Zakochani w poezji

Na Tropie Kultury / Gabriela Mynarska / 23.07.2017

To on. Ubrany i spakowany, jakby zamierzał przetrwać miesiąc bez kontaktu z cywilizacją. Zmora zespołów promocji. Stereotypowy harcerz. Czy w jego plecaku znajdzie się miejsce na tomik poezji?

Ten stereotypowy obraz harcerza jest oczywiście przesadzony. Raczej mało kto zna osobiście taką osobę. Wędrownictwo to oczywiście przebywanie na łonie natury, pomoc innym, stawianie sobie wyzwań, ale nie tylko! W wędrownictwie – i harcerstwie w ogóle – powinno być przecież miejsce na wszystko. Jak w takim razie upchnąć poezję w harcersko-wycieczkowym plecaku?

Niektórym się udaje

Może kogoś to zdziwi, a może przeciwnie – stwierdzi, że to oczywiste – ale istnieją wędrownicy, którzy kochają poezję. Dlaczego? Choćby dlatego, że lubią próbować czegoś nowego. Pewnego dnia postanowili zasmakować i tego. I tak im już zostało! Zapewne są też tacy, którzy zamiłowanie do liryki wynieśli z domu lub odkryli w sobie znacznie wcześniej. Ktoś brał udział w konkursach recytatorskich albo pisał własne małe dzieła. Inny pewnego dnia trafił na wiersz, który zmienił jego sposób patrzenia na świat. Wędrownicy czytają i tworzą wiersze.

Ci mniej zaczytani nawet nie wiedzą ile poezji jest dookoła nich

I wcale się tego nie wstydzą! Wiersze pojawiają się w tworzonych przez nich gawędach, fragmenty stanowią motta dla podejmowanych działań. Zawsze są gotowi podsunąć ciekawy cytat do przygotowywanego kominka czy zachęcić do poetyckiego zachwytu nad światem. Ci mniej zaczytani nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak wiele poezji wkrada się do ich myśli podczas harcerskich akcji. Czy warto próbować? Oczywiście! Nie możemy przecież zamykać się na coś, tylko dlatego, że nie do końca to rozumiemy. Pewnie wielu jest takich, którzy trochę się tej poezji boją, ale przecież strach nie może być dla wędrownika przeszkodą.

„Wszystko jest poezją…”

Tak powiedział kiedyś Edward Stachura i wcale się nie pomylił. A skoro wszystko, to może i wędrownictwo?

Wystarczy pomyśleć o tych widokach, na które natykamy się podczas wędrówki. Zamglone szczyty na horyzoncie. Złoty zachód słońca jak nagroda po długim marszu. Zielona trawa uginająca się pod podmuchem wiatru. Patrząc na to wszystko, aż trudno się nie rozmarzyć. A gdyby dodać do tego dobrze nam znane, a jednak wciąż magiczne uczucia? Ciepło ogniska w chłodną noc, głęboki oddech po dotarciu do celu, radość z niesienia pomocy innym. Wiele można, by jeszcze wymieniać, ale przecież wszystko to można streścić jednym krótkim słowem – poezja. Jak jej nie kochać, kiedy tak wiele mamy z nią styczności na co dzień?

Czasem wiersze kojarzą nam się tylko z nudnymi lekcjami polskiego i żmudną analizą, która wcale nie przynosi zrozumienia. Tymczasem poezję można odbierać inaczej! Chyba każdy, kto choć trochę ją lubi, zgodzi się z tym stwierdzeniem.  Można w niej szukać odpowiedzi na pytania, można nadać duchowy sens fizycznemu zmęczeniu. Gdyby dobrze się zastanowić, to poezja stanowi niewyczerpane źródło inspiracji, pomocy i motywacji. Ale oczywiście zapewnia też chwilę wytchnienia, porządkuje myśli, uczucia.

A czy można poezję uznać za pewnego rodzaju wędrówkę? Jeśli tak, to zupełnie inną. Nie pokonujemy w niej odległości, ale chyba jest to też pewnego rodzaju podróż. Może wycieczka w głąb siebie, czasem odkrywanie tego, czego sami się w sobie nie spodziewamy?

Zaśpiewać wiersz?

W samym „Ogniku” można znaleźć teksty autorstwa Leśmiana, Stachury i Asnyka

Poezja śpiewana. Kolejny szlak, którym liryka przenika do wędrownictwa. Nie ma sensu podawać nazw konkretnych zespołów, których piosenki śpiewamy, bo jest ich zbyt wiele. Każdy z nas przynajmniej raz spotkał się z tego typu muzyką, szczególnie jeśli przypadła mu rola drużynowego grajka. W samym „Ogniku” można znaleźć teksty autorstwa Leśmiana, Stachury i Asnyka, a piosenki z tego śpiewnika pojawiają się na wszystkich harcerskich akcjach. A może ktoś nieświadomie nuci dzieła wielkich poetów, zarzekając się jednocześnie, że nie ma pojęcia o poezji? Co by się działo, gdyby im powiedzieć, że Hymn ZHP powstał jako wiersz…

Poezja po harcersku

Jeśli nie zdziwił was fakt, że ktoś w tym wędrownictwie w ogóle ma kontakt z poezją, to prawdopodobnie ucieszycie sie z kolejnej informacji. Istnieje coś takiego jak harcerska poezja!

Wspomniany już wcześniej wiersz „Wszystko, co nasze…” Ignacego Kozielewskiego to dopiero początek. Innym wielkim instruktorom,  np. Oldze Małkowskiej czy Janowi Romockiemu, też zdarzało się pisać wiersze, choć niekoniecznie o harcerstwie, a wielu znanych poetów, tak jak Krzysztof Kamil Baczyński należało do harcerstwa.

Obecnie wędrownicy też tworzą poezję. Jedną z takich osób jest Maja Julia Rosińska, autorka tomiku „Czuwajcie” – o harcerstwie i dla harcerzy. Skąd pomysł na stworzenie swojego pierwszego tomiku poezji? Sama wyjaśnia to tak: W pewnym momencie stwierdziłam, że nie znam typowo harcerskich wierszy. I pomyślałam, że warto spróbować poświęcić trochę uwagi i słów tak ważnej dziedzinie mojego życia.

Zakochani…

Może warto spróbować z poezją?

Są więc wędrownicy, którzy kochają poezję. Czyżby byli aż tak różni od przytoczonego na początku przykładowego stereotypy? Może właśnie taki harcerz – zawsze gotowy na wakacje w dziczy – nosi przy sobie ukochany wiersz, który inspiruje go do przemierzania kolejnych kilometrów? Tego nie wiemy, wiemy jednak, że są wśród nas prawdziwie zakochani w poezji, którzy pomagają jej przenikać do wędrownictwa i którzy potrafią ją zauważyć w każdej dziedzinie życia.

Zapytałam znajomego drużynowego, czy jego zdaniem w naszej organizacji jest miejsce na poezję. Harcerskie drogi powinny być wszechstronne – powiedział – więc może warto spróbować z poezją? Ona pozwala na oderwanie się od schematów świata, zostawienie na chwilę tych realistycznych i racjonalnych myśli. Można za jej pomocą przelać wszystkie uczucia, dobre i złe, za pomocą słów.

Gabriela Mynarska - drużynowa 78 GDH „Halny" w Hufcu Beskidzkim. Humanistka z wyboru, zakochana w teatrze i książkach. W wolnym czasie bawi się w cukiernika.