Świeczka w korytarzu

Archiwum / 07.11.2007

Nadawanie trójpłomiennego ogniska na zielonym tle jest bardzo ważnym wydarzeniem dla każdego wędrownika. Czy jest jakiś standard, który mówi nam, jak powinno to wyglądać? A może „wolna amerykanka”?

Kto daje?
O tym, jak wygląda obrzęd nadania naramiennika wędrowniczego, każdy wędrownik ma własne wyobrażenia. Standardowo naramiennik jest przyznawany w gronie wędrowników (posiadających naramiennik), przy ogniu. Wręcza go drużynowy z naramiennikiem lub inny przełożony (lub na przykład opiekun próby). To zależy od środowiska. Tak naprawdę to sam obrzęd jest tak różnorodny, jak wiele jest jednostek wędrowniczych. Czasem przy wręczeniu odnawia się Przyrzeczenie Harcerskie lub odczytuje się treść Kodeksu i Dewizy Wędrowniczej, jednak nie zawsze.

Kiedy?
Naramiennik można otrzymać po zrealizowaniu próby wędrowniczej lub dostać z urzędu” – w przypadku instruktorów po szkoleniach z metodyki wędrowniczej (kursy kadry wędrowniczej). Ale nie tylko.
– Naramiennik otrzymałem w 2003 roku. Wędrownictwo jako oficjalna grupa wiekowa jeszcze nie istniało, na rzecz tego działał aktywnie Ruch Metodyczno–Programowy Wędrownictwo. Właśnie za krzewienie idei wędrownictwa i „obronie” go w różnych dyskusjach, także w internecie, udało mi się go otrzymać – mówi hm. Michał Górecki, drużynowy 64 WDW Everest.
Znacznie wcześniej naramiennik dostał phm. Marek Piegat, były szef Zespołu Wędrowniczego GK ZHP. – Obrzęd ten był dość specyficzny, bo był jednym z pierwszych, jakie w ogóle były przeprowadzone po restytucji idei wędrownictwa w ZHP, ale jeszcze przed jego oficjalnym wprowadzeniem jako metodyki – wyjaśnia nam Marek.

Otoczenie jest ważne
– Moim zdaniem podczas wręczenia naramiennika elementem niezbędnym jest oczywiście ogień. Kodeks Wędrowniczy także powinien być obecny podczas tego obrzędu, ale nie jako całość, którą trzeba wyrecytować. Oczywiście na pewno ciekawym dodatkiem dla osoby wchodzącej do wędrowniczej wspólnoty jest sceneria, bo czym innym jest boisko szkolne, a czym innym łąka w lesie podczas pełni księżyca – wyjaśnia phm. Kuba Juszyński, drużynowy 85 KDW Trzy Płomienie, współpracownik Zespołu Wędrowniczego GK ZHP.
– Musi być wypas, a nie świeczka gdzieś w korytarzu szkolnym. Nie może być zbyt pompatycznie, reszta zależy od fantazji. Ja najbardziej pamiętam, jak wręczałem naramiennik moim dwóm wędrownikom na zboczu góry, śnieg po kolana, przy mega wietrze. Gdy jeden z nich odnawiał Przyrzeczenie, drugi dmuchał w żar. I vice versa – dodaje Michał.
Marek natomiast tłumaczy to następująco: – Dla mnie jest jedna rzecz, bez której nie wyobrażam sobie obrzędu wręczenia naramiennika – to ogień, który w kształcie wędrowniczej watry jest symbolem Ruchu Wędrowniczego. Oczywiście najlepiej gdyby to była płonąca watra, choć czasami jak wiadomo nie jest to możliwe. Wtedy powinien pojawić się żywy ogień choćby w formie płonących świec ciepłem i blaskiem wypełnić tych, którzy przy nim są.

Przyjaciele
– Swój naramiennik otrzymałem w gronie moich dwóch przyjaciół. To zapamiętałem najbardziej. Obrzęd jest ważny. Młody wędrownik musi być świadom, że naramiennik to materialne poświadczenie swego rodzaju dorosłości harcerskiej. To jest pewne wyróżnienie, ale nie ma potrzeby robić z tego cyrku czy podchodów, to musi być naturalne – tłumaczy nam
phm. Łukasz Czokajło, do niedawna instruktor Zespołu Wędrowniczego GK ZHP.
– To, jak obrzęd wygląda powinno zależeć od środowiska. Jeśli środowisko lubi się śmiać i bawić, to pompatyczny obrzęd nie będzie normalny dla młodego wędrownika. W ogóle, moim zdaniem, nie powinien być pompatyczny. To jest radość, to jest nowa energia. Ale nie róbmy z drugiej strony kabaretu – dodaje.
Niewątpliwie, obok całej scenerii niesłychanie ważni są ludzie, którzy młodemu wędrownikowi towarzyszą. Najlepiej, aby byli to dobrze mu znani ludzie, bliskie osoby, drużynowy, przyboczni, przyjaciele z drużyny. Wtedy cały obrzęd zostaje w pamięci choćby ze względu na poczucie bliskości, a samo wkraczanie na wędrowniczą ścieżkę jest łatwiejsze i prostsze. Poczucie tego, że nie jest się samemu, że nasze autorytety i przyjaciele są obok sprawiają, że cały obrzęd nie sprowadza się do „odklepania” swojego i założenia nowego naramiennika na mundur.

Wyjątkowość wydarzenia składa się z miejsca, w którym dokonywany jest ten obrzęd, osób towarzyszących a także świadomości tego, czego jesteśmy uczestnikami. – Otrzymując naramiennik jako jedna z nielicznych osób z mojej chorągwi czułem sie w jakimś stopniu wyróżniony. Wiedziałem, że zdobyłem go, osiągnąłem wtedy jeden z moich celów. Ponadto to, w jaki sposób działam jest widoczne a członkowie mojej drużyny mogą sie rozwijać – mówi Kuba. Otrzymanie naramiennika to jest odpowiedzialność, ale i zarazem radość i satysfakcja. Sposób, w jaki otrzymamy ten materialny symbol, powinien być zachęceniem do dalszego działania, ale także i dobrym wspomnieniem, który w chłodne dni spadku motywacji postawi na nogi.
– Podczas każdego kolejnego wręczenia naramienników starałem się przekazać kolejnym nowym wędrownikom tę dumę z przynależności do Ruchu, którą ja sam odczuwałem tej krótkiej chwili przy ognisku, kiedy i mnie wręczono naramiennik – podkreśla Marek. – Podczas obrzędu miałem przekonanie, że w tej jednej chwili wypełniła mnie jakaś niesamowita energia, która do tej pory mnie napędza – dodaje.

Przepis na „sukces” tego obrzędu?
– Dobrą praktyką jest moim zdaniem organizowanie obrzędu takiego, jaki samemu by sie chciało przeżyć – podsumowuje Kuba.

Olga Gumieniak HO – drużynowa 124 LDSh Feniks z Hufca Lublin, członkini redakcji Na Tropie, studentka pedagogiki animacyjnej Uniwersytetu Marii-Curie Skłodowskiej w Lublinie.