Loża zasłużonych

Agnieszka Bąder / 30.06.2014

Odkąd wstąpiłam do ZHP, uważam, że pełnienie funkcji drużynowego jest kwintesencją i punktem kulminacyjnym w życiu każdego harcerskiego wychowawcy. Dlatego po oddaniu granatowego sznura wielu z nas wpada w czarną dziurę.

Jednak zawsze mam trudności ze zrozumieniem fenomenu instruktora – bezrobotnego. Jest to osoba, która po oddaniu drużyny nie rozwija się, nie pełni żadnej funkcji, nie zdobywa kolejnych stopni i nie szuka swojej harcerskiej ścieżki, stając się wiecznym przewodnikiem.

Mam wokół siebie wielu takich młodych emerytów i z przykrością na nich patrzę: niegdyś, z granatowym sznurem, mogli przenosić góry stając się herosami dnia powszedniego. Po kilku latach ciężkiej pracy na funkcji oddawali ją swojemu następcy, a sami albo znajdowali nowe pole działania, albo popadli w harcerską stagnację lub też odeszli z organizacji, nie widząc w niej miejsca dla siebie. Co poszło nie tak, skoro te dwie ostatnie grupy nadal są, według mnie, bardzo liczne?

Co z tymi, którzy zostali i nic się w ich harcerskim funkcjonowaniu nie dzieje?

Oczwiście nie każdemu pisane jest wieczne członkostwo w organizacji. Oczywiście każdemu należy się odpoczynek po wieloletniej pracy. Oczywiście każdy instruktor rozumie nieco inaczej fragment treści Zobowiązania: Będę (…) pracować nad sobą, pogłębiać swoją wiedzę i umiejętności. Wychowam swojego następcę. Powierzonej przez Związek Harcerstwa Polskiego służby nie opuszczę samowolnie. Jednak co z tymi, którzy zostali i, w zasadzie, nic się w ich harcerskim funkcjonowaniu nie dzieje?

Zjawisko to nurtuje mnie od kilku lat i budzi moje rozczarowanie. Jak to? Taki super człowiek i po oddaniu drużyny nie robi nic? Czy tylko mnie to boli? Dlaczego ci młodzi, energiczni uczniowie szkół średnich i studenci wypruwają sobie żyły, pracując z drużynami, a ich byli przełożeni pałętają się po hufcu bez żadnej funkcji, nieskorzy do pomocy swojej dawnej jednostce? Tylko dwie koncepcje przychodzą mi do głowy.

Winą należy obarczyć komendę hufca, szczególnie jej członka ds. pracy z kadrą.

Koncepcja zewnętrzna: drużynowy w okresie pełnienia przez siebie kadencji nie został obięty wystarczającą opieką komendy hufca. Nikt jakoś specjalnie się nim nie zajmował, a ze wszystkim musiał radzić sobie sam. Działał w wielu dziedzinach, nabywając nowe umiejętności i wspinając się na kolejne szczeble rozwoju, ale nie zauważył, co mu się najbardziej podoba i co chciałby robić dalej w ZHP. Nic dziwnego, wszak drużynowym jest często osoba młoda, kształtująca swoją osobowość. Szkoda, że nikt nie powiedział mu: Słuchaj, jesteś świetny w programie / kształceniu / pracy z kadrą / promocji / sprawach zagranicznych / prowadzeniu grupy instruktorskiej / metodyce, idź w to! Takie namaszczenie czasem jest potrzebne, o czym sama się przekonałam. Dlatego też w tym przypadku winą należy obarczyć komendę hufca, szczególnie jej członka ds. pracy z kadrą.

Istnieje grupa, która wyjątkowo nie przypada mi do gustu – tzw. Loża Wielce Zasłużonych.

Koncepcja wewnętrzna: nawet jeśli drużynowy jest wymuskany i rozpieszczany przez swoich przełożonych, nie ma motywacji do dalszego funkcjonowania. Może być przemęczony, zniechęcony lub nie widzieć miejsca dla siebie, gdyż w organizacji trzymała go jedynie drużyna. Istnieje jeszcze grupa, która wyjątkowo nie przypada mi do gustu – tzw. Loża Wielce Zasłużonych. Są to byli posiadacze granatowego sznura, uważający, iż za tak bardzo trudną, cieżką i wyjątkową pracę należy im się odpoczynek do końca życia i działanie w ZHP na zasadzie Niezwyczajnego Byłego Drużynowego. Nic, tylko bić pokłony, gdyż taki człowiek kiedyś prowadził grupę dzieci lub młodzieży. Oczywiście zgadzam się, że praca na tej funkcji jest trudna, ciężka i wyjątkowa, mało tego, najważniejsza w organizacji, jednak ich doświadczenie, umiejętności i energia przydadzą się jeszcze w innych przedsięwzięciach.

Drużynowy jest zachwycony i zmotywowany, czuje się najważniejszą osobą w hufcu, na pewno nie odejdzie z ZHP.

Cieszą mnie decyzje władz naczelnych o objęciu wzmożoną opieką drużynowych. Niestety sytem nie zadziała, jeśli nie będzie stosowany na niższych szczeblach. Marzy mi się taka scena: drużynowy, mający niebawem oddać funkcję, przychodzi do siedziby hufca. Czeka tam na niego uroczysta kolacja lub kominek z komendą hufca. Przełożeni rozmawiają z tym młodym człowiekiem o jego dalszych planach życiowych i harcerskich. Podając mu kolejne smakołyki lub zapalając następną świecę, gratulują mu świetnie prowadzonej jednostki oraz wymieniają jego mocne i słabe strony. Po prostu robią ewaluację. Następnie wręczają mu dyplom, kwiaty i czekoladki za całokształt pracy i, znając jego upodobania, proponują mu szereg możliwości dalszego rozwoju. Drużynowy jest zachwycony i zmotywowany, czuje się najważniejszą osobą w hufcu, na pewno nie odejdzie z ZHP. Osoba zajmująca się pracą z kadrą proponuje bohaterowi wstąpienie w szeregi kręgu instruktorskiego, a członkowie KSI i KSW zapraszają do otwierania prób, wymieniając potencjalnych opiekunów. Bajka!

Może warto zorganizować Instruktorskie Biuro Karier i wypisać „stanowiska”, na jakie jest zapotrzebowanie w danym środowisku.

Wróćmy do rzeczywistości – nie wiem, jak jest w Waszych środowiskach, ale jeśli ludzie nie odpływają Wam po oddaniu drużyn, to szacun. Podziwiam i pragnę naśladować tych, którzy postanowili zrobić więcej w harcerstwie, godząc kolejny obowiązek z życiem prywatnym i zawodowym. Może warto zrobić statystykę i zobaczyć, ilu instruktorów zasila szeregi Waszego hufca i ilu z nich faktycznie działa? A ilu należy do Loży Zasłużonych? Może warto zorganizować Instruktorskie Biuro Karier i wypisać „stanowiska”, na jakie jest zapotrzebowanie w danym środowisku? Ludzie nie zawsze się tego domyślą. Może warto bezrobotnych i emerytów angażować w prace drużyn, jako opiekunów wspierających młodych liderów? Może warto spróbować pracować z kadrą? Nigdy nie jest za późno, by zatrzymać tych, którzy mimo chęci działania czują się niepotrzebni.

Agnieszka Bąder - studentka, działaczka społeczna, dziennikarka, korespondentka. Instruktorka, była drużynowa wędrownicza, członek rady kręgu akademickiego, sekcyjna sekcji turystycznej, programowiec. Ukochana, przyjaciółka, idealistka, marzycielka, optymistka, siłaczka, długodystansowiec.