktywności medialnej Knopfler odzyskał siły do finalnej płyty Dire Straits „On every street”. Śmiało stwierdzam, że jest to studyjny majstersztyk, a liczba instrumentów użyta w nagraniach w niczym nie przypomina prostej struktury (dwie gitary, bas i perkusja) z pierwszych płyt. Ma jednak swój urok, a koncertowa edycja „On the Night” to doskonałe zwieńczenie pracy pod szyldem Straitsów.

Solo

Mark Knopfler nie jest artystą nastawionym na zyskiwanie popularności, robienie show czy na komercyjny sukces

Po rozwiązaniu Dire Straits Mark zaczął tworzyć pod własnym nazwiskiem. Tak naprawdę nagrywał razem z kolegami z zespołu (z małymi zmianami), ale muzyka przeszła olbrzymią metamorfozę. Słychać w niej wiele celtyckich inspiracji, a piosenki są raczej spokojne i stonowane. Od 1996 roku powstało osiem solowych albumów szkockiego gitarzysty. Bez wątpienia każdy z was znajdzie tam coś dla siebie. Każda z nich jest przeniknięta jego stylem, jednak nie można powiedzieć, że są takie same. Mark Knopfler nie jest artystą nastawionym na zyskiwanie popularności, robienie show czy na komercyjny sukces. Robi to, co lubi z ludźmi, których lubi. Pisze o rzeczach, które kocha lub tez wciela się w rolę szkockiego kierowcy ciężarówki z lat sześćdziesiątych. W kolejnych latach zgarniał różne nagrody za swoją twórczość, jednak nic nie świadczy o jego wielkości tak, jak miliony sprzedanych płyt na całym świecie.

Pisząc o Marku skupiłem się bardziej na jego historii z Dire Straits. Mam nadzieję, że dzięki temu o jego solowej twórczości wyrobicie sobie własne zdanie. Jeśli jeździcie samochodem, macie wolny wieczór, potrzebujecie muzyki do oświadczyn lub też macie nagłą potrzebę, żeby zaznać trochę piękna, sięgnijcie po Knopflera.

Życie

Gdyby moje życie miałoby mieć soundtrack, to w całości składałby się on z muzyki Knopflera. Ostatnio to zafascynowanie odżyło ze zdwojoną siłą, gdyż 16 marca ukazał się jego nowy album „Tracker”. Z całego serca polecam go wędrownikom. A pan Knopfler już 13 lipca zagra w Krakowie. Mój bilet oczywiście czeka, ale jeśli dotrwałeś do tego momentu, to mam nadzieję, że spotkamy się na koncercie mistrza!

 

 

Maciej Pietrzczyk - student warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. Kiedyś koszykarz, dzisiaj celuje w biegi na (coraz) dłuższe dystanse. Zapalony żeglarz i instruktor Hufca Kielce-Miasto. Jeśli trzeba, wspomaga jednostkę OSP z rodzinnej miejscowości, a rytm życia wyznacza według muzyki Marka Knopflera.