Bo tak!

Maciej Pietrzczyk / 16.11.2015

Budowanie postaw opartych wyłącznie na niechęci do innych poglądów nie ma przyszłości. Zawsze prędzej czy później zobaczymy tego negatywne skutki. Jeśli już pomyśleliście „nie” to szczególnie polecam przeczytanie do końca.

Zamknięcie się na jakiekolwiek argumenty i przyjmowanie jedynej słusznej opcji zdarzało się w historii wiele razy. Przykłady zna każdy i każdy wie jak to się skończyło. Co więcej spotykamy się z czymś podobnym na co dzień. Od mamy, która na 99% pytań odpowiada „bo tak”, przez liczne doświadczenia harcerskie, kiedy to nie da się nawet podjąć dyskusji o najmniejszej zmianie (bo jesteś za młody/stary, nie stąd, niższy funkcją, BO TAK), aż do sytuacji, kiedy skaczecie sobie do gardła z najlepszym przyjacielem, bo okazuje się, że któryś z was śmiał wziąć udział w facebookowym wydarzeniu, które manifestuje pogląd nie do zaakceptowania przez drugą stronę. Bo jak można być takim okropnym człowiekiem?!

Chyba mało jest osób, które nigdy nie czuły się przytłoczone ilością informacji spływających do nas każdego dnia. Wszędzie. Z każdej strony. Biją nas po oczach nagłówki gazet i magazynów politycznych sympatyzujących zarówno z lewicą, jak i z prawicą. Tuż obok siebie leżą magazyn podróżniczy chwalący najdalsze zakątki Afryki i pozycja o tytule „Miliony ofiar głodu w Afryce”. Co jest? Turyści przyjeżdżają oglądać umierających z głodu? Co jest prawdziwe?

Żeby ogarnąć to co się dzieje w internecie (generalizując – na Facebooku) musielibyśmy zatrudnić pracownika na pełen etat, który obserwowałby pasjonujące wydarzenia w wirtualnej rzeczywistości. Istnieje też opcja zarywania nocy w ramach wojny komentarzy pod zdjęciem udostępnionym przez znajomego naszego znajomego, który to akurat udostępnił to, co udostępnił jego znajomy na grupie. Nawet jeśli sprawa jest na pozór błaha, po dwóch godzinach bicia w klawiaturę, szczątkowej utracie zdrowia i nerwów okazuje się, że konflikt tylko narósł. Myślimy sobie: „no to wiem z kim się lepiej nie zadawać” i rytualnie wyrzucamy go z grona znajomych. Czy ta sytuacja wyglądałaby podobnie poza wirtualną rzeczywistością?

Staram się stronić od tego typu dyskusji na Facebooku- nie dlatego, że nie mam własnego zdania, ale dlatego, że coraz rzadziej można doszukać się w nich jakiegokolwiek argumentu. Wyrażonego z szacunkiem dla innej perspektywy, opartego na faktach. ,,Dyskusje” wyglądają raczej jak wyścig w wklejaniu linków z Youtube’a. Nigdy nie ośmielę się stwierdzić, że dyskutowanie jest bezcelowe, albo że nigdy nie dowiedziałem się z nich niczego nowego. Tylko czy dyskutowaniem można nazwać obrzucanie się frazesami przez dwie strony, które opierają się na zaprzeczaniu sobie nawzajem i z góry zakładają, że po „dyskusji” nie zmienią zdania? Chyba nie o to chodzi! Poza tym wyrażając swój pogląd na forum, nawet naszych znajomych, dochodzimy do sytuacji, kiedy zostajemy zaszufladkowani do jednego z dwóch przeciwnych biegunów poglądu. Nie jesteś z nami, jesteś z nimi. Jesteś faszystą albo lewakiem. Wystarczy bardzo niewiele – może 2 minuty, żeby ocenić człowieka. A przecież prawda w wielu przypadkach leży gdzieś pośrodku i to co najważniejsze zostaje w gruncie rzeczy przemyślane.

Dlatego harcerzu/instruktorze! Bądźmy ludźmi przekonanymi do głoszonych przez nas poglądów. Opierajmy je nie na niechęci do odmiennych racji, ale na sile naszych argumentów. Rozwijajmy je i prezentujmy bez agresji. Jej jest już wystarczająco dużo. Bądźmy coraz lepsi, także na tym polu.

Niech naszym narzędziem do „zbawiania świata” nie będzie najlepszy w historii mem albo trzyminutowy filmik. Ile czasu potrzeba do pełnego zrozumienia całej sytuacji uchodźców i wojny w Syrii, pożarów w Indonezji, przełomowej sytuacji w Birmie oraz ogromnej liczby podobnych sytuacji z przeszłości? Chyba wszyscy się zgodzimy, że nawet godzina czy dwie to trochę za mało. Nie róbmy z siebie pośmiewiska rozpowszechniając nieprawdziwe informacje. Sprawdzajmy je –  najlepiej w największej możliwej liczbie źródeł. Bądźmy ludźmi merytorycznymi. Nie pozbywajmy się całkowicie emocji (przecież nawet ten felieton jest pisany pod ich wpływem), ale róbmy coś w kierunku zrozumienia emocji motywujących drugą stronę.

Nigdy nie starajcie się prezentować swoim kolegom z drużyny czy podopiecznym problemu tylko z jednej perspektywy, zamykać ich głowy na to, że coś jest inne i też jest dobre, też działa. Nie wyrzekniemy się naszych wartości próbując zrozumieć inne. Marzy mi się, żeby każdy z nas patrzył na globalne problemy z jak najszerszej perspektywy. Pomaga to zrozumieć złożoność procesów, które na pierwszy rzut oka wydają się wybitnie jednoznaczne. Czy widzimy świat takim, jaki jest?

Mam nadzieję, że nie odkryłem Ameryki. Nawet, że niektórzy z was czują się urażeni głoszeniem takich oczywistości. Ale mimo wszystko pamiętajmy o tym, że bezmyślnym kręceniem albo kiwaniem głową nic nie zmienimy na lepsze. Działajmy – w tym jesteśmy naprawdę dobrzy. A kiedy mówimy – mówmy z sensem! I wiem, że takich osób jest mnóstwo!

Maciej Pietrzczyk - student warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej, szef działu „Na Tropie Kultury”. Kiedyś koszykarz, dzisiaj celuje w biegi na (coraz) dłuższe dystanse. Zapalony żeglarz i instruktor Hufca Kielce-Miasto. Jeśli trzeba, wspomaga jednostkę OSP z rodzinnej miejscowości, a rytm życia wyznacza według muzyki Marka Knopflera.