Jak tu się dogadać?

Na Tropie Kultury / Justyna Arlet-Głowacka / 27.07.2016

Komunikacja to jedna z tych umiejętności, bez której trudno wyobrazić sobie codzienne życie. Jednak wraz z postępem technologii, takie zdolności mogą powoli zanikać. Co możemy zrobić? zapytali Japończycy. Odpowiedź nadeszła szybko: Shippo.

Jedną z najważniejszych ludzkich umiejętności jest zdolność komunikowania się. Przemierzając drogę ewolucji, przyjmowała ona co raz to nowe formy, od prostych dźwięków i słów, poprzez przelewanie ich na papier, aż do przesyłania informacji drogą elektroniczną.

Od drugiej połowy XX w., wraz z nadejściem trzeciej rewolucji przemysłowej, technologia rozwija się w zabójczym tempie. Już mało kto pamięta, jak wyglądały pierwsze komputery. Obserwując wyniki sprzedaży urządzeń PC, możemy zauważyć, że ich sprzedaż od kilku lat co raz bardziej spada. Odwrotna sytuacja ma miejsce w przypadku tabletów i smartfonów, które cieszą się coraz większą popularnością. Za ich pośrednictwem jesteśmy już wstanie załatwić prawie każdą rzecz, od wysłania wiadomości i e-maili, przez zapłacenie w sklepie za zakupy, aż po wyłączenie w domu światła czy piekarnika. I to właśnie przejście do komunikacji telefonicznej jest źródłem współczesnych problemów w porozumiewaniu się.

Na znaczenie przekazywanej wiadomości tylko w 7% wpływają same słowa, a w około 55% znaki komunikacji niewerbalnej

Odkąd zaczęliśmy używać komputerów i telefonów, rozpoczynając erę e-maili, SMS-ów i czatów, stopniowo zaczęło zanikać tradycyjne porozumiewanie się, a co za tym idzie, odczytywanie mowy niewerbalnej. Aby zaistniała komunikacja musi być obecny nadawca i odbiorca, pojawia się komunikat, który zakodowany jest znakami werbalnymi i co ważniejsze – niewerbalnymi. Na znaczenie przekazywanej wiadomości tylko w 7% wpływają same słowa, a w około 55% znaki komunikacji niewerbalnej, czyli zbiór zachowań i postaw innych niż słowa. Mowa niewerbalna obejmuje m.in. wygląd fizyczny, gesty, ruchy ciała, mimikę i wyraz twarzy oraz głos. To właśnie dzięki odczytywaniu tych znaków możemy rozpoznać emocje kierujące naszymi rozmówcami, ich nastój, a także rzeczywisty komunikat.

Porozumiewać się umiemy, ale rozmawiać ze sobą już niekoniecznie

Porozumiewać się umiemy, bez dwóch zdań, ale rozmawiać ze sobą – już niekoniecznie. Pisząc na czatach czy redagując SMS, wyrażamy swoje uczucia poprzez emotikony. Buźka uśmiechnięta, mrugająca, machająca itd. Wiemy, o co komuś chodzi i dzięki temu rozumiemy jego intencje. Poprzez tak częste korzystanie z telefonu, którego czasem nie wypuszczamy z rąk, używanie różnych skrótów myślowych, a także emotikonek, weszło nam w nawyk. Czy jest w tym coś złego? Pozornie nic, ale to właśnie przez te nawyki niektórzy z nas nie potrafią już normalnie dogadać się w realnym świecie. Kiedy rozmawiamy z drugą osobą, wiele czynników wpływa na to, jak ją zrozumiemy. Ton głosu, szybkość mówienia, jej gesty, mimika twarzy, ruchy i pozycja ciała – to wszystko pozwala nam odczytać właściwe intencje rozmówcy. Dzisiaj dochodzi do tego, że coraz częściej błędnie je interpretujemy, co utrudnia wzajemną komunikację.

Wszystko można przekazać za pomocą emotikonów. Stworzono nawet coś w rodzaju alfabetu emotikonów. Znajduje się tam 200 podstawowych buziek i symboli, którymi da się porozumiewać w każdym zakątku świata

Problemy w komunikacji międzyludzkiej zaczęły pojawiać się w krajach, w których nowe technologie obecne są na każdym kroku, m.in. w Japonii, tam, gdzie osiąga ona najwyższy poziom i z czasem prawie całkowicie zastępuje tradycyjną komunikację. Zaczęło się niewinnie, od drobnych zakłóceń w codziennej rozmowie, jeżeli już do niej dochodziło. Nie było do końca wiadomo, o co komu chodzi, co kto ma na myśli, co czuje. Teraz wielu Japończyków już w ogóle nie potrafi ze sobą rozmawiać i rzadko kiedy to robi. Pisząc ze sobą na różnych portalach, poprzez różne aplikacje, nie formułują już nawet pełnych zdań. Wszystko są wstanie przekazać za pomocą emotikonów. Stworzono nawet coś w rodzaju alfabetu emotikonów. Znajduje się tam 200 podstawowych buziek i symboli, którymi da się porozumiewać w każdym zakątku świata. Naukowcy japońscy zastanawiali się nad tym, co zrobić, żeby młodzi ludzie znów mogli ze sobą rozmawiać poza wirtualnym światem. Ich odpowiedzią na nowy problem wielu Japończyków jest Shippo – kolejny rewolucyjny wynalazek, tym razem mający rozwiązać problem z komunikacją wśród japońskiej młodzieży.

O co chodzi z tym całym Shippo? Ma on pomóc w odczytywaniu emocji drugiej osoby, ale nie tylko. Wynalazek ten, póki co, przybrał dwie formy – pierwsza pod postacią psiego ogona, druga na wzór kocich uszu. Jak to ma ułatwić porozumiewanie się? Nic skomplikowanego. Widzieliście jak pies merda ogonem, kiedy rzucamy mu piłkę, albo jak kot kuli uszy, kiedy się łasi? Na tej samej zasadzie działa Shippo, chociaż jego mechanizm jest nieco bardziej złożony. Zakładając ogon czy uszy, przyczepiamy do ciała także pewien czujnik, który będzie rozpoznawał impulsy z naszego mózgu, przekazując je do części mechanicznej, czyli sztucznego ogona albo kocich uszu. Jeżeli odczyta on, że jesteśmy zadowoleni, automatycznie ogonek zacznie machać, jeśli będziemy smutni, skuli się. Wszystko skonfigurowane jest oczywiście z aplikacją w telefonie. Pozwala ona rejestrować, gdzie i kiedy byliśmy zadowoleni, gdzie odpoczywaliśmy, gdzie spotkaliśmy kogoś znajomego, zaznaczając nasze uczucia na pewnego rodzaju emocjonalnej mapie, która przy okazji jest udostępniana znajomym na portalach społecznościowych. Dzięki temu, tworzymy pewien obraz przeżyć, możemy zobaczyć, gdzie spotkało nas coś miłego, gdzie się dobrze bawiliśmy, a gdzie wystraszył nas… pies. Wszystko jest dokładnie rejestrowane przez urządzenie.

W tych krótkich filmach producent urządzeń pokazuje w jaki sposób działa Shippo:

Firma Neurowear zapoczątkowała produkcję Shippo w 2012 roku. Pierwszy nakład wynosił zaledwie 3000 sztuk, jednak widząc, że nowy wynalazek przyjął się w środowisku młodych Japończyków, rozpoczęto jego produkcję na większą skalę. Obecnie urządzenia tego typu można już kupić w każdym międzynarodowym sklepie internetowym, a kilka egzemplarzy pojawiło się także w Polsce.

Zaskakujące jest to, że już nie wszyscy potrafią zrozumieć ludzki uśmiech czy kwaśną minę, ale za to umieją zinterpretować machanie ogonem czy kręcenie uszami. Czy jest to kolejny krok na przód, czy może raczej cofnięcie się do pierwotnych instynktów i zatoczenie koła w międzyludzkiej komunikacji?

Justyna Arlet-Głowacka - obecnie fotograf 10 Drużyny Wędrowniczej „Ignis” Hufca Podkrakowskiego, uczennica XVII Liceum Dwujęzycznego na Złotym Rogu, z zamiłowania poeta, górski włóczęga i życiowy wolontariusz. Sport, muzyka, gotowanie i kibicowanie polskim reprezentacjom to tylko kilka z jej licznych zainteresowań, przez które nie może wybrać konkretnego kierunku studiów.