Taka sobie szmatka
Było lato – padał deszcz, dość chłodno choć jeszcze nie zimno. Potrzebowałem szybko czegoś na głowę. Czapki? Chusty? Na czapkę za ciepło, chustę na głowie nosi się niewygodnie. Kupiłem więc buffę. Taką sobie szmatkę.
To było kilka lat temu, swoją pierwszą buffkę (wtedy jeszcze nie wiedziałem, że taka jest jej fachowa nazwa) kupiłem dość spontanicznie w jednym ze sklepów górskich w Krakowie . Zakup służył mi przez kilkanaście miesięcy, potem jak to zwykle z tego typu rzeczami bywa zaginął i nie odnalazł się do dziś. Bezskutecznie szukałem zastępcy w przeróżnych sklepach z turystycznym asortymentem, w końcu zrezygnowałem. Ostatnio jednak nową buffę otrzymałem w prezencie i podarunek ten sprawił mi, nieproporcjonalną do swej prostoty, radość.
Bo czym jest buffa? Czym chcesz – czapką, chustą, opaską, wzmocnieniem nadgarstka, szalikiem, a nawet maską chroniącą przed wiatrem. Buffa to po prostu wszystko czego potrzebuje każdy, kto często przebywa na świeżym powietrzu – jej przydatność chwalą sobie zwłaszcza zawodnicy startujący w rajdach ekstremalnych. Ale i harcerze powinni docenić jej właściwości.
Buffa to bezszwowo wykonany tunel z microrfibry. To specjalny splot włókien poliestrowych. Pory na zewnętrznej warstwie tkaniny są tak małe, że świetnie chronią przed wodą i wiatrem, wewnętrzne są natomiast znacznie większe, dzięki temu zapewniają przepuszczalność i w buffie się po prostu nie pocisz. Ale to nie jedyna zaleta buffki. Zapytasz po co Ci tunel z microfibry? Zapoznaj się z ilustracją poniżej:
Buff i jego zastosowania (źródło: www.napieraj.pl)
Trudno rozpisywać się o tym, co widać. Można by ogłosić konkurs na co jeszcze buffę można sobie założyć.
Buffka jest mała. Po zwinięciu mieści się w najmniejszej nawet kieszonce. Także założona na głowę mieści się doskonale pod rowerowym kaskiem czy grubą czapą. Dzięki temu, że nie ma szwów, możemy się nie obawiać, że po zdjęciu jej z głowy będziemy mieli malowniczy czerwony odcisk biegnący przez środek czoła.
Małe rozmiary to jednak nie jedyna zaleta tego gadżetu. Buffa ma doskonałe właściwości termiczne. Naprawdę grzeje wtedy, gdy ma grzać, doskonale także chroni przed wiatrem czy zacinającym śniegiem lub deszczem. Zaopatrzona w dwie buffy osoba może zabezpieczyć swoją twarz w taki sposób, że widoczne będą tylko oczy, przy czym oddychanie w tego typu masce nie sprawia większych problemów. Microfibra, z której wykonane są buffy, świetnie chroni także przed słońcem i jest na tyle cienka, że głowa się w niej nie poci. Zwilżona wodą doskonale zaś chłodzi czerep.
Najpowszechniej używanym Buff’em jest model Original – najprostszy i najbardziej wszechstronny. Oprócz tego możemy jeszcze znaleźć jeszcze 9 innych modeli:
– Reflective – z odblaskowym paskiem
– Visor – z neoprenowym daszkiem, chroniącym przed słońcem, zwiększoną odpornością na promieniowanie UV i z dodatkiem Coolmax’u żeby szybciej wysychał
– Summer – podobnie jak Visor Buff, tylko bez daszka
– Polar – dodatkowy materiał to Polartec 100, dobry na zimę
– Polar Thermal Pro – dwa razy cieplejszy niż Polar Buff
– Combi – wykonany z Polartec’u 100, posiada specjalny ściągacz ułatwiający zrobienie z niego czapki lub opaski na szyję
– Combi Thermal Pro – (pochodna Polar Buff Thermal Pro), posiada specjalny ściągacz ułatwiający zrobienie z niego czapki lub opaski na szyję
– Cyclone – wykonany z Windstopper’a, zapewnia jeszcze lepszą wiatroodporność
– Typhon – Windstopper + Polartec – maksymalne ciepło i ochrona
(źródło www.napieraj.pl)
Oczywiście niezaprzeczalną zaletą buffa jest także jego wygląd. Tak, tak, buffy produkowane są w kilkudziesięciu wzorach, każdy znajdzie więc dla siebie coś fajnego. Piszę o tym nie bez powodu. Jednym z ulubionych ostatnio przez harcerzy gadżetów jest chusta, tak zwana arafatka. Z grubsza rzecz ujmując pełni ona podobne funkcje, co buffa. Sam często arafatki na biwakach i rajdach używam, można się nią świetnie owinąć i pójść spać czy siedzieć w chłodną jesienną noc przy ognisku. Trzeba mieć jednak świadomość, że zawinąwszy szczelnie głowę w arafatkę wyglądamy dość podobnie do arabskich fundamentalistów – czy tego chcemy czy nie. I o ile na rajdzie w własnym gronie możemy sobie na to pozwolić, bo każdy wie, kim jesteśmy i co robimy, o tyle powinniśmy mieć świadomość, jaki komunikat mogą odbierać osoby nas nie znające. A to skojarzenie dość nieporządane jak dla członków organizacji mającej wychowywać młodych ludzi. Ze zgrozą obserwowałem kiedyś harcerski zastęp pełniący służbę podczas Spotkania Młodych na Lednicy. Wszyscy jego członkowie nie dość, że byli owinięci w arafatki, to część z nich miała ciemne okulary. Czekałem aż pod kurtkami odsłonią pasy szahidów.
Tymczasem nawet naciągnięcie na usta i nos kolorowej buffy nikogo nie przyprawi o palpitację serca. Nikogo taki widok nie zdziwi, ot po prostu jest zimno, jedni na twarz naciągają szaliki, inni mają buffy.
Mnogość wzorów nasunęła mi też myśl, że fajnie byłoby mieć także harcerskie buffy, z logiem łatwopalnych na przykład. Byłoby wspaniale, gdyby jakaś składnica harcerska wyprodukowała coś takiego. Z chęcią kupię sobie i przyjaciołom.
pwd. Filip Springer – redaktor naczelny "Na Tropie", szef zespołu promocji Wyprawy Wędrowniczej 2007, były drużynowy 79 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej „Wilki”. Dziennikarz i fotoreporter Kolektywu Fotografów VISAVIS.PL |