Skradła harcerskie serca

Archiwum / Agnieszka Płoskonka / 07.07.2013

Stare Dobre Małżeństwo (Bez Jacka) dostało Słodkiego Całusa od Buby. To wszystko działo się Pod Budą, a konkretnie U Studni, przy Wolnej Grupie Bukowinie. Gdyby mogła powrócić ta niezwykła chwila… Cisza Jak Ta…

Magia, czar i wyjątkowa atmosfera, a to wszystko za sprawą utworów wymienionych powyżej zespołów oraz tych, których nazwy tu nie padły, a jednak ich poetycka melodia utkwiła w naszych sercach. Mowa oczywiście o poezji śpiewanej, czyli jednym z ulubionych gatunków muzycznych w naszych harcerskich szeregach. Co takiego mają w sobie te piosenki, że śpiewając je przy ognisku wywołują u nas dreszcze i uśmiech na twarzy?

Zawsze bezbłędnie dobrane słowa tworzą kompozycję niemal idealną. Delikatne, nastrojowe, melancholijne lub pełne emocji i wrzawy. Trafiają w nasze nastroje, uczucia i miejsca nam najbliższe. Mówią o wielu sprawach ważnych nie tylko dla harcerzy, ale i dla wszystkich ludzi. Głęboka i wyszukana treść sprawia, że słuchane utwory bardziej czujemy, niż rozumiemy. Nasza szczególna więź z tymi piosenkami często łączy się z miejscami, które one opisują. Górskie szlaki, jesienne lasy, rwące rzeki i niewielkie strumyczki, noce nad jeziorem, wschody i zachody słońca – to wszystko nasze naturalne środowisko, podczas biwaków, obozów i zbiórek. Mocniej niż inni obcujemy z przyrodą, dlatego też i to, o czym śpiewamy, bardziej nas dotyka. A kiedy już urokliwy tekst ogarnie nasze myśli, zostaje uruchomiona cała machina wspomnień. Bieszczadzkie Anioły i obóz w Nasicznem, Śnieżka i biwak w Karpaczu, Sielanka o domu i ognisko w Beskidach, Zawirował Świat i nocka w schronisku… To one sprawiają, że my wciąż pamiętamy…

Łagodna melodia i skromna aranżacja – tak zwykle opisywany jest ten gatunek. Zapewne w Waszych harcerskich środowiskach te piosenki przybierają nieraz zupełnie inny charakter, odmienny od oryginału styl, a często zyskują i nowy tekst. I kiedy wreszcie próbujemy wszyscy wspólnie coś zaśpiewać, okazuje się to niemalże niemożliwe – ile drużyn, tyle wersji. Nikt nie odpuszcza, bo przecież nasza jest najlepsza. Tak oto powstają najpiękniejsze wykonania, na kilka głosów, z ciekawymi elementami, a często i ruchami. Dobrze wiedzieć, że ktoś na drugim końcu Polski, podczas obozu czy innego spotkania, będzie miał w pamięci te same słowa i tę samą melodię – to cieszy, dodaje otuchy i przede wszystkim jednoczy. Instrumenty wykorzystywane w wykonywaniu poezji śpiewanej też bardzo ułatwiają nam sprawę – gitara, tamburyny, grzechotki, skrzypce czy akordeon są popularne także w naszym harcerskim otoczeniu. Ważne są także względy praktyczne – łatwo je zabrać na wyjazd i przenosić z kąta w kąt.

Oprócz tego poezja śpiewana ma w sobie jeszcze coś, czego jednoznacznie określić się nie da. Przesłanie? Magię? Piękno? Myślę, że każdy z nas nazwałby to inaczej. Mnie spodobał się cytat na jednym z portali internetowych: „Poezja śpiewana – muzyka dla ludzi… o innej wrażliwości”. Coś w tym jest. A harcerze przecież są wrażliwi.. Tak ukształtowało nas Prawo Harcerskie, drużynowi i wartości, które są nam wpajane w ZHP. Na początku mojej harcerskiej drogi nie wiedziałam, że to, co śpiewam, ma taką nazwę, styl czy słowa skomponowane przez znanych poetów. A jednak to coś mi się podobało, było inne niż muzyka w radiu czy telewizji. Czułam się wyjątkowa znając piosenki, których moi rówieśnicy nigdy nawet nie słyszeli – mądre, ładne, trudne. Bez wątpienia ta muzyka to emocje, wspomnienia, relacje i gęsia skórka, która występuje za każdym razem, gdy śpiewamy właśnie tę wyjątkową dla nas piosenkę.

Nie mówię, że wszyscy harcerze lubią poezję śpiewaną. Pewnie są i tacy, którzy jej nie znoszą. Staram się nie uogólniać, nie nalepiać łatek, ale trafić do tych którzy wiedzą, rozumieją, śpiewają, słuchają i czują „ten klimat”. A klimat jest! Oczywiście jest też przy piosenkach Dżemu, Lady Pank, Piasecznego czy chociażby Weekendu – bo i takie dźwięki płyną z harcerskich gitar. A jednak nikt nie może zaprzeczyć temu, że ten poetycki gatunek muzyczny jest wśród nas. Trudno nie zauważyć kilkudziesięciu stron „Ognika” z tekstami SDM-u, Kasprzyckiego czy Wolnej Grupy Bukowiny. Trudno puścić w niepamięć wieczorne śpiewogrania, gdzie co druga piosenka to poezja śpiewana. Nie zapominajmy o tym, że ten gatunek muzyczny wciąż żyje i… ma się całkiem dobrze.

Wiele grup, wiele płyt, wiele koncertów i jeszcze więcej piosenek. Mimo skromnych reklam, braku afer i szumu medialnego wokół zespołów lub życia prywatnego ich członków, wykonawcy poezji śpiewanej mają ogromną rzeszę fanów. Nie zawodzą podczas dużych imprez, takich jak Ogólnopolskie Spotkania Zamkowe „Śpiewajmy poezję” w Olsztynie, Studencki Festiwal Piosenki w Krakowie, YAPA w Łodzi czy Gitarą i piórem w Borowicach, ale też podczas kameralnych występów w schroniskach czy klubach. I słowo daję, że zawsze na takiej sali, znajdą się głodni muzycznych wrażeń harcerze. Zbliżają się wakacje, więc swoją tęsknotę za piosenką poetycką wreszcie będzie można zaspokoić. Jak co roku wysyp festiwali, konkursów i przeglądów, latem osiągnie swoje apogeum. A będzie czego słuchać, bo na rynek wciąż wychodzą nowe, unikatowe krążki. Kto jeszcze nie słyszał utworów z płyty Między 1 a 7 SCOB, debiutanckiego albumu U Studni czy absolutnej nowości Ciszy Jak Ta – WUKA, to serdecznie polecam nadrobienie zaległości, w ramach wakacyjnego wypoczynku.

Moje serce najpierw zostało zwabione delikatną melodią, później magią słów i wreszcie wyjątkową interpretacją. Nim się obejrzałam – zostało skradzione. Tak… bo poezja śpiewana, z całą pewnością, skradła harcerskie serca.

Agnieszka Płoskonka - studentka pierwszego roku filologii polskiej oraz dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Drużynowa 1 ŚDHS „Wachlarz”, członkini hufcowego Zespołu Promocji i Informacji oraz Zespołu Kadry Kształcącej. Uwielbia wyzwania, poezję i czekoladę.