Tęsknota za prawem zachowania pędu i energii

Ewa Sidor / 16.06.2014

Podczas rutynowej wizyty w centrum handlowym zapatrzyłam się na jedną ze „sprytnych zabawek” wyeksponowanych na wystawie sklepowej. Zapewne nie raz się z nią spotkaliście i być może odrobinę skupiła ona waszą uwagę, łącząc prostotę konstrukcji i geniusz uchwycenia praw fizyki. Mowa tu o wahadle Newtona.

Na metalowej ramie zawieszone są obok siebie na nitkach, stykające się ze sobą, jednakowe stalowe kulki. Gdy pierwszą z nich odchyli się od pozostałych i puści, uderzy ona w pozostałe. Spowoduje to wybicie ostatniej kulki z szeregu. Jej wychylenie się i powrót spowoduje, że uderzając z powrotem w szereg kul, wybita zostanie pierwsza itd. Dzieje się tak dzięki zasadzie zachowania energii i zasadzie zachowania pędu.

Gdy wróciłam do domu, poszperałam tu i ówdzie, by przypomnieć sobie prawidła fizyki, a przede wszystkim dłuższą chwilę wpatrywałam się w filmik ilustrujący działanie wahadła Newtona. Prawa natury czasami mnie onieśmielają. Są tak rzeczywiste i logiczne. Co się dzieje, że człowiek tak nie działa?

Niestety, w trakcie działań zanikły gdzieś pęd i energia.

Uświadomiłam sobie, że tęsknię za prawem zachowania pędu i energii, nie podczas sprężystego zderzania się kul, tylko podczas swojego codziennego działania. Od kilku lat działam w zespole wędrowniczym GK. Przez ten czas przez zespół przetoczyła się niejedna śmiała koncepcja: obniżenia wieku wędrowniczego, rezygnacji z systemu sprawności, przewrócenia do góry nogami zlotu Wędrownicza Watra czy zorganizowania wyprawy inspirowanej Explorer Belt. Część z nich nawet udało się przepracować, przekonsultować, przepracować raz jeszcze i wdrożyć w życie. Niestety, w trakcie tych działań zanikły gdzieś pęd i energia. A marzy mi się następujący scenariusz…

CHWYTAM ZA KULKĘ: to moment, gdy rodzi się koncepcja i następuje pierwsza krystalizacja zagadnienia.

ODCHYLAM JĄ OD POZOSTAŁYCH: opisujemy  koncepcję, weryfikujemy ją z potrzebami grupy metodycznej, dyskutujemy ze specjalistami, dyskutujemy z decydentami.

PUSZCZAM KULKĘ: machina ruszyła, uderzając w pozostałe kulki, koncepcja prawie niezauważalnie dla ludzkiego oka przekazywana jest dalej. Druga kulka trzeciej, trzecia czwartej itd.

OSTATNIA KULKA WYBIJA SIĘ ENERGICZNIE OD POZOSTAŁYCH: koncepcja dotarła do odbiorców, wprawiła ich w ruch, nadała pęd i energię do działania.

Gdybym pierwszą kulką była ja i moi współpracownicy wydziału (bądź dowolny instruktor poziomu centralnego), a ostatnią drużynowy, w dowolnym miejscu w kraju; gdyby kulki pomiędzy nami (chorągwie i hufce), przekazywały zgodnie z zasadami fizyki pęd i energię – rzeczywistość byłaby dużo przyjemniejsza.

Niestety czasami brakuje energii już na początku, by wychylić kulkę. Czasami brakuje którejś z kulek w szeregu – w chorągwi nie działa referat, w hufcu nie ma osoby wspierającej drużynowego: programowca, namiestnika czy szczepowego. Czasami kulki nie są równe sobie, jedna jest cięższa od pozostałych… Przez to w całej maszynerii coś nie gra.

Wystarczy zadbać o to, by energia była już na początku i miała się od czego zacząć i na czym skończyć.

A wystarczy zadbać o to, by konstrukcja wahadła była stabilna. By wszystkie nitki były równej długości. By wszystkie kulki po pierwsze były, a po drugie były tak samo „sprawne”. Wystarczy zadbać o to, by energia była już na początku i miała się od czego zacząć i na czym skończyć. Resztę załatwią zasada zachowania pędu i energii… i harcerska wzajemność oddziaływań.

Ewa Sidor - szef Zespołu Wędrowniczego w Wydziale Wsparcia Metodycznego GK, któremu jednocześnie przewodzi. Instruktorka Hufca Warszawa - Praga Północ, kształci na każdym poziomie organizacji. Na co dzień i bez munduru pedagog, edukator seksualny.