Trzeba umieć się lenić

Na Tropie Środowisk / Radosław Rosiejka / 03.04.2017

99 Gdańska Drużyna Wędrownicza przyjęła nazwę „Leniwce”, ale wędrownicy zapewniają, że wcale nie są leniwi. Istnieją już od 2005 roku i z czasem nabrali takiego rozmachu w działaniach, że poznali Abelarda Gizę.

Rozmawialiśmy z obecną drużynową Klaudią Klębowską oraz z byłymi drużynowymi – Piotrem Gryziakiem i Patrycją Wysocką. A zostali oni zapytani o różne rzeczy: od nazwy, przez współpracę w szczepie i zajęcia z kabaretem Limo, po plany na nadchodzące miesiące. Od razu wyjaśnijmy też, dlaczego 99 GDW przyjęła nazwę „Leniwce”.

Dlaczego nazywacie się „Leniwce”? Raczej wędrownik nie powinien się lenić.

Patrycja: Nazwa powstała z faktycznego lenistwa członków założycieli, ale z czasem pokazaliśmy, że lenić się też trzeba umieć i lepiej lenić się stadnie, niż samotnie każdy na swoim drzewie. I że na przekór leniwej naturze warto jednak wychodzić w świat do innych i po prostu działać.

Czy leniwiec się leni?

Klaudia: Oczywiście, jednak my jesteśmy trochę innego rodzaju leniami. Nasze działania opierają się na sprycie i inteligencji, dzięki czemu szybko wykonujemy swoje zadania. W efekcie mamy potem więcej czasu na odpoczynek i jedzenie. Jedzenie dodatkowo dodaje nam motywacji do działania. Powiedz kiedyś leniwcom żeby postawiły Ci obóz za ciastka. Kto się nie zgodzi, ten nie od nas.

zdjecie01

Działacie w szczepie razem z innymi drużynami. Jak wam się układa z nimi współpraca?

Piotr: Na przestrzeni lat współpraca z drużynami szczepu układała się różnie. Początkowo drużyna składała się z osób w wieku wędrowniczym ze wszystkich jednostek szczepu. Ludzie ci znali się jak łyse konie, więc z automatu tworzyli już jakąś ekipę. Początkowo z wielkimi oporami, później już z mniejszymi, dołączały kolejne osoby w wieku wędrowniczym ze szczepu. Nie było to regułą, bo drużyną interesowały się osoby z hufca, innych trójmiejskich hufców, a także osoby, które przyjeżdżały do Gdańska na studia. Jedni zostawali na chwilę, inni na dłużej. Później natomiast praca z ciągiem wychowawczym w całym szczepie się ustabilizowała, więc przechodzenie harcerzy starszych nie było już takie straszne. Wszak w naszej drużynie była lub jest większość drużynowych i przybocznych naszego szczepu ,więc na brak współpracy nie ma szans.

Czy macie wypracowany obrzęd przechodzenia do drużyny wędrowniczej? Jeśli tak, to jak on wygląda?

Obdarowujemy osoby wchodzące do drużyny naramiennikiem bez wyszytego numerka. Gdy dostanie chustę  wyszywa na nim dwie dziewiątki

Klaudia: Nie mamy jednego stałego, wypracowanego obrzędu. Każde przechodzenie wygląda inaczej, nikt z harcerzy starszych nie spodziewa się kiedy i gdzie zostanie przez nas „zaproszony”. Mamy w zwyczaju obdarowywać osoby wchodzące do drużyny naramiennikiem w naszych barwach bez wyszytego numerka. Jeśli osoba ta zdecyduje się wstąpić do nas, nosi ten naramiennik jako znak, że chce u nas działać. Gdy dostanie chustę – wyszywa na naramienniku dwie dziewiątki.

zdjecie2

 

Jak wybieracie drużynowego? Czy z tym też wiąże się jakiś obrzęd?

Klaudia: Drużynowego wybieramy poprzez głosowanie, w którym uczestniczy każdy członek drużyny. Zwykle przed głosowaniem odbywają się przemowy kandydatów na tę funkcję.

Czy moglibyście opisać sposób przekazania funkcji drużynowego?

Klaudia: Każdy drużynowy jest inny i to od niego zależy, w jaki niepowtarzalny sposób przekazuje drużynę swojemu następcy.

zdjecie3

 

Chwalicie się współpracą z kabaretem Limo. Jak ona wyglądała i kiedy to było?

Zorganizowaliśmy trzydniowe warsztaty dla uczniów liceum. Kabaret Limo ocenił wysiłki artystów

Patrycja: To było w ramach projektu SMAK – Strefa Młodych Artystów Kreatywnych. Zorganizowaliśmy dla uczniów liceów konkurs, w ramach którego jego uczestnicy mieli zrealizować skecz. Równocześni odbyły się także trzydniowe warsztaty. Kabaret Limo nie dość, że oceniał wysiłki młodych artystów kabaretowych, to jeszcze na zakończenie całości dał popis własnych umiejętności.

Co wam dała współpraca z kabaretem Limo i dlaczego to zrobiliście?

Patrycja: Przede wszystkim wsparcie profesjonalistów. To było jedno z pierwszych naszych większych działań i twórcy kabaretu bardzo pomogli nam przez to przejść. Nie oczekiwali, że wszystko będzie na tip-top, tylko pokazali nam, jak dobrze zorganizować tego typu imprezę.

Jaki jest Abelard Giza?

Patrycja: Dokładnie taki, jak w telewizji. Nas jednak najbardziej z całej ekipy urzekła Ewa Błachnio. Przynajmniej ja ją najbardziej zapamiętałam.

zdjecie4

Jakie macie plany na następne miesiące?

Klaudia: Od lutego zdobywamy Odznakę Pamiątkową związaną z obchodzonym w tym roku 70-leciem naszego  hufca (Hufiec Gdańsk-Śródmieście – przyp.). W najbliższych miesiącach będziemy także zdobywać Znak Służby Turystyce. To znaczy – najprawdopodobniej, bo nie jest to jeszcze pewne. W kwietniu drużyna obchodzi swoje 12. urodziny, więc będzie także co świętować. W międzyczasie jedziemy także na wędrowniczy Rajd Drogowskazy, który jest co roku organizowany przez nasz Hufiec. W maju natomiast czeka nas organizacja biwaku naszego szczepu. A potem, w wakacje, wyruszamy na obóz do naszej hufcowej bazy w Olpuchu, gdzie zawiśniemy na gałęziach przy ognisku i odpoczniemy.

Radosław Rosiejka - przez dwa lata drużynowy drużyny wędrowniczej w Hufcu "Piast" Poznań-Stare Miasto. Lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki, ale nie robi tego równocześnie.