Zlot drużynowych???

Archiwum / 06.12.2005

    Adresatami zlotu byli DRUŻYNOWI. Drużynowi i nikt inny. Szczepowi, namiestnicy, komendanci hufców mogli dołączyć do grona zlotowiczów jako komendanci patroli lub kadra programowa. Dla drużynowych były przygotowywane zajęcia. Na ich potrzeby, pytania, problemy miały odpowiadać. I nagle okazuje się, że mamy na zlocie całą rzeszę przybocznych.



Gdy tak siedzę w twardej, drewnianej, akademickiej ławie na sali wykładowej (w końcu trzeba się na początku zapisać na te tysiące pasjonujących i nader praktycznych zajęć) i patrzę w okno, za którym drzewa zaczęły stroić się w tkane złotem i czerwienią szaty, gubiąc co i rusz kilka różnobarwnych, pięciopalczastych liści, unoszonych podmuchami coraz bardziej chłodnego jesiennego wiatru, wracam pamięcią do ciepłego, słonecznego lata. W tym roku było ono w moim wykonaniu „nader harcerskie”. I tak wspominając obozy, kursy, góry, Watrę, dochodzę pamięcią także do „największej tegorocznej imprezy lata” czyli do II Ogólnopolskiego Zlotu Drużynowych w Krakowie.

 

W dniach 18 – 21 sierpnia na krakowskim poligonie Pasternak zebrało się około 600 drużynowych, by wspólnie bawić się, śmiać i uczyć od siebie nawzajem. Dobrze było zobaczyć tyle młodych, radosnych twarzy. Dobrze było tam być. Przeżywać te emocje. Teraz one opadły i mogę spokojnie pokusić się o chwile refleksji nad tym, co było..

 

Szkoda, że na poligonie Pasternak zgromadziło się tylko 600 z 1100 osób, które zgłosiły swoją obecność. Oczywiście zawsze może być tak, że komuś cos w ostatniej chwili wypadnie, niemniej jednak nierealnym wydaje mi się, by nagle takie sytuacje losowe spotkały prawie połowę uczestników. Bycie tam to normalny szacunek dla organizatorów, dla czyjegoś ogromnego, wielomiesięcznego wkładu pracy. Przykre, że wielu drużynowych wycofało się ze swojego uczestnictwa..

 

Powtórzył się tez problem z przed dwóch lat. Adresatami zlotu byli DRUŻYNOWI. Drużynowi i nikt inny. Szczepowi, namiestnicy, komendanci hufców mogli dołączyć do grona zlotowiczów jako komendanci patroli lub kadra programowa. Dla drużynowych były przygotowywane zajęcia. Na ich potrzeby, pytania, problemy miały odpowiadać. I nagle okazuje się, że mamy na zlocie całą rzeszę przybocznych. Ba! Czasem i zastępowych czy szeregowych! Do historii przejdzie druhna, która przyjechała na zlot w pożyczonym mundurze,  będąc harcerką z trzymiesięcznym stażem. Co ważne nie są to przykłady jednostkowe.. Cierpiały na tym zajęcia. Rozgoryczeni chodzili prowadzący, a także drużynowi. W zamyśle zlot miał być dla nich. Miał być pewnego rodzaju wyróżnieniem i motywacją do dalszej pracy.


     Trzeba też wyraźnie podkreślić, że organizatorzy starali się zapobiec takiej sytuacji jak tylko mogli. Na zgłoszeniu każdego uczestnika zlotu znajduje się pieczęć i podpis jego komendanta hufca, potwierdzająca pełnienie adekwatnej funkcji. Cóż… Wniosek nasuwa się sam… Przykro, że mamy w naszych szeregach nieuczciwych komendantów hufców, takich, którzy za nic mają ustalenia czy regulaminy. Co więcej takich, którzy nie dostrzegają wychowawczych następstw swojego działania…

Pamiętam moment, w którym segregowaliśmy bilety na zajęcia programowe. Na całej długości strzelnicy, która jako kadra programowa dostaliśmy do swojej dyspozycji leżał szereg kupek biletów. Tak sobie pomyślałam – „Łał… ileż tego..”. Czego tam nie było!! Fizyka, ratownictwo, służba Bogu, język migowy, sytuacje wychowawcze, znaki służb, język reklamy… mnożyło mi się w oczach! I trzeba też powiedzieć, że większość zajęć rzeczywiście przygotowana i przeprowadzona została rzetelnie… Właściwie jedynie rzut oka na szefową zlotowego programu phm.Elę Czaparę mógł zdradzać zaniepokojenie… A to ktoś właśnie zadzwonił, że go nie będzie.. Ktoś się spóźnił.. Ktoś jeszcze nie ma zajęć… Cóż… Chyba każdy z nas (bo ja sama też baaaardzo mocno spóźniłam się z konspektem zajęć) w swoim sumieniu powinien zastanowić się nad rzetelnością…


 

Zajęcia programowe podzielić można na trzy bloki:

Pierwszy związany był z metodykami i propozycjami programowymi (podsumowanie „Barw Przyszłości” i wprowadzenie propozycji „Jeden świat – jedno Przyrzeczenie”). Zajęcia te zostały ocenione przez uczestników dość wysoko. Nowa propozycja programowa wzbudziła sporo zainteresowania. Osobiście obawiam się, ze niestety było to zainteresowanie krótkotrwałe, co zaobserwować można po stronie programu  (www.jsjp.zhp.pl), która miała być płaszczyzną wymiany doświadczeń i informacji. Propozycja ruszyła dwa miesiące temu i….. pustka… Chyba warto by pokusić się o podjecie działań, które sprawiłyby, że nie będzie to kolejna ciekawa propozycja, kończąca się na rozpisanych celach i kierunkach..

 

Drugi dzień zajęć składał się z czterech bloków związanych z wartościami, służba i wychowawczym charakterem organizacji. Wybór tematów i form tu poruszanych jest rzeczywiście imponujący. Równolegle do zajęć odbywała się III Przedzjazdowa Konferencja dotycząca Strategii ZHP „Moja odpowiedzialność za ZHP”.

Trzeci blok zajęć to zajęcia dotyczące specjalności, ekologii i Nieprzetartego Szlaku. Odnoszę wyrażenie, że frekwencja i skupienie na tych zajęciach było najmniejsze, zarówno ze strony prowadzących jak i uczestników. Wszyscy szykowali się do apelu kończącego zlot i podróży powrotnej

Nie sposób nie wspomnieć o rewelacyjnym ogniobraniu przygotowanym przez 23 Krotoszyńsk
ą Drużynę Wędrowniczą „SKAUT” im. Bolesława Chrobrego.  Teatr cienia, poruszająca muzyka i niesamowity pomysł prześledzenia historii harcerstwa w nawiązaniu do dziejów Polski skomponowały się w wzruszające i skłaniające do refleksji przeżycie.

            Oczywiście Zlot Drużynowych to także wiele innych zajęć towarzyszących: kilka konferencji, jarmark skautowy, koncerty, kantyny… Nie sposób napisać o wszystkim.

 

            Na koniec kilka słów o organizatorach. Mam takie wrażenie, że Komenda Zlotu naprawdę stanęła na głowie, by wszystko zapięte było na ostatni guzik. Zarówno program, jak i organizacja stały na wysokim poziomie. Nawet pogoda odpowiednia została zamówiona. Bardzo dobrze odebrane zostało „bycie wśród ludu”. Co i rusz można było spotkać komendantkę hm. Annę Poraj czy innych członków komendy spacerujących po głównym deptaku zlotu. To ważne, że nie siedzieli za biurkami czy nie odgradzali się szwadronem oficjeli jak to się często dzieje na takich imprezach.

            Tegoroczny Zlot Drużynowych przeszedł do historii. Myślę, że mimo kilku powyższych sytuacji zaliczyć go można do udanych. Dobrze było tam być…

phm. Martyna Tochowicz

foto:Maciej Siarkiewicz/Hufiec Otwock/www.zlotdruzynowych.zhp.org.pl