Specjalnie-turystycznie
Spisy harcerskie wykazują, że specjalność turystyczna cieszy się największą spośród wszystkich popularnością, ostatni SAS turystyczny odbył się dwa lata temu, a na tegoroczny przyjechało… 12 osób. Nie ilość, a jakość ma być najważniejsza, tylko jakoś tak, jak na ogólnozwiązkową rangę szkolenia, mało.
pwd. Marzena Chyba
Połowa września, w końcu po sesji poprawkowej, praca w drużynach nabiera coraz większego tempa, a ja na chwilę sięgam pamięcią do początku sierpnia, Tatr, schroniska na Głodówce i Specjalnościowej Akcji Szkoleniowej poświęconej turystyce.
Dwa tygodnie tegorocznego SAS-u to możliwość poznania działalności i pracy TOPR-u, kurs wychowawców placówek wypoczynku, szkolenie i egzamin na Przodownika Turystyki Górskiej PTTK, spotkanie z Kierownikiem Wydziału Specjalności hm. Tomaszem Nowakiem, blok zajęć poświęconych „turystycznym” instrumentom metodycznym i działalności drużyn specjalnościowych, garść informacji na temat specyfiki pracy w zawodach związanych z branżą turystyczną.
Te dwa tygodnie to też wycieczki po polskich i słowackich górach, poznawanie ciekawych krajoznawczo miejsc regionu, zajęcia sportowo – integracyjne, klimatyczne wieczory, wymiana doświadczeń oraz poglądów na różne tematy, pomoc w organizacji przyrzeczenia, spektakl przygotowany przez uczestników obozu artystycznego.
Atmosfera kursu. Teraz szukam odpowiednich określeń… przyjazna, radosna, niesamowita, budująca? Na pewno niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju. Trzeba przyznać, że dość mocno się wszyscy ze sobą zżyliśmy, a zgrać w tak krótkim czasie grupę osób z czasem przeciwnych zakątków Polski to sztuka niebywała, która nie zależy tylko i wyłącznie od początkowego nastawienia uczestników.
Słowem coś dla ciała, rozumu i ducha…bo jak mówi prawidło kurs trzeba nie tylko odbyć, ale też przeżyć.
Nie piszę relacji. Wracam do września, teraźniejszości i znowu jestem na Pomorzu, choć ciągnie do gór – czas na ogólne spostrzeżenia oraz refleksje.
Po pierwsze, nasze dyskusje na temat specjalności – długie, mniej lub bardziej burzliwe, a co najważniejsze konstruktywne.
Wspólnie i zgodnie uznaliśmy, że kryteria drużyny specjalnościowej wymagają w kilku miejscach poprawek oraz zastosowania innych rozwiązań niż obecnie proponowane, że nie da się za pomocą jednego dokumentu dookreślić ogólnych wytycznych do pracy z każdą specjalnością, że spisy harcerskie nie odzwierciedlają w sposób całkowicie wiarygodny liczby drużyn, które rzeczywiście pracują ze specjalnościami, że należy zastanowić się nad rolą
SAS-ów w kształceniu kadry drużyn specjalnościowych… jak widać jest wiele bolączek i naglących problemów, na temat których pewnie można by napisać kolejny, długi artykuł.
Liczby i statystyka. Na poczekaniu szukam więc przyczyn takiego stanu: brak funduszy, brak czasu, brak chęci, niedostateczna informacja na temat SAS-u. OK, ale problem niskiej frekwencji tyczy się też wszelkich innych kursów i warsztatów, które ostatnimi czasy odbywają się w ZHP. Ogólna niechęć do dokształcania?
Tematyka zajęć. SAS jest specyficzną formą kształcenia, która rządzi się nieco innymi prawami niż np. kursy drużynowych, bo tak naprawdę to od specyfiki danej specjalności zależy, jakie uprawnienia będzie można podczas uczestnictwa w szkoleniu uzyskać, jaka problematyka i zagadnienia będą poruszane. No właśnie.
Zajęcia odnośnie sprawności turystycznych, odznak PTTK, kanonu krajoznawczego Polski, planowania programu realizacji znaku służby turystyce, rozpisywania planu dochodzenia przez drużynę do zdobycia specjalności, organizacji różnych imprez turystycznych w teorii, giełda rozmaitości, gdzie można było dowiedzieć się m.in. czegoś na temat działania fundacji, działalności biur podróży, pracy przewodników i pilotów wycieczek, wyjazdów wolontariackich do ośrodków skautowych – niby sporo, jednak czegoś mi zabrakło.
Za dużo zajęć, których tematyka pokrywała się z kursami drużynowych, po których znaczna większość nas – uczestników już była? Zajęć na tematy, z którymi każdy drużynowy, nawet z najmniejszym stażem, już jest dość dobrze obeznany? Za mało zagadnień zgłębiających wiedzę bardziej „specjalistyczną”- historia turystyki i krajoznawstwa, ogólna geografia turystyczna, branża turystyczna w praktyce. Taki mój niedosyt, a może po prostu w zbyt wielu kursach przeznaczonych dla drużynowych brałam już udział.
Na koniec postawię sobie ostatnie tutaj pytanie: co tak naprawdę daje udział w SAS-ie turystycznym?
SAS ukazał kilka znanych mi wcześniej zagadnień od trochę innej, nowej strony, wyczulił na ważne aspekty dotyczące bezpieczeństwa i praktycznych zasad prowadzenia wycieczek oraz utwierdził w przekonaniu, że co innego jest się turystyką parać i ją częściej lub rzadziej uprawiać, a co innego się w turystyce i różnych jej dyscyplinach specjalizować. Specjalność turystyczna jest w ZHP jak najbardziej potrzebna. Wiedza o niej jeszcze bardziej.
pwd.Marzena Chyba
Dwa tygodnie tegorocznego SAS-u to możliwość poznania działalności i pracy TOPR-u, kurs wychowawców placówek wypoczynku, szkolenie i egzamin na Przodownika Turystyki Górskiej PTTK, spotkanie z Kierownikiem Wydziału Specjalności hm. Tomaszem Nowakiem, blok zajęć poświęconych „turystycznym” instrumentom metodycznym i działalności drużyn specjalnościowych, garść informacji na temat specyfiki pracy w zawodach związanych z branżą turystyczną.
Te dwa tygodnie to też wycieczki po polskich i słowackich górach, poznawanie ciekawych krajoznawczo miejsc regionu, zajęcia sportowo – integracyjne, klimatyczne wieczory, wymiana doświadczeń oraz poglądów na różne tematy, pomoc w organizacji przyrzeczenia, spektakl przygotowany przez uczestników obozu artystycznego.
Atmosfera kursu. Teraz szukam odpowiednich określeń… przyjazna, radosna, niesamowita, budująca? Na pewno niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju. Trzeba przyznać, że dość mocno się wszyscy ze sobą zżyliśmy, a zgrać w tak krótkim czasie grupę osób z czasem przeciwnych zakątków Polski to sztuka niebywała, która nie zależy tylko i wyłącznie od początkowego nastawienia uczestników.
Słowem coś dla ciała, rozumu i ducha…bo jak mówi prawidło kurs trzeba nie tylko odbyć, ale też przeżyć.
Nie piszę relacji. Wracam do września, teraźniejszości i znowu jestem na Pomorzu, choć ciągnie do gór – czas na ogólne spostrzeżenia oraz refleksje.
Po pierwsze, nasze dyskusje na temat specjalności – długie, mniej lub bardziej burzliwe, a co najważniejsze konstruktywne.
Wspólnie i zgodnie uznaliśmy, że kryteria drużyny specjalnościowej wymagają w kilku miejscach poprawek oraz zastosowania innych rozwiązań niż obecnie proponowane, że nie da się za pomocą jednego dokumentu dookreślić ogólnych wytycznych do pracy z każdą specjalnością, że spisy harcerskie nie odzwierciedlają w sposób całkowicie wiarygodny liczby drużyn, które rzeczywiście pracują ze specjalnościami, że należy zastanowić się nad rolą
SAS-ów w kształceniu kadry drużyn specjalnościowych… jak widać jest wiele bolączek i naglących problemów, na temat których pewnie można by napisać kolejny, długi artykuł.
Liczby i statystyka. Na poczekaniu szukam więc przyczyn takiego stanu: brak funduszy, brak czasu, brak chęci, niedostateczna informacja na temat SAS-u. OK, ale problem niskiej frekwencji tyczy się też wszelkich innych kursów i warsztatów, które ostatnimi czasy odbywają się w ZHP. Ogólna niechęć do dokształcania?
Tematyka zajęć. SAS jest specyficzną formą kształcenia, która rządzi się nieco innymi prawami niż np. kursy drużynowych, bo tak naprawdę to od specyfiki danej specjalności zależy, jakie uprawnienia będzie można podczas uczestnictwa w szkoleniu uzyskać, jaka problematyka i zagadnienia będą poruszane. No właśnie.
Zajęcia odnośnie sprawności turystycznych, odznak PTTK, kanonu krajoznawczego Polski, planowania programu realizacji znaku służby turystyce, rozpisywania planu dochodzenia przez drużynę do zdobycia specjalności, organizacji różnych imprez turystycznych w teorii, giełda rozmaitości, gdzie można było dowiedzieć się m.in. czegoś na temat działania fundacji, działalności biur podróży, pracy przewodników i pilotów wycieczek, wyjazdów wolontariackich do ośrodków skautowych – niby sporo, jednak czegoś mi zabrakło.
Za dużo zajęć, których tematyka pokrywała się z kursami drużynowych, po których znaczna większość nas – uczestników już była? Zajęć na tematy, z którymi każdy drużynowy, nawet z najmniejszym stażem, już jest dość dobrze obeznany? Za mało zagadnień zgłębiających wiedzę bardziej „specjalistyczną”- historia turystyki i krajoznawstwa, ogólna geografia turystyczna, branża turystyczna w praktyce. Taki mój niedosyt, a może po prostu w zbyt wielu kursach przeznaczonych dla drużynowych brałam już udział.
Na koniec postawię sobie ostatnie tutaj pytanie: co tak naprawdę daje udział w SAS-ie turystycznym?
SAS ukazał kilka znanych mi wcześniej zagadnień od trochę innej, nowej strony, wyczulił na ważne aspekty dotyczące bezpieczeństwa i praktycznych zasad prowadzenia wycieczek oraz utwierdził w przekonaniu, że co innego jest się turystyką parać i ją częściej lub rzadziej uprawiać, a co innego się w turystyce i różnych jej dyscyplinach specjalizować. Specjalność turystyczna jest w ZHP jak najbardziej potrzebna. Wiedza o niej jeszcze bardziej.
pwd.Marzena Chyba