Rodzice – pierwsi po Bogu

Archiwum / 06.10.2007

 "Rodzice są pierwsi po bogu" rzekł Hezjod i łatwo mu było tak mówić, bo nigdy nie był drużynowym. A co ma powiedzieć taki drużynowy harcerski, gdy tych "pierwszych po Bogu" ma sporą gromadkę… często dwa razy większą od całej drużyny?

 

 

 

 

Na szczęście nie wszyscy są aktywni, nie wszyscy poczuwają się do bycia "pierwszymi po bogu" lub nie wszyscy dają nam to do zrozumienia; przynajmniej nie na raz. Dla drużynowego jasne być więc powinno, że ma tu do czynienia z pewną grupą… skupioną wprawdzie dość nieskładnie wokół chwilowej zbieżności interesów, mającą jednak pewne cechy drużyny harcerskiej. I dlatego zaryzykuję stwierdzenie, że taki drużynowy jest zarazem kimś, kto tę grupę animuje – "przewodzi" było by tu nie na miejscu.

 

Rodzice jako rezerwowa drużyna? Rodzice jako drużyna kadrowa? Wreszcie drużyna rodziców, jako klucz do zrozumienia drużyny właściwej. Brzmi może przerysowanie, ale właśnie tak moim zdaniem być powinno.

 

Kurs Drużynowych w Bukowcu, 2000. Dzielimy się na trzy grupy wg wieku naszych pierwszych drużynowych harcerskich. Okazuje się, że poza przedział 16-20 lat mało kto wychodzi. Nasi pierwsi drużynowi byli zatem w dużej części nieopierzonymi berbeciami; dla nas oczywiście to stare byki i autorytety, inaczej na to jednak spojrzymy będąc w ich wieku… a jak to muszą widzieć nasi rodzice? Strach pomyśleć. Jak rodzice postrzegają drużynowego? Bez względu na wiek, jak i w zależności od niego? To pytanie postawiliśmy sobie na początku.

Nie zrelacjonuję jednak przebiegu zajęć, nie przedstawię ich konspektu ani ustaleń. Piszę to tylko sygnalnie, by zwrócić uwagę na ten ważny, a jednak szczególnie zaniedbywany element pracy drużynowego. Sami macie na pewno własne doświadczenia, ale przytoczę trzy sytuacje, jakie omówiliśmy na zajęciach. Grupy, zająwszy się nimi, miały za zadanie zanalizować problem i odpowiedzieć:
• jak sobie w takiej sytuacji poradzić,
• jak takim sytuacjom zapobiegać.

 

Sytuacja 1
Wybierasz się z drużyną na biwak. W ostatniej chwili okazuje się, że ten jest odwołany. Obdzwaniasz wszystkich, niektórych nie ma już w domu. Raz nagrywasz się na sekretarkę. Oprócz tego wysyłasz kogoś na miejsce spotkania, żeby na pewno wszyscy zostali poinformowani [było to jeszcze w czasach, kiedy harcerze nie mieli komórek – przyp. autora, 2007 r.] Późnym wieczorem dzwonią do ciebie rodzice człowieka, któremu nagrałeś się na sekretarkę. Odsłuchali jej, więc wiedzą, że biwaku nie ma, a mimo to syn nie wrócił do domu.

 

Sytuacja 2
Dziewczyna z drużyny dzwoni do ciebie i prosi, byś nie dzwonił do niej do domu. Powiedziała rodzicom, że jedzie z tobą na rajd; tak naprawdę – mówi ci – spędza weekend u koleżanki z drużyny.

 

Sytuacja 3
Dziewczyna z drużyny nie jedzie z wami na obóz, ale dogaduje się z tobą, że będzie na nim mieszkać ze swoim chłopakiem. Po wakacjach okazuje się, że jej rodzice myśleli, iż ona jedzie z tobą na obóz. Mają żal do ciebie, choć przecież nie wypełniali karty obozowej ani nie interesowali się spotkaniami.

Chcieliśmy zastanowić się, jak młody drużynowy może zaskarbić sobie zaufanie rodziców. Co może zrobić i jak to zrobić najlepiej, na jakich zasadach może być dla rodziców partnerem, jak może ich wykorzystać w pracy drużyny, w poznawaniu jej problemów i rozwiązywaniu konfliktów.

 

Nie wymyśliliśmy może nic szczególnie oryginalnego, ale gdyby tak każdemu drużynowemu udało się w ogóle zastosować jedną, dwie ciekawe formy pracy z rodzicami w roku, byłoby mu łatwiej nie tylko z nimi, ale i ich dziećmi. Wiemy, że dzieci – często nie bez powodu – wstydzą się swoich rodziców, wiemy, że ci nie mają wiele czasu po pracy, niemniej jednak odpowiednio przeprowadzone spotkanie z rodzicami, wieczór przy herbacie, slajdowisko, zbiórka przygotowana dla rodziców, a nawet odwrotnie – przez nich, cokolwiek z tego da drużynowemu wiedzę i doświadczenie; no i oczywiście zaufanie rodziców. Wprowadzi go do "zaczarowanego kręgu dorosłych", wcześniej i pełniej, niżby się mógł spodziewać!

 

Nie zapominaj odwiedzać swoich ludzi w domach, nie na siłę, ale zawsze jednak. Możesz pokazać się rodzicom w ich pracy, jeśli masz akurat jakąś sprawę – nieformalna płaszczyzna jest także ważna w kontakcie z nimi, nie tylko ich dziećmi.

 

Nie dawaj im wypytywać o to, co robicie na zbiórkach, jak było na obozie. Po prostu im pokaż! Zrób spotkanie obozowiczów i tych, którzy na obozie nie byli – innych z drużyny, no i rodziców. A zanim zabierzesz dzieci na obóz, nie pozwól rodzicom czuć się niedoinformowanymi. Miej wszystko na piśmie i dopilnuj, by to do nich dotarło. Bywa bowiem tak, że rodzic pozornie nie interesuje się wyjazdem, po czym, gdy tylko coś w tym wyjeździe mu się nie spodoba post factum – obróci to przeciw tobie.

 

Może zastanawiasz się czy jestem sympatykiem, czy wrogiem rodziców. Jeśli tak, niewiele o nich wiesz. Możesz ich nazwać złem koniecznym, bo choć przez nich masz więcej na głowie, bez nich w ogóle nie robiłbyś tego, co tak lubisz; możesz ich uznać za autorytety, choć często problemy, z jakimi borykasz się w drużynie to niestety ich "zasługa": ich podejścia do własnych dzieci, braku czasu itd. Wszystko to zależy od konkretnego przypadku i tak jak nie ma obowiązującego modelu drużynowego, nie będzie i rodzica. Bez względu na to jednak, czy się to tobie podoba, to rodzic zdecydował o tym, że jesteś drużynowym jego dziecka. To On dał ci jednak jakiś kredyt zaufania i Jemu winien jesteś posłuch. Możesz nie zgadzać się z Jego stylem wychowania, może ci się wiele nie podobać, ale ostatnie, czego możesz się dopuścić, to otwarte stanięcie w opozycji do Niego, szczególnie przy dziecku.

 

Dobrze jeśli jesteś indywidualnością, to zawsze mile widziane, do pewnego stopnia jednak. Pamiętaj, że patrzy się na ciebie przez pryzmat Twojej roli wychowawczej i masz być takim, jakiego rodzic sobie życzy widzieć przy swojej pociesze. Jeśli potraktujesz rodzica fair – jak pierwszego po Bogu, spodziewaj się, że i ty staniesz się dlań pierwszym… po dziecku. A to uczyni cię prawdziwym starszym bratem (prawdziwą starszą siostrą).

 

 

 

 

 

 

Wybrany obraz 

Michał Borun – członek wspierający ZHP, współpracownik wydziałów GK ZHP – Informacji, Wdrażania Strateg
ii oraz Badań i Analiz. Kulturoznawca i ekonomista. Właściciel firmy doradczej w zakresie transportu i turystyki. Podczas pisania artykułu m.in. z-ca przewodniczącego KSI Hufca Szczecin-Pogodno.

 

 

 

Artykuł opublikowany w październiku 2001 r. w pogodno.exe – piśmie hufca Szczecin-Podobno oraz w kwietniu 2002 r. w Internetowej Gazecie Harcerskiej.