Co czyta Joanna Skupińska?

Na Tropie Kultury / Wojciech Sidorowicz / 14.06.2017

Zawsze mnie ciekawi, co czytają osoby, które spotykam. Książkę można wybrać przez przypadek, z polecenia, spod choinki, czy z umiłowania gatunku. Ja jednak uważam, że właśnie te, po które sięgamy są uosobieniem naszych pragnień i charakteru.

W swojej biblioteczce mam wiele przeczytanych pozycji, które wzbudziły we mnie przeogromne emocje, niekiedy bardzo trudne do opisania. Jest też taka jedna książka, którą uważam za historię mojego życia. W nowym cyklu w Na Tropie dowiecie się, co czytają harcerze, instruktorzy; dlaczego wybierają takie, a nie inne historie.

 

Joanna Skupińska – komendantka Centralnej Szkoły Instruktorskiej

Narzeczona Schulza Agaty Tuszyńskiej

W starciu prawdy i kłamstwa wygrywa zawsze najciekawsza historia.

Słowa przypisywane wielkiemu Leonardo. Temu samemu, który stoi za tajemniczym uśmieszkiem Mony Lisy i projektem olbrzymiej kuszy, który to brytyjska armia bezskutecznie próbowała wcielić w życie. Machina nie oddała ani jednego strzału. Pamiętacie Sklepy cynamonowe? Ci, którzy bez wstrętu sięgali na półkę listy obowiązkowych (niegdyś, a może i nadal) lektur, mogli na chwilę zatopić się w sennym klimacie małego miasteczka, widzianego oczyma małego chłopca i upiększonego piórem Brunona Schulza.

Nie ujmując nikomu ze współczesnych polskich autorów, chyba tylko Jacek Dehnel w swoim Rynku w Smyrnie zbliżył się choć trochę do takiej poetyki opisów. W sobotnie popołudnie wychodziłem z matką na spacer. Z półmroku sieni wstępowało się od razu w słoneczną kipiel dnia. Przechodnie, brodząc w złocie, mieli oczy zmrużone od żaru, jakby zalepione miodem, a podciągnięta górna warga odsłaniała im dziąsła i zęby. I wszyscy brodzący w tym dniu złotym mieli ów grymas skwaru. Ale to nie Sklepy… czytałam przez ostatnie dwa popołudnia, bujając się na hamaku przytwierdzonym do dwóch leciwych śliw w moim sadzie.

Tropem pewnej tajemniczej postaci wyjętej wprost z bogatego życiorysu Schulza wyruszyła Agata Tuszyńska, biografistka ze sporym dorobkiem i talentem szperacza. Bohaterką ufantastycznionej odrobinę historii jest Józefina Szelińska, tytułowa narzeczona Schulza, z którą pisarz wymienił setki listów, zaginionych w wojennej zawierusze. W tej ni to biografii, ni to powieści, prawda spleciona została z fikcją w tak zgrabny węzeł, że szkoda dochodzić, które z wątków wydarzyły się naprawdę, a które są dziełem wyobraźni autorki. Książka odkrywa mniej eksponowane na lekcjach języka polskiego wątki o osobliwych upodobaniach i demonach, dręczących wielkiego pisarza, który, jak wielu przed nim i zapewne także wielu po nim, prawdziwą sławę zyskał pośmiertnie. Historia trwającego kilka lat romansu to zaledwie wycinek książki, która opisuje też powojenne losy Józefiny – muzy, czy może jednej z wielu muz  – artysty, zwanej przez niego Juną.

Juna lub Junona to również imię rzymskiej bogini  – opiekunki kobiet. Taką ją też widział Schulz, piękną i majestatyczną. Jakie życie wiodła w cieniu wspomnień i z dala od rodzinnych stron, Janowa i Drohobycza, które zostały po drugiej stronie wytyczonej na Konferencji Jałtańskiej nowej polsko-radzieckiej granicy? Polecam rozwinąć własny hamak w ogródku lub na balkonie i dać się porwać tej arcyciekawej historii z pogranicza prawdy i fikcji literackiej. A ja w tym czasie pójdę strącić kurz ze Sklepów cynamonowych i Sanatorium pod klepsydrą. Do niektórych lektur warto wracać, nawet tych obowiązkowych.

Wojciech Sidorowicz - podharcmistrz, szef zespołu kadry kształcącej Hufca Kielce-Południe, prezenter ZHP360, student dziennikarstwa, konferansjer i pasjonat kawy.