Nasz życia los…
W atmosferze walki o niepodległość, niczym Zośka 60 lat później, w panterce kamuflującej naszą obecność, w marszu, z poważną miną i z jeszcze bardziej poważnym przekonaniem, że takie właśnie jest harcerstwo.
A harcerstwo przecież jest fajne, jest radosne, młode mimo 100 lat, pamiętające o przeszłości, ale z myślą o tym, że jest dla tych, których naturalną reakcją w czasie wspólnych spotkań są śpiewy, uśmiech i marsz, bynajmniej nie na wyprostowanych kolanach. Oglądając defiladę z boku, wśród dziennikarzy, słyszałam opinie, że przecież harcerstwo nie jest militarne tak, jak pokazuje prezentowany obrazek. Trudno było mi podawać konstruktywne argumenty na tę tezę z tego m.in. względu, że nie byłam w stanie przekrzyczeć wydobywających się z głośników wojskowych pieśni nadających rytm maszerującym.
Bo defiladzie, zamiast radosnemu przemarszowi, towarzyszyły słowa piosenek mówiące o walce za Ojczyznę, o pokonywaniu wroga, miast tych traktujących o młodości, radości czy o przyjaźni…
Apel inaugurujący Zlot ZHP jest jednym wielkim ZAMIAST. Zbyt „na baczność” i zbyt na poważnie. Nie wątpię, aby 8 tys. harcerzy gotowych było chwycić za apteczkę czy broń, gdyby wybuchła wojna. Nie wątpię, że poświęcili by swoją młodość w walce o wolność – gdyby była taka konieczność. Ale my już wolność mamy. Tak samo, jak młodość, która przecież nie trwa wiecznie. I z jednym i z drugim trzeba się pogodzić i korzystać z tego ile wlezie. Cieszmy się i skaczmy. Albo pozwólmy to robić innym, skoro sami się wstydzimy. Oni pociągną resztę.
Daria Siwka
Redaktor Naczelna HW
www.harcownik.zhp.wlkp.pl