Bardziej słusznie, niż posłusznie
Marzy mi się, by świadomy przełożony potrafił docenić fakt, że jego podwładni potrafią się z nim nie zgadzać. Że będzie sam stwarzał warunki do dyskusji o decyzjach i podejmowanych zadaniach, że będzie uczył jak z szacunkiem i kulturalnie argumentować swoje zdanie i jak obiektywnie spojrzeć na sytuacje, by samemu dokonać oceny.
Niektórym wydaje się, że to oznacza wprost, że każdy z nas musi robić to, co każe mu przełożony. Jest to zgodne z definicją słowa „posłuszny” ze Słownika Języka Polskiego, w którym napisano, że posłuszny to poddający się czyjejś woli. I zgodnie z tą definicją obserwować możemy żądanie posłuszeństwa w naszej organizacji.
Obserwowałam takie rozumienie na kilku ostatnich zjazdach ZHP, a pewnie przykłady mogłyby paść również ze zjazdów chorągwi czy hufców. Obserwowałam jak komendanci mówią swoim delegatom na kogo ci mają głosować, jak podają kartki z nazwiskami. To w zasadzie nic dziwnego, dobrze jest się podeprzeć radą kogoś bardziej doświadczonego.
Jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w wielu wypadkach nie chodziło o dobrą radę…
Moim zdaniem oczekiwanie posłuszeństwa to bardzo odpowiedzialne zadanie. Zadanie świadomego wychowawcy. Łatwo jest spowodować, by młody człowiek zrobił raz, to czego chcę. Jeden raz może to zrobić, gdy go o to poproszę, gdy na niego nakrzyczę, gdy mu rozkażę (okropne), gdy podejdę go tak, że nawet się nie zorientuje. Zadanie będzie wykonane. Jeśli o to chodzi, uda się.
Jeśli więc, zupełnie przykładowo, komendantom chodziło o wynik wyborów, to osiągnęli swój cel, choć też nie zawsze.
Jednak jakże to krótkowzroczne. O ile bowiem trudniej jest wytłumaczyć, przekonać, odpowiedzieć na wszelkie pytania, czy poddać się ocenie.
Jestem przekonana, że nie rzecz w zadaniu a w jego celu. I jeśli w nieskończoność naszym sposobem na wychowanie będzie oczekiwanie posłuszeństwa w rozumieniu wykonywania zadań powierzonych przez nas. W dodatku wykonywania w sposób, którego oczekujemy my – wychowawcy (bez świadomego udziału wychowanków w podejmowaniu decyzji), to nigdy nie osiągniemy celu wychowania świadomego człowieka.
Bo zdecydowanie bardziej chciałabym, by młody człowiek wychowany w naszej organizacji potrafił świadomie podejmować się zadań, świadomie podejmować odpowiedzialność i świadomie przewidywać konsekwencje swoich działań.
Na tym samym Zjeździe, jedna z delegatek mówiła o szacunku wobec przełożonych. Jeśli dobrze ją zrozumiałam w odniesieniu do sytuacji ZHP, to miała na myśli brak szacunku, który przejawiał się w niezgadzaniu się ze zdaniem przełożonego.
A mi się marzy, że świadomy przełożony będzie potrafił doceniać fakt, że jego podwładni (chyba wolę jednak wychowawcę i wychowanków…) potrafią się z nim nie zgadzać. Że będzie sam stwarzał warunki do dyskusji o decyzjach i podejmowanych zadaniach, że będzie uczył jak z szacunkiem i kulturalnie argumentować swoje zdanie i jak obiektywnie spojrzeć na sytuacje, by samemu dokonać oceny. Marzy mi się, by uczył konstruktywnej krytyki, klarownej wypowiedzi, wszelkich zasad komunikacji. I by dyskusje z członkami swojego zespołu traktował jak wyzwanie również dla siebie, pozytywne wyzwanie a nie atak.
Na pytanie, czy harcerz ma być posłuszny w każdej sytuacji odpowiadam stanowczo, nie. Póki jest tak, że nie potrafimy my jako organizacja, wykorzystywać tego posłuszeństwa w słusznym celu, to moim zdaniem, nie w każdej sytuacji mamy być posłuszni. Póki rozumiemy posłuszeństwo jako bezwolne wykonywanie zadania, to mamy prawo powiedzieć nie.
Bo każdy z nas ma prawo do świadomego podejmowania decyzji, do własnych ocen, do ich wypowiadania i konfrontowania z innymi w kulturalny sposób. Każdy, niezależnie od wieku, funkcji czy doświadczenia. A nasza organizacja nie jest organizacja wojskową opartą na systemie rozkazów i podległości, tylko organizacją wychowawczą – a to zobowiązuje.
![]() |
hm. Katarzyna Krawczyk – szef Harcerskiej Szkoły Ratownictwa, członkini Rady Naczelnej ZHP, członkini zespołu kadry kształcącej i komisji stopni instruktorskich hufca Radom – Miasto. Filolog polski i białoruski. Jest uczestniczką Szkoły Treningu i Warsztatu Psychologicznego w ośrodku Intra w Warszawie. Pracuje w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej.