Wakacyjny wyścig z czasem.

Katarzyna Pietrasik / 24.06.2009

Od jakiegoś czasu wszystkie moje wakacje, były zaplanowane już od pierwszego ich dnia, aż do samego końca.Trzy miesiące wcześniej wiedziałam gdzie, kiedy, z kim i na ile pojadę. Do każdej podróży byłam świetnie przygotowana i przez kilka lat opracowałam z rodzicami świetny system odbierania z dworca, ekspresowego prania, szybkich zakupów i pożegnań na dworcu.

Moi znajomi również w wakacje włączali tryb oszczędzania i niemarnowania swojego czasu. Wszyscy dużo wcześniej wiedzieli gdzie pojadą i jak spędzą swoje wakacje. Ulegaliśmy co roku manii, jak najlepszego wykorzystania swojego wakacyjnego odpoczynku i dwa miesiące spędzaliśmy w rozjazdach, nie mogąc się ze sobą spotkać, bo każdy jest akurat w innym miejscu Polski lub świata. Dobre wakacje, to wakacje intensywnie spędzone.

Jednak patrząc na wakacje swoje i wakacje swoich znajomych, zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy nasze wakacje to dalej wakacje, czy to raczej wielkie przedsięwzięcie logistyczne, aby jak najlepiej wycisnąć te dwa miesiące. Każdy z nas chciał mieć świadomość, że żadnego z tych cennych i wyczekiwanych dni nie zmarnował, że wykorzystał każdy. Wpadliśmy w pułapkę i uwierzyliśmy, że z wakacji trzeba właśnie jak najintensywniej korzystać. Całą sprawę podgrzewała oczywiście odbywająca się co wrzesień w szkole licytacja, kto, gdzie, z kim i dlaczego. Każdy dzień spędzony w domu to stracony dzień wakacji, no chyba, że to cześć jakiegoś większego planu. W końcu na wakacje tyle się czeka, nie można ich zmarnować, przebimbać i starcić. Po zakończeniu roku szkolnego, każdy wpada w szał wyjazdów, więc spotkanie  i wymiana wrażeń, jeszcze w czasie wakacji odpada.

Wakacje, które mają być wypoczynkiem od szkoły stają się od szkoły bardziej wyczerpujące, dwumiesięczne życie w ciągłej podróży i wyjazdy, które są dużo bardziej męczące niż osiem godzin siedzenia w szkole.

Do tej pory brałam udział w tym wakacyjnym wyścigu z czasem. Te wakacje będą jednak trochę inne, nie tylko dlatego, że będą dłuższe o miesiąc od dotychczasowych. Tegoroczne wakacje nie są już przedsięwzięciem planowanym z trzymiesięcznym wyprzedzeniem, ale wakacjami. Brak konkretnych planów, to tak naprawdę morze możliwości.  Zawsze z zazdrością patrzyłam na spontaniczne wypady, sama nigdy nie mogłam sobie pozwolić- miesięczny obóz, wcześniejsza kwaterka, wyjazd na obóz językowy i tydzień z rodzicami nad morzem, powodowały, że z moich wakacji nic nie zostawało. Spotkania z znajomymi, spanie do 11 i brak konkretnych planów, dla wielu wyczekujących z utęsknieniem wakacji to straszne i niewybaczalna strata czasu.

W tym roku ja chcę sobie pozwolić na takie marnowanie czasu pozwolić, chcę móc się porządnie wyspać w swoim łóżku, nadrobić zaległości czytelnicze, pójść do kina w środku dnia. Kiedy sobie myślę o wakacjach, myślę, że chcę je pierwszy raz spędzić świadomie. Nawet jeśli w październiku moje wakacyjne wspomnienia nie uplasują się wysoko w rankingu.