Wszystko po staremu

Radosław Rosiejka / 27.12.2020

Mamy kryzys w Związku – to już wszyscy wiedzą. To pewna nowość, po latach względnego spokoju, a przynajmniej tak się wydaje z perspektywy czasu. Fakt jest też taki, że z czasem pamięć się zaciera i o niektórych rzeczach się zapomina.

Gdy kilka lat temu obejmowałem funkcję redaktora naczelnego Na Tropie, cieszyłem się, że nie będziemy musieli zajmować się związkową polityką, władzami naczelnymi ani długami organizacji, bo te sukcesywnie się zmniejszają. W końcu, z perspektywy wędrowników, są ważniejsze tematy, jak artykuły związane z metodyką, o rzeczach ważnych dla młodych ludzi albo ciekawych inicjatywach, np. Odznace Skautów Świata czy zlotach wędrowników.

Związkowi nawet udało się na jakiś czas zamknąć dyskusję o zmianie 10. punktu Prawa Harcerskiego, bo w 2017 został on zmieniony. W tym samym roku odbył się 40. Zjazd ZHP, na którym wybraliśmy obecne władze naczelne. Co ważne, mieliśmy wiele czasu, żeby poznać kandydatów do Głównej Kwatery, była kampania wyborcza – pisaliśmy o tym też w Na Tropie. Gdzieś tam na horyzoncie malowały się zmiany w liczbie metodyk, zmiany w instrumentach metodycznych, zlot ZHP w Gdańsku, a w dalszej perspektywie European Jamboree 2020.

Dzisiaj już wiemy, że Jamboree w 2020 roku się nie odbyło (w 2021 roku też się nie odbędzie). Nadal nie wiemy, na czym stoimy w kwestii liczby metodyk w ZHP. Zmiany w instrumentach metodycznych? Pytanie dzisiaj jest nie czy, a jakie dokładnie będą zmiany.

Zabierając się do pisania o jakimkolwiek zjeździe ZHP, lubię przejrzeć natropowe archiwum. Lubię też słuchać i czytać opowieści starszych druhów o tym, jak jest i jak było kiedyś, choć doskonale wiem, że to raczej ich opinie, a nie czyste fakty – więc nie ma się co przywiązywać do tych opowieści.

Co jakiś czas wybuchają kolejne już problemy, spory czy wręcz konflikty

Nie zaryzykuje tezy, że jako organizacja cofnęliśmy się o ileś lat wstecz. Zaryzykuję jednak tezę, że co jakiś czas wybuchają kolejne już problemy, spory czy wręcz konflikty. Część mamy za sobą, a część z nich dopiero nas czeka, a jeszcze inne się powtarzają, ale w innej odsłonie.

Przykłady? Proszę bardzo!

Najważniejszym zadaniem 36. Zjazdu ZHP w 2009 roku miało być uchwalenie nowego statutu organizacji. Przygotowaniem propozycji nowego statutu zajmowała się ówczesna Rada Naczelna, a efekt był taki, że z projektu zadowolona była chyba tylko Rada Naczelna. Główna Kwatera i Centralna Komisja Rewizyjna chciały zaprzestania dalszych prac. Podobne opinie miało kilka chorągwi.

Tamten projekt zakładał likwidację CKR, a GK ZHP miała być wybierana przez Radę Naczelną, bo właśnie ten organ miał mieć najwięcej do powiedzenia. Założenie podpatrzone od innych organizacji skautowych było takie, że GK ZHP jest od realizacji poszczególnych zadań, więc miała pracować tak długo, jak długo dobrze opłacani specjaliści wykonywaliby swoje zadania. 11 lat temu pomysł był rewolucyjny i chyba również dzisiaj – dla wielu osób – taki jest.

Zamiast wyborami do GK ZHP instruktorzy ZHP pasjonowaliby się tym, kto chce kandydować do Rady Naczelnej

Wyobraźmy sobie sytuację, w której zjazd ZHP nie wybiera naczelnika i członków Głównej Kwatery. Nie ma dyskusji, debat, artykułów dotyczących wyborów ani komitetów poparcia z fanpege’ami i nakładkami na zdjęcia profilowe. Zamiast tego instruktorzy Związku pasjonują się tym, kto chce kandydować do Rady Naczelnej, a w każdej chorągwi na jedno miejsce jest trzech albo czterech chętnych. W końcu to Rada Naczelna jest od wyznaczania kierunku rozwoju Związku, od spraw ideowych. To w kompetencjach Rady Naczelnej jest m.in. określenie ile i jakie mamy metodyki w ZHP.

Tamten zjazd z 2009 roku przyjął zmiany w statucie, ale nie były to zmiany rewolucyjne. W następnych latach kolejne zjazdy uchwalały kolejne zmiany. Do małej rewolucji doszło we wspomnianym już 2017 roku, kiedy to uchwalono nowy 10. punkt Prawa Harcerskiego.

Również na 40. Zjeździe ZHP, który odbył się w tym samym roku, przyjęto uchwałę w sprawie trybu prac nad Statutem ZHP. Parafrazując Beniamina Franklina – na tym świecie pewne są tylko śmierć i prace nad zmianami w Statucie ZHP (zmiany w samym statucie już nie zawsze).

Zmiana miała być kompleksowa, a skonsultowaną już propozycję nowego Statutu ZHP mieliśmy poznać do…. końca 2020 roku. Później już tylko zjazd nadzwyczajny ZHP miał zdecydować, co z nimi zrobić.

Trzeba uzbroić się w cierpliwość

Oczywiście zmiany w statucie i poprzedzające to dyskusje mogą być dla większości instruktorów tak pasjonujące, jak rozmowa o kosztach utrzymania uszkodzonego jachtu, którego nigdy nie widzieli i może nie zobaczą.

Teraz emocje rozpalało to, czy Główna Kwatera ma możliwość cofnięcia uchwały o zwołaniu 42. Zjazdu Nadzwyczajnego albo czy obecne władze naczelne w wyniku zjazdu zwykłego w pierwszej połowie 2021 roku mogą zakończyć swoją kadencję pół roku wcześniej, niż powinny.

Główna Kwatera może odwołać swoją uchwałę

Kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia wypowiedział się Naczelny Sąd Harcerski. Jeśli chodzi o kadencję władz naczelnych to powinna ona trwać 4 lata, czyli około 1460 dni. Około, bo trzeba wziąć pod uwagę możliwości organizacyjne. Więc zjazd zwykły może odbyć się do 15 dni przed lub po 1460 dniach kadencji władz naczelnych i według NSH w takim przypadku nie ma mowy o nieuprawnionym skracaniu lub przedłużaniu kadencji. Wychodzi na to, że zjazdu zwykłego w kwietniu lub maju nie doświadczymy.

Jeśli chodzi o odwołanie uchwały o zwołaniu zjazdu nadzwyczajnego to NSH stwierdził, że Główna Kwatera może odwołać swoją uchwałę. W uzasadnieniu czytamy, że jeśli w Statucie ZHP nie ma ograniczeń dotyczących odwołania uchwały to można to zrobić.

Co nas czeka w nadchodzących tygodniach i miesiącach? Tego dokładnie nie wiem. Jestem jednak optymistą. Następny zjazd – jakikolwiek by nie był – może przynieść wiele dobrego dla ZHP. Sądzę też, że czekają nas następne kryzysy w Związku. Pytanie tylko: kiedy i czego dokładnie będą dotyczyć.

 

Przeczytaj też:

Radosław Rosiejka - instruktor Zespołu Wędrowniczego WWM GK ZHP oraz Wydziału Komunikacji i Promocji GK ZHP, przez dwa lata drużynowy drużyny wędrowniczej w Hufcu "Piast" Poznań-Stare Miasto. Lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki, ale nie robi tego równocześnie.