Zmuszać do wysiłku
Zaintrygowana artykułem z gazety, podjęłam dyskusję z programem komputerowym, tzw. sztuczną inteligencją. Na pytanie: „Czym według ciebie jest intelekt?” odpowiedział: „To coś, co ja posiadam, a ty nie”.
Za główne cele swojego działania ZHP uznaję „stwarzanie warunków do wszechstronnego, intelektualnego, społecznego, duchowego, emocjonalnego i fizycznego rozwoju człowieka (…)”. Z toczącej się nieustannie dyskusji na temat świadomości celów w instruktorskiej pracy spróbujmy wyłuskać jedno słowo – intelektualny.
Jak często świadomie stwarzasz swoim wędrownikom warunki do rozwoju intelektualnego?
Jak często świadomie stwarzasz swoim wędrownikom warunki do rozwoju intelektualnego? Pytanie to nie służy zasianiu ogólnego zwątpienia w drużynowych. Wynika raczej z obserwacji pewnych niepokojących zjawisk. Nie tylko prób na stopnie, w których jedynym sposobem na kształtowanie siły rozumu jest „poprawić ocenę z fizyki” czy kolejnych prób wędrowniczych (w dodatku tych nie najmłodszych wędrowników), w których świadomie zaplanowanym wyczynem jest „zdać maturę”. Ale też drużynowych – wiecznych studentów, których drużyna absorbuje do tego stopnia, że egzaminy muszą poczekać. I wreszcie młodych ludzi, którzy od miesięcy nie mieli w ręku książki spoza kanonu lektur szkolnych. I to trochę smuci.
Harcerstwo nie zastąpi szkoły, ale może ją świetnie uzupełnić. I to jest nasza ogromna szansa. W szkolnej sali nie zawsze starcza czasu i możliwości nauczyciela, by położyć nacisk na indywidualny rozwój każdego ucznia. Ogrom materiału i wiecznie zbyt mała ilość godzin, na które często narzekają pedagodzy, powodują, że pasje młodych ludzi schodzą na drugi plan. W efekcie nawet najbardziej utalentowani i zainteresowani przedmiotem uczniowie nie mają okazji, by owe talenty wykorzystać. Zwyczajnie nie ma kiedy. Oto pole do popisu dla nas.
Kogo właściwie chcemy wychować?
Niewiele jest organizacji oferujących swoim członkom tak szerokie i różnorodne drogi rozwoju.
Wędrownika ciągnie siła nieprzeparta w dal na coraz to nowe, nieznane szlaki, nie pozwala zastygnąć mu w wygodnym, osiadłym życiu toczącym się zbyt wolno. Rozwijając myśl Kodeksu Wędrowniczego – naszym zadaniem jest kształtowanie w wędrowniku postawy ciekawości wobec otaczającego nas świata. Mobilizowanie do ciągłego zadawania pytań oraz samodzielnego poszukiwania odpowiedzi. To również walka z wszechobecnym lenistwem, także myślowym. Tym, które skłania do pisania prac metodą „kopiuj-wklej”. Tym, przez które wkuwamy coś na pamięć, zamiast postarać się zrozumieć. Tym, które zakłada, że jeśli coś jest trudne, to nie warto się za to zabierać. Harcerstwo odgrywa też niebagatelną rolę w rozbudzaniu nowych zainteresowań i „zarażaniu” pasjami. Niewiele jest organizacji oferujących swoim członkom tak szerokie i różnorodne drogi rozwoju. Warto to docenić. Tylko jak to wszystko osiągnąć?
Rozmowy kontrolowane
Nie jest tajemnicą, że drużynowy znajduje się pod stałą obserwacją przynajmniej kilku-, kilkunastu par wędrowniczych oczu i uszu. Nie chodzi o to, że jego dbałość o własny rozwój powinna wynikać jedynie z troski o dobry przykład dla podopiecznych. Ale świadomość taka powinna mu nieustannie towarzyszyć.
Cóż z tego, że X to znakomity instruktor, że drużynę prowadzi od wielu lat i zawsze wszystko ma dopięte na ostatni guzik? Że raz w miesiącu jest na rajdzie, cztery razy na zbiórce drużyny, a jeszcze aktywnie działa w hufcu? Że ma Bardzo Ambitne Zadania w próbie podharcmistrzowskiej? Cóż z tego, jeśli jego „kariera” instruktorska wypełnia mu całe życie i na studia, szkolenia czy nawet zwykły wieczór z książką nie starcza czasu? Czy to jest ten osławiony przykład własny instruktora?
Oddzielną kwestią jest zaangażowanie, jakiego oczekujemy od wędrowników. Pewna drużyna ma w konstytucji zapisane, że warunkiem uczestnictwa w jej działaniach jest brak jakichkolwiek zaległości w nauce. Czyli: masz poprawkę, zagrożenie – nie przychodzisz na zbiórki. Przesadny formalizm? Możliwe, ale świadczący o rozsądnym podejściu, w którym życie drużyny nie odbywa się kosztem domu, szkoły, a w przyszłości pracy. Przecież nie o to chodzi w harcerstwie całym życiem.
„Mając dwadzieścia lat myślałem tylko o kochaniu. Potem kochałem już tylko myśleć”
Wiecie, kto to powiedział? Czyż nie inspirujący temat na dyskusję w wędrowniczym gronie? W harcerskiej pracy często posługujemy się autorytetami. To bohaterowie naszych drużyn, szczepów, ale też okazjonalnie przywoływane postaci historyczne lub współczesne, stanowiące wzorzec postaw, które chcemy w wędrownikach kształtować. Tyle że przeważnie owe postawy traktujemy dość wybiórczo. Do perfekcji opanowaliśmy już naukę patriotyzmu przy pomocy narodowych czy harcerskich bohaterów. Ostatnio coraz popularniejsze staje się angażowanie do wychowania osobistości ze świata turystyki – znanych podróżników czy alpinistów. I bardzo dobrze.
Brutalnie zmuszać do wysiłku umysłowego.
Czy próbowaliście kiedyś wykorzystać takiego bohatera do wspomagania rozwoju intelektualnego wędrowników? Dlaczego nie postawić przed nimi pisarza, naukowca, filozofa? Albo, może nawet lepiej, nie ograniczać się wyłącznie do znanych intelektualistów. „Przedsięwzięcie wyglądało ryzykownie, a więc interesująco”, powiedział kiedyś „Znaczy Kapitan”. Wydaje się to dobrym punktem wyjścia do walki ze wspomnianym wcześniej lenistwem i może stanowić zachętę do podejmowania wyzwań, także intelektualnych. Warto też posunąć się o krok dalej i podsuwać postaci kontrowersyjne, prowadząc do zderzenia różnych poglądów i skłaniając harcerzy do konfrontacji. Brutalnie zmuszać do wysiłku umysłowego.
A poza tym…
Nie zapominajcie o tym, co macie pod ręką – wykorzystujcie próby na stopnie, sięgnijcie po propozycje programowe, realizujcie projekty badawcze, organizujcie sesje naukowe, dyskusje, dzielcie się pasjami, wymieniajcie książkami, chodźcie na wystawy… I po prostu rozmawiajcie. Dużo. Naprawdę warto.
Monika Marks - namiestniczka wędrownicza hufca Warszawa Żoliborz, była drużynowa 127 Warszawskiej Drużyny Wędrowniczej "Plejady", szefowa działu felietonów Magazynu Wędrowniczego Na Tropie, studentka geografii na Uniwersytecie Warszawskim.