Watra na rozdrożu

Archiwum / 30.08.2006

Wędrownicza Watra to zlot który jest na wielkim rozdrożu, tylko mądre ruchy pozwolą nam uchronić go przed katastrofą jaka spotkała Polowe Zbiórki Harcerstwa Starszego kilka lat temu.


Nie chcę słyszeć na Watrze tego kto ma szanse w tym roku wygrać, kto najwięcej ugrał, komu się opłaca coś zrobić by zdobyć Primus Inter Pares. Ten zlot to gitarowe imprezy w kantynie, ciekawe zajęcia prezentujące pasje wędrowników, wędrówki, zmierzchy i świty, wielka motywacja do całorocznej pracy jaką się czuje przy wsiadaniu do pociągu wiozącego nas w kierunku domu.
–  Szansą chyba jest zapraszanie gości, autorytetów, osób znanych i uznanych w środowisku harcerskim- mówi Sylwia Bartosik z Hufca Łódź Polesie- wtedy nawet jeśli temat będzie dla mnie mniej interesujący to i tak wiem, ze forma zajęć będzie dla mnie nauką. W ubiegłym roku wydawało się, że niski poziom zajęć był rezultatem zbyt słabej weryfikacji konspektów przez organizatorów. W tym roku weryfikacja była solidna ale nadal na dobre zajęcia trudno było trafić.
Musimy pomyśleć o MiŚiu- organizatorzy podjęli tu próbę uatrakcyjnienia imprezy, próbę jednak nieudaną. Jesteśmy jednak blisko sukcesu, następnym krokiem będzie wybranie 6-7 patroli, które stworzą widowisko i dobrą atmosferę. Takich środowisk nie brakuje.
Uszanować natomiast trzeba pracę i wysiłek wszystkich drużyn, które przywiozły swoje prezentacje. Problemy techniczne i brak czasu podczas wczorajszej nocy filmowej spowodowały rozczarowanie tych, których filmy nie zdążyły być wyświetlone.
Wydaje się natomiast, że ustabilizowana jest sprawa tras, tegoroczne były chwalone przez uczestników za różnorodność i organizację. W końcu także udało się zorganizować profesjonalną konferencję wędrowniczą, ta w Bieszczadach była 
Watra się udała, świadczą o tym uśmiechy ludzi, którzy z niej wyjeżdżają. Jednak May dwa lata na przemyślenie następnej Watry i eliminację błędów. Nie wolno ich nam zmarnować.
Filip Springer