Szczęście w nieszczęściu

Na Tropie Środowisk / Tomek Detlaf / 25.08.2017

Tak opisał służbę komendant trzeciej trasy WW’17. Ludzka tragedia pozwoliła dać sobie odpowiedź, dzięki której uczestnicy zrozumieli istotę prawdziwej służby.

Tego co widzieli nie da się wyrazić słowami, ani nawet obrazami, jak w telewizji. Dlatego też uczestnikom w pamięć zapadł bardzo wymowny moment. Jechali pociągiem, jak to harcerze, śmiejąc się w głos. Gdy zbliżali się do Rytla, wszyscy nagle zamilkli widząc zrujnowany krajobraz.

Pełnili służbę głównie oczyszczając teren – usuwając z drogi powalone drzewa, zbierając z posesji cegły czy gałęzie. Jeden starszy pan, który bał się, że nie będzie mógł wyjść z domu i samodzielnie uprzątnąć działki stwierdził, że odzyskał wiarę w ludzi. Popłakał się na koniec.

„Służba przyszła do nas, nie my do służby”

Jak powiedziała nam Marzena Fandrejewska z komendy trasy, jej uczestnicy stwierdzili, że dzień służby był najlepszą częścią trasy i chętnie zostaliby dłużej pomagać. Byli wdzięczni za to, że mogli tam być, osobiście zobaczyć ludzką tragedię i pełnić prawdziwą służbę. Prawdziwą, bo wynikającą z rzeczywistych potrzeb, a nie z szukania jej „na siłę” , żeby można było odhaczyć i zapomnieć o niej.

Nasza służba nie musi być spektakularna żeby była pełnowartościowa, ważna i potrzebna. Pamiętajmy jednak aby nasze działania, nawet te „drobne” były odpowiedzią na potrzeby otaczającego nas świata i jego mieszkańców, a nie tą „wymuszoną” służbą.

 

Artykuł pierwotnie ukazał się w drugim numerze Na Tropie na Wędrowniczej Watrze 2017.

 

Tomek Detlaf - absolwent VI LO w Gdyni, humanista na mat-fiz-infie, a jego największą pasją jest filozofia. Gdyby miał opisać to, co lubi najbardziej, to byłoby to zadawanie pytań i szukanie odpowiedzi.