Mudżahedin zalegający

Archiwum / 24.09.2006

Jak bardzo można skarykaturować i przepoczwarzyć harcerza widać na wszelkiego rodzaju masowych imprezach w czasie których pełnimy służbę. Często zapominamy, że wizerunek harcerzy kreujemy przede wszystkim my sami. Dopiero potem wszelkie powołane w tym celu struktury, wydziały i zespoły.


pwd. Filip Springer

Na poznańskim placu Adama Mickiewicza popłoch. Kilka dni temu zmarł papież Jan Paweł II, mieszkańcy miasta tysiącami stawili się na uroczystej mszy żałobnej. Nie mogło zabraknąć harcerzy, to oni pełnili w czasie uroczystości służbę medyczną czy porządkową. I to oni stali się przyczyna popłochu.

                 Kto to taki? Jednostka specjalna?
Oto bowiem na czele harcerskiej kolumny wkraczającej na plac szli najtwardsi z twardych. Kamizelki taktyczne wypchane najpotrzebniejszym sprzętem (noże, petardy, nadmanganian potasu do odkażania wody, świece dymne i kto wie co jeszcze). Obowiązkowo nakolanniki i skórzane rękawiczki bez palców. Berety na bakier( o dziwo z lilijkami), ciemne okulary. Niewiasty mdleją, dzieci łkają, starcy wzywają Wszystkich Świętych. Na czele czoła, w pierwszej linii idzie indywiduum nie z tej ziemi. Kolczyki ma absolutnie wszędzie- w nosie, uszach, wargach, brwiach- niektóre połączone gustownym łańcuszkiem. Do tego sięgające do połowy pleców długie dredy. Widok cudny. Harcerze na samym wejściu robią świetne wrażenie. Wprost rewelacyjne.

                 Udało się, hurrra, terrorysta pojmany

Obsługując wiele masowych imprez, na których pojawiają się „członkowie ZHP” i przyglądając im się niejako z zewnątrz dostrzegam kilka typów wspólnych, ulubionych kreacji. Niektóre te trendy zmieniają się i przemijają jak wspomnienie wspólnego wysadzania w powietrze drzwi z kolegami z druzyny, inne pozostają na długo, trwają na posterunku i nie ruszy ich nawet nowy regulamin mundurowy. Ani tym bardziej zdrowy rozsądek.


Typ I- Mudżahedin– pojawił się wraz z rosnącą popularnością niezwykle praktycznych skądinąd chust arafatek. Chusta taka, w kolorze białym, khaki, czerwonym czy nawet niebieskim to kawał ciepłej bawełny, którym można się szczelnie owinąć w czasie nocnej warty czy spontanicznego noclegu pod chmurką. Ciepło w głowę, szyję, a do tego pachnie buntem i alternatywą. Coś idealnego dla wędrownika. Owszem, ale nie w czasie masowych uroczystości. Fotografując kiedyś Spotkanie Młodych na Lednicy o mało co nie dostałem zawału gdy zza krzaków wyskoczył na mnie zastęp zawiniętych szczelnie w arafatki harcerek. Fakt, było zimno, wiał silny wicher. Ale litości, występując w czasie lednickich spotkań w stylu palestyńskich ekstremistów(bo chce ktoś czy nie ale z tym osoba zawinięta szczelnie w arafatkę się kojarzy) robimy sobie więcej krzywdy niż jest pożytku z naszej służby.

                


Typ II- Mors– Idea hartowania swego ciała niskimi temperaturami przedostała się w nasze harcerskie szeregi. I dobrze wszak w zdrowym, zahartowanym ciele zdrowy duch. Jest w Poznaniu środowisko, z litości nie pomnę które, zafascynowane kajakarstwem. Pływają w zimie, w lecie. Chwała im za to bo znaleźli dla siebie ścieżkę, robią całą masę interesujących rzeczy. Kilka razy miałem przyjemność uczestniczyć w ich imprezach kajakowych, w czasie których obowiązkowe jest noszenie krótkich spodenek. I to tych najkrótszych z krótkich- jak mówi ich drużynowy- do listopada można spokojnie biegać w nich przynajmniej na cotygodniowe zbiórki. Chłopiny z sinymi odnóżami wskakują do wody i przedzierają się pokrzywy czy maliny na harcerskim szlaku. A potem przy ognisku wieczorem wspólnie wydłubują sobie ciernie.
 I znowu obrazek z Lednicy- stoi zastęp na posterunku przy jednej z dróg życia, deszcz leje się na nich z nieba iście apokaliptycznymi strumieniami, wiatr ugina wierzchołki drzew. Ludzie już dawno pochowali się pod parasole, worki i namioty. Oni jednak dzielnie stoją- kurtki przeciwdeszczowe czy długie spodnie byłyby hańbą?


Typ III – Komando foka– opisany wcześniej ale warty głębszej analizy. Komando foki rzadko kiedy występują w mundurach.  Z reguły mają wspólne dla całej drużyny komplety amerykańskich czy brytyjskich ubrań kamuflujących. Często są obwieszeni wszelkiego rodzaju sprzętem niezbędnym w razie nieoczekiwanego zrzutu nad syberyjską tajgą. Mają groźne miny i postawę wskazującą na owrzodzenie pach. Obrazek z ostatniego Rajdu Piastowskiego- jednej z drużyn nie dało się wytłumaczyć, że „część poznańską rajdu pokonujemy w mundurach”- wędrownicy z pełnym (nie)zrozumieniem pokazywali na swoje polskie bluzy wojskowe z naszytymi nań plakietkami drużyny. 


Typ IV- Zalegający– nie obchodzi go co się dzieje na scenie, ołtarzu, pod pomnikiem czy gdzie tam stoi, leży na betonie oparty o plecak „bo nudno”. Typów zalegających było szczególnie dużo w czasie uroczystości 50-tej rocznicy Poznańskiego Czerwca 1956 roku – na środku sektorów dla publiczności leżały pokotem całe drużyny podczas gdy wszyscy dookoła stali i słuchali przemówień o tragedii setek poznaniaków.


Typ V- Pląsający – zwróciła mi na niego uwagę moja dobra znajoma nie harcerka także podczas obchodów Poznańskiego Czerwca. O ile typ zalegający nie przeszkadzał innym w przeżywaniu rocznicy o tyle „typ pląsający” wręcz przeciwnie. Bez względu na to czego dotyczą uroczystości „typy pląsające” mają ubaw- Misie dwa, Kaczuszka, Rakieta i inne wynalazki rozlegają się z rozśpiewanych wędrowniczych gardzieli. W najlepszym wypadku inni się z nas śmieją.

               
Największe kuriozum napotkane w sieci, harcerze z
drużyn proobronnych zasłaniają sobie oczy jak kryminaliści by nie być rozpoznanym na zdjęciu
.

Oczywiście powyższa pobieżna przecież typologia harcerskich oryginałów nie wyczerpuje tematu ale określa zjawisko. Musimy mieć bowiem świadomość, że w kwestiach wizerunku kreowanego przez wszystkich wędrowników mamy przeogromne braki. Jak wielu harcerzy w naszym otoczeniu nie zdaje sobie sprawy, że inni patrzą przez ich pryzmat na całą organizację. Czy matka widząc zakolczykowanego komandosa będzie chciała posłać na zbiórkę swoją pociechę? Czy 14-stolatek będzie chciał przyłączyć się do harcerzy gdy zobaczy jak ci pląsają kaczuszkę podczas poważnych uroczystości?

No dobrze, powiecie, na ulicach różnie bywa ale nie tylko tam widać harcerzy. Wystarczy wejść do Internetu by przekonać się co naprawdę robimy. Szczęście będzie miał ten kto trafi na strony drużyn czy środowisk solidnych. Tych oczywiście nie brakuje zarówno w realu jak i w sieci. Co jednak może pomyśleć sobie rodzic, który wejdzie na stronę drużyny , z której pobraliśmy zdjęcia ilustrujące ten tekst? A stron jest takich więcej. Swojego czasu wędrownicy w mojej drużynie zrobili zawody kto znajdzie bardziej „przegięte” zdjęcie tego typu. Wygrała dziewczyna, która wyszperała w sieci zdjęcia ludzi z czarnymi paskami zamiast oczu i dział „nasze spluwy” na stronie jednej z mazowieckich drużyn proobronnych. Wysoko uplasowały się także zdjęcia druhów w mundurach- aż dziw, że je jeszcze mieli- przeciągających sobie prezerwatywę między ustami, a nosem(taki wyczyn) oraz całujących się we trójkę „z języczkiem”. Patrzyliśmy na te zdjęcia i jakoś  nikt się nie śmiał. Tego typu śmieci wisi w internecie o wiele więcej.

Chciałoby się napisać, że to wyjątki, że większość zachowuje się i wygląda normalnie. Chciałoby się myśleć o „mudżahedinie” czy „zalegającym” w kategoriach odstępstwa od normy. Na ten komfort nie możemy sobie jednak jeszcze pozwolić. Rzeczywistość jest skrzekliwa, zawstydzająca i wymaga naprawy. Ta praca musi być jednak wykonana przez wszystkich.


pwd.Filip Springer– Redaktor Naczelny Na Tropie, dziennikarz i fotoreporter Gazety Poznańskiej i Polskiej Agencji Fotografów FORUM. Szef zespołu promocji Wyprawy Wędrowniczej 2007, drużynowy 79 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej „Wilki” im. Wa- Sha- Quo- Asin.

Zdjęcia do tekstu zostały pobrane ze strony 80 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej. www.80pdh.one.pl