Nigdy nie jest za późno!

Instruktorski Trop / Agnieszka Szymkowiak / 03.10.2016

Jestem Agnieszka. Mam trochę ponad trzydziestkę, nastoletnią córkę, pracuję. Mam kilka pasji, ale od ponad 4 lat największą pasją i sposobem na życie jest harcerstwo.

 

Nietypowe początki

Myślę, że wspieranie działań ZHP przez rodziców jest bardzo ważne, buduje więź

Mogłabym rzec, że to córka wkręciła mnie w harcerstwo, nie na odwrót, jak to zazwyczaj bywa. Od zawsze wspierałam córkę na jej harcerskim szlaku. Najpierw obserwowałam, jak uczy się i bawi przeżywając przygody jako zuch. Potem jak przygotowuje się, by złożyć Przyrzeczenie Harcerskie. Starałam się w to angażować, pomagać jak tylko mogłam. Zaczęło się od prostego zawiezienia  plecaków jej drużynie, aż po bycie opiekunem patrolu na rajdzie. Myślę, że wspieranie działań ZHP przez rodziców jest bardzo ważne, buduje istotną więź. Pozwala podejmować wyzwania, realizować ambitne cele. Razem jesteśmy w stanie dokonać więcej, wspólnymi siłami łatwiej rozwiązywać problemy i trudności pojawiające się w codziennej pracy drużyny.

Zaczynamy przygodę!

Nigdy nie spodziewałabym się jednak, że sama wkroczę na harcerski szlak…(Ja?! Przecież nigdy nie byłam harcerką!). Na początku lutego 2012 roku dostałam e-mail z  pewną propozycją (prawie jak list z Hogwartu!). „[…]Zapraszamy do współpracy osoby, które chciałyby pomóc nam w naszej harcerskiej służbie […] i tych starszych, i tych młodszych”. Zostałam zaproszona na spotkanie do komendy hufca. Mieliśmy ustalić, w jaki sposób mogłabym po raz kolejny pomóc. Pomyślałam: chętnie się przydam, lubię tych zwariowanych harcerzy! Spotkanie przebiegało jednak inaczej, niż mogłabym się spodziewać. Zaproponowano mi poprowadzenie drużyny harcerskiej! Wcześniej ukończyłam studia pedagogiczne, pracowałam z dziećmi i młodzieżą, szybko łapaliśmy dobry kontakt…Ale drużyna harcerska? Moja siostra cioteczna, która była wcześniej harcerką obiecała mi w tym pomóc.

Na harcerskim szlaku

No i się zaczęło! To był szalony rok. Moje życie zmieniło się o 180 stopni. Przyrzeczenie Harcerskie, otwarta próba przewodnikowska, pierwszy zlot, rajd, biwak, szkolenia, kursy. O matko!

Otwierając swoją próbę na stopień przewodnikowski, miałam trochę wątpliwości (chociaż ze mną otwierali próbę o 10 lat młodsi ode mnie). Pamiętam, że przewodniczący KSI  przed indywidualnymi rozmowami z próbantami powiedział, jak bardzo  ważne i odpowiedzialne jest bycie instruktorem, kształtowanie i wychowywanie.

Razem z moim opiekunem stworzyliśmy kilkanaście ciekawych zadań, które pomogły mi rozwijać się jako harcerce, drużynowej i przyszłej instruktorce. Podejmowałam kolejne wyzwania, realizowałam cele. Dawało mi to wiele radości, budowało wiarę we własne możliwości i umiejętności, pozwalało sprawdzić się w różnych okolicznościach.

Doświadczenie

Moim dużym „plusem” były studia pedagogiczne (5-lenie na kierunku społecznym). Mogłam zdobytą w wcześniej wiedzę i praktykę w pracy z trudną młodzieżą połączyć z nową pasją. Dzięki temu łatwiej było podjąć wyzwanie, jakim było prowadzenie drużyny.  Dużym wsparciem była dla mnie komendantka hufca oraz drużynowa mojej córki. Choć były ode mnie młodsze, to jednak starsze stopniem i doświadczeniem. Służyły mi radą i pomocą w wielu ważnych kwestiach, poświęcając mnóstwo swojego czasu i uwagi. Rozwiewały wątpliwości i pomagały radzić sobie z trudnościami. Nieustannie wierzyły w to, że sobie poradzę. Ich wsparcie było dla mnie bardzo ważne, pomagało uwierzyć w sukces.

Trudności

Na początku często źle się czułam z tym,  że harcerze zbliżeni wiekiem do mojej córki, mieli wyższe stopnie i wiedzę niż ja. Przecież nigdy nie byłam na obozie harcerskim, miałam dużo braków… Musiałam nadrobić wiedzę harcerską teoretyczną i praktyczną. Męczyłam pytaniami moją komendantkę hufca, szukałam w internecie wszystkiego co związane z ZHP. Brałam udział w rajdach, biwakach, kursach i szkoleniach.

Chociaż jestem w ZHP od ponad  czterech lat,  jak każdy – miewam  wzloty i upadki. Robiąc jakiś rajd czy zwykłą grę terenową, czasem się zniechęcam i mam chwile, gry wydaje mi się, że zaraz się poddam. Nachodzę mnie rozterki i momenty zwątpienia. Iskrą, które potrafi wzniecić „przygasające płomienie” jest moja drużyna oraz czar ogniska ze śpiewaniem czasem do czwartej nad ranem. Uważam, że powinniśmy się wspierać i motywować nawzajem,  w końcu jesteśmy w tej samej harcerskiej rodzinie i przyświeca nam ten   sam cel: zostawić ten świat trochę lepszym!

Rozwój

Na każdym etapie życia można zacząć przygodę z harcerstwem

Wciąż jeżdżę na kursy, warsztaty, szkolenia. Podnoszę swoje kwalifikacje i umiejętności, poznaję nowych ludzi i środowiska. Na takich wyjazdach nie ma dla mnie jakiejś granicy wiekowej, dobrze dagaduję się z ludźmi, którzy są o połowę młodsi ode mnie. Czasem to oni mają większy problem ze zdystansowaniem się do mojego wieku, ale przy bliższym poznaniu różnica szybko się zaciera. Uważam, że bardzo ważne jest wymienianie poglądów, doświadczeń, warto się wzajemnie inspirować. „Człowiek uczy się całe życie” to nie są puste słowa, trzeba to zrozumieć i wdrożyć w życie!

Moi znajomi, spoza ZHP, krytycznie podchodzili do mojej nowej pasji. Im dłużej jestem w ZHP tym oni bardziej zaczynają to szanować i doceniać, a ostatnio nawet  okazywać wsparcie.

Wiek nigdy nie powinien stanowić bariery czy ograniczenia. Często będzie tak, że jest się (pozornie!) albo za młodym, albo za starym. Na każdym etapie życia można zacząć przygodę z harcerstwem. Im jesteśmy starsi, tym bardziej świadomie realizujemy zadania, trudniejsze wyzwania sobie stawiamy, bardziej odpowiedzialni jesteśmy.

Agnieszka Szymkowiak - skarbnik Hufca Morąg, drużynowa 25 Morąskiej Drużyny Starszoharcerskiej „WILCZYCE”. Ma kilka pasji: kaligrafia, gejsze, czytanie książek, podróże małe i duże. Nie potrafi spędzać wolnego czasu na leniuchowaniu.