Katyń

Archiwum / 07.10.2007

Jeśli oczekujesz prostych odpowiedzi, to daruj sobie ten film. Jeśli chcesz sensacyjnej relacji ze zbrodni, to też lepiej na niego nie idź. „Katyń” Wajdy nie jest bowiem kolejnym filmikiem na zadany temat, ale dziełem sztuki nie pozwalającym na obojętność, stawiającym pytania, ale nie dającym łatwych odpowiedzi.

 

 

Zbrodnia w Katyniu jest tu tylko pretekstem do pokazania gamy postaw ludzkich wobec zła. Od nieugiętości prowadzącej do więzienia lub na śmierć, poprzez milczące trwanie w ciszy, aż po zdradę uzasadnianą „dziejową koniecznością”.

Katyń bowiem dzieli i łączy. Dzieli przyjaciół i dzieli rodziny, a jednocześnie łączy obcych ludzi, którzy tragedię katyńską mają wpisaną w życiorys.

Film pokazuje wybory wraz z ich konsekwencjami. To, co mówisz o Katyniu decyduje o tym, czy w „ludowej Ojczyźnie” robisz karierę, czy nie. Mówienie prawdy, opowiedzenie się po stronie zamordowanych łamało życie, prowadziło na śmierć i do więzień za „szkalowanie ustroju i sojuszy”. Jeśli kłamiesz, jeśli stajesz po stronie morderców, jeśli zamykasz oczy na fakty, robisz karierę. Normalne życie w socjalizmie wymusza kłamstwo. Nauczyciel prowadząc lekcję, urzędnik pisząc życiorys, robotnik składając wniosek o podwyżkę, każdy kiedyś skłamać musiał. Nie dlatego, że chciał, ale dlatego, że nie miał wyjścia. Przy czym za normalne życie uważam takie, w czasie którego człowiek się rozwija. Awansuje, dostaje podwyżki. Trudno za normalne życie uznać wegetację przez 20 lat na jednym stanowisku, pod stałą obserwacją bezpieki.

Jak mówił prorok Izajasz: wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej, nie ma nikogo kto by czynił dobrze, nie ma ani jednego.

Zbrodnia katyńska nie tylko pozbawiła Polskę najwybitniejszych przedstawicieli inteligencji i korpusu oficerskiego, ale także złamała kręgosłup moralny narodu wprowadzając powszechność kłamstwa i banalizując zbrodnię.
Wajda nie broni. Wajda oskarża. W stylu zapomnianej już Szkoły Polskiej zrywa z narodowych ran bandaże. Nikt, kto w PRL-u zrobił karierę nie może powiedzieć: byłem uczciwy, bo w tej kluczowej sprawie musiał kłamać, a przynajmniej udawać, że nie wie jaka jest prawda. Ludzie, którzy mieli odwagę powiedzieć prawdę płacili za to złamanymi życiorysami, przymusową emigracją, więzieniem, a nawet życiem.
Wajda pokazuje nie tylko zbrodnię, ale także powojenny narastający terror. Najgorszy z możliwych, bo terror myśli i uczuć. Terror kontrolujący najskrytsze zakamarki sumienia.

Tak, wiem byli ludzie uczciwi, którzy stali po stronie prawdy cały czas. Wajda i ich pokazuje. Ale ich uczciwość jest milcząca. Wiedzą, nie kryją, że wiedzą, ale niewiele z tej wiedzy wynika. Kłamstwo nadal się panoszy. Zerwanie z nim wymaga zerwania z wygodnym życiem, a w przypadku skrajnym palnięcia sobie w łeb, jak jeden z bohaterów filmu.

Wiem też, że wielokrotnie dzieci zbrodniarzy stawały przeciw kłamstwu, po stronie zamordowanych. Przykładem może być choćby Antoni Zambrowski, czy niżej podpisany. Ale właśnie jako wnuk i syn komunisty oraz siostrzeniec pułkownika Służby Bezpieczeństwa najlepiej wiem ile kosztowało nas opowiedzenie się po stronie prawdy. I wbrew łatwym ocenom nie było to ani łatwe, ani proste.
W ciągu półwiecza rządów komunistów i ich spadkobierców przywykliśmy do kłamstwa i zamydlania sobie oczu, do gry pozorów i udawania. Może czas wreszcie zacząć mówić prawdę?

phm. Maciej Pietraszczyk – Drużynowy 125 WDW HSG "SDRI GROM" i szef Inspektoratu HSG/HSRD Wydziału Specjalności GK ZHP. Funkcjonariusz Straży Granicznej.