Scouting, harcerstwo czy koncert rockowy?

Archiwum / Adam Rakowski / 18.11.2012

Będąc ostatnio na pewnej imprezie ogólnopolskiej podszedłem do stoiska składnicy harcerskiej, żeby zobaczyć, co mają ciekawego „na stanie”. W asortymencie były scyzoryki, chusty, pagony, krzyże harcerskie i tym podobne. Ale moją największą uwagę przykuły koszulki z napisem „Scouting is cool”. Dlaczego?

Niby zwykła koszulka, ale wyglądała naprawdę fajnie. Po chwili podszedł do mnie sprzedawca i zaczął zachęcać mnie do kupna. Jego argumentacja opierała się mniej więcej na tym, że koszulka jest na tyle dobra, ze można ją nosić zamiast munduru i można pokazać się w niej na mieście, bo nie ma na niej napisane słowa „harcerstwo”, zamiast tego jest „scouting”, a przecież „scouting is cool”…  To skłoniło mnie do głębszych przemyśleń.

Poszedłem wraz z gronem znajomych obejrzeć podobozy i resztę zlotu, z nadzieją, że może uda nam się spotkać jeszcze paru przyjaciół. Wszędzie namioty i znów namioty oraz biało-czerwona taśma odgradzająca jeden podobóz od drugiego. Widać było, że ktoś chciał, aby panował ład i porządek, o czym świadczył podział na sektory i dobrze usytuowane kosze na śmieci. Lecz na chęciach organizatorów pojęcie harcerskiego porządku się kończy… Zaraz obok pojawiły się namioty stojące „samopas”, w tak zwanym „artystycznym nieładzie”, nie wspominając o tym, co można było znaleźć obok nich. Mało tego, niektórym na tyle brak było wstydu, że cały swój dobytek wyjęty z plecaka prezentowali przez otwarte wejście do namiotu,  aby wszyscy widzieli jak wygląda „dobrze pościelone” posłanie.

Idąc troszkę dalej, słyszeliśmy druha, który musiał pochwalić się znajomością łaciny w wydaniu podwórkowym. Przecież każdemu może się to zdarzyć … Niektórzy powiedzą, że nie mam prawa do krytycznego spojrzenia na ten zlot, bo byłem tam tylko przez jeden dzień… Faktem jest, że zrobił na mnie i moich przyjaciołach nienajlepsze wrażenie. A przecież pierwsze wrażenie też jest niezwykle ważne!

Dotychczas stosowałem się do zasady, że brudów nie pierze się publicznie. Ale skoro podobna sytuacja zdarza się po raz enty, ktoś w końcu musi zareagować. Chcę zaznaczyć, że nie krytykuję wspomnianego zlotu pod względem przygotowania programu, nie mnie oceniać trud i zaangażowanie organizatorów, ponieważ nie uczestniczyłem w żadnych zajęciach ani warsztatach. Byłem po prostu obserwatorem zdarzeń, a całe szczęście, że nie jestem przedstawicielem władz państwowych lub lokalnych…

Osobiście jestem fanem wielu zespołów rockowych i metalowych, dlatego zdarzyło mi się być na kilku wielkich imprezach koncertowych. Jedną z nich jest Przystanek Woodstock, który mogę wszystkim zainteresowanym polecić. W tym roku nie udało mi się na niego pojechać, ponieważ zajmowałem się organizacją obozu dla mojego szczepu. Mimo to, jadąc na obóz harcerski nie starałem się zrekompensować sobie tej straty i nie chciałem, aby wyglądał on jak „mały Woodstock”. Zamiast tego: codziennie rano pobudka grana na trąbce, zaprawa poranna, apel mundurowy wraz z wciągnięciem flagi państwowej na maszt i odśpiewaniem Hymnu ZHP. Za nic w świecie nie zamieniłbym tego na imprezowy luz. Ale jeszcze jedną kwestią jest to, że nawet na Przystanku Woodstock sto tysięcy ludzi potrafi oddać hołd powstaniu warszawskiemu i uczcić go minutą ciszy. Patriotyzm jest tam dość wyraźnie dostrzegalny o czym świadczy wszechobecność biało-czerwonych flag. Zgadnijcie, czy na wspomnianej harcerskiej imprezie ogólnopolskiej miałem przyjemność zobaczyć choć jedną flagę państwową, chociaż jedną powiewającą na maszcie … Cóż, pewnie się domyślacie jaka jest odpowiedź.

„Ostatnio nie mamy czasu na stanie przy pomnikach” – oto hasło promujące kampanię „1% dla ZHP”, które często spotykane było na Facebooku. Wiem, że autor miał dobre intencje i chciał podkreślić fakt, że harcerze nie zajmują się tylko „staniem przy pomnikach”. Ale to, że nasza organizacja sama nazywa to „staniem”, zamiast „pełnieniem honorowej warty” jest dla mnie dość zastanawiające. Na wszystko jest miejsce i czas, harcerz powinien sam wiedzieć, kiedy jest czas na służbę i kiedy trzeba założyć mundur, a kiedy jest czas na zabawę, która i dla mnie jest przecież ważna.

Kolejną obserwacją było to, że władze ZHP pojawiły na uroczystym otwarciu zlotu w mundurach. Sam ten fakt powinien wszystkim zasygnalizować, że należy mundur założyć. Osobiście czułbym się skrępowany, gdybym obok takich osobistości stał ubrany w krótkie spodenki, koszulkę i sandały. Spotkałem się z takimi głosami, że harcerz w mundurze to „sztywniak”. Gdybym miał awersję do chodzenia w mundurze, to nie wstępowałbym do ZHP… Powiem więcej: lubię chodzić w mundurze.  A gdyby zamienić nasze zielone i szare mundury wzorowane na wojsku i tradycjach Szarych Szeregów na żółte lub niebieskie wypuszczone ze spodni koszule skautowe, to wtedy ludzie chętniej by je nosili?

Harcerstwo to scouting plus niepodległość – mówił Andrzej Małkowski. Czy w dzisiejszej sytuacji, w której nasz kraj jest niepodległy, te słowa przestają mieć znaczenie? A może słowo niepodległość zostało niefortunnie użyte przez druha lub źle zrozumiane przez nas – harcerzy XXI. wieku ? Moim zdaniem, „niepodległość” spokojnie można uznać za synonim słowa „patriotyzm”.  Najbardziej boli mnie to, że wszyscy zapomnieliśmy o tym przesłaniu. Nasza organizacja od ponad 20 lat walczy z wizerunkiem czerwonego harcerstwa podporządkowanego socjalizmowi. Ale czym my się różnimy od HSPS, jeśli zapominamy o takich wartościach jak tradycja, historia i patriotyzm? Niedawno w Łodzi miał miejsce złaz seniorów i jedna z druhen udzieliła wywiadu telewizji lokalnej mówiąc : tutaj pokazujemy jaka młodzież była KIEDYŚ: patriotyczna, odpowiedzialna, karna i gotowa pomagać krajowi… Osobiście zabolały mnie te słowa, ale po chwili zmotywowały do działania, ponieważ w moim odczuciu okazały się prawdziwe. Jako młody dziewiętnastoletni instruktor ZHP czuję się odpowiedzialny za wizerunek naszej organizacji, dlatego też napisałem ten artykuł.

Musimy wspólnie zastanowić się nad tym, po co w ogóle jest harcerstwo i po co w nim być, skoro takich samych wrażeń dostarczyć nam mogą inne organizacje, kluby i stowarzyszenia, ogólnopolskie imprezy i festiwale. Skoro zlot harcerski nie różni się prawie niczym od festiwalu rockowego, to po co w ogóle wstępować do ZHP i po co kontynuować tradycje starego ruchu przedwojennego, który miał sens 100 lat temu…  Jesteśmy największą organizacją harcerską w Polsce i zamiast skupić się na misji wychowawczej ZHP, koncentrujemy się na pozyskiwaniu nowych członków. Czy jest to powód do dumy, wesoła statystyka, czy też po troszku upadek naszych ideałów i sensu istnienia harcerstwa?

 

pwd. Adam „Raku” Rakowski HR– Zastępca Komendanta I Kutnowskiego Szczepu „Innominata”