Pod prasą- Nabór przez okno

Archiwum / 24.09.2006

Klkadziesiąt sekund jakie mamy w czasie przerwy bądź lekcji na zaprezentowanie tego kim jesteśmy to strasznie mało by powiedzieć to co ważne i wystarczająco dużo by wszystko zepsuć.



pwd.Filip Springer


"Chciałem tutaj napisać o naborze, który przeprowadziliśmy w jednym z gimnazjów u nas… niby nic takiego- bo dla nas codziennością jest latanie w op-1 i założonych "słoniach", ale w gimnazjum to wzbudziło niemałe zainteresowanie- jeszcze nigdy za mną tyle dzieciaków nie latało…. dwa dni biegania w moro czy op-1 na przerwie (tylko jednej 20 minutowej), informacje przez radiowęzeł no i przyszło wsumie 10 nowych…. zobaczymy czy będzie tak jak w ubiegłym roku, gdzie do końca została tylko garstka… miejmy nadzieje, że nie bo w końcu trochę atrakcji im zapewnimy…"


Taki ot sobie kwiatek wisi na blogu jednego z druhów który odkrył dobrodziejstwa serwisu
www.wedrownictwo.zhp.pl . Czytam i aż mi się skóra jeży.


Swojego czasu w jednym z poznańskich liceów wędrownicy z Niezwykle Szanowanego w Mieście  Środowiska (skrót bojowy NSMŚ) zrobili oryginalną akcję. Ubrani w pełny runsztunek żołnierza doborowej jednostki specjalnej GROM (która jak wiemy nie może działać na terenie naszego kraju- może by się i na tym wzorować?) wpadli do jednej z klas, uprowadzili oniemiałe dziewczę(oniemiałe pozornie- to harcerka tegoż środowiska była, przygotowana na tę przygodę) i wyjechali na linach przez okno. Podobno z miejsca naboru- bo to nabór był- odjechali quadami ale są co do tego różne wersje.


Pech (dla NSMŚ-ów) chciał, że wśród oniemiałej młodzieży, której udało się nie być porwanym była także harcerka z mojej Drużyny Mięczaków Co Baz Przejściowych Nie Buduje (skrótu bojowego brak). Stąd znam też reakcje tak zwanej młodzieży niezrzeszonej, która na podstawie tego krótkiego zajścia (wszak wszystkie takie akcje są błyskawiczne) zdążyła sobie wyrobić dość jednoznaczne acz treściwe zdanie o harcerzach. Brzmiało ono: debile.


Co ciekawe nauczycielka prowadząca lekcję jakby nie zauważyła całej akcji- być może dlatego, że NSMŚ-ie były ubrane maskująco. Uśmiechnęła się tylko z lekceważeniem i nie wiedząc co powiedzieć przeszła do tego "co autor miał na myśli". Boję się podejrzewać, że była przygotowana do takich przygód na początku każdego roku szkolnego.

Byłby to właściwie koniec historii gdyby nie pytania jakie spotkały moją harcerkę po wyjściu z klasy. Wszyscy jej znajomi bowiem, którzy wiedzieli iż jest ona właśnie z tej samej organizacji co "ludzie którzy wyjechali przez okno" zadawali niezmiennie jedno i to samo pytanie – Magda, czy Ty robisz to samo? I po jaką cholerę? Długo zajęło biednej Magdzie wyjaśnienie fenomenu NSMŚ-ów i ich spektakularnej akcji.


Być może za gościem w OP-1 i słoniu biega i tabun dzieciaków, któż by bowiem nie biegał w czasie przerwy. Można takiemu komuś zrobić zdjęcie komórką albo przykleić do pleców jakąś kartkę z wyszukanym napisem. NSMŚ-om napisu przykleić się nie dało, z resztą byli w klasie tylko chwilę. Te kilkadziesiąt sekund jakie mamy w czasie lekcji czy przerwy na zaprezentowanie tego kim jesteśmy to strasznie mało by powiedzieć tyle ważnych rzeczy. I strasznie dużo by wszystko zepsuć. Być może potem na zbiórce pojawia się 10 "nowych", Gdzie indziej można bowiem jeszcze założyć OP-1 i słonia? 
 
pwd.Filip Springer– redaktor naczelny Na Tropie, szef zespołu promocji Wyprawy Wędrowniczej 2007, drużynowy 79 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej „Wilki”. Dziennikarz i fotoreporter Polskiej Agencji Fotografów FORUM i Gazety Poznańskiej.