Kryminalne zagadki Torunia

Archiwum / 09.11.2007

 
Dzwoni telefon: Szefie, mam pilną wiadomość. Nie na telefon. Jakiś czas później: Nasz agent chciał się spotkać. Coś odkrył. Nie wiemy, co. Straciliśmy z nim kontakt…

 

 

 

 

 

Toruńska agentura

 Po raz trzeci Studencki Krąg Instruktorski z Torunia zaprosił do siebie wędrowników na wspaniałą zabawę na miarę przygód agenta Muldera i agentki Scully. BIBA (czyli Biwak Integracyjny Bardzo Atrakcyjny) to coroczna impreza fabularna przeznaczona dla środowisk wędrowniczych i akademickich. Cechą wyróżniającą BIBĘ z tłumu innych imprez harcerskich jest forma – od samego początku do końca jest to wielka zagadka, którą muszą rozwiązać uczestnicy. Tym samym w weekend 19-21 października zjechali się do Torunia miłośnicy akcji i tropiciele skomplikowanych, niewyjaśnionych tajemnic.

Telefoniczny szał

  
W tym roku tematem gry było szpiegostwo. Każdy z uczestników imprezy wcielał się w rolę tajnego agenta. Pomysłowość wędrownicza nie miała granic – można było spotkać zarówno przedstawicieli KGB, CIA czy Al’Kaidy, a nawet Wywiadu z Jamajki.

  

Przez trzy dni nasi tajni agenci odkrywali kolejne elementy łamigłówki. Zadania nie należały do najprostszych. Przykładem takiego zadania była m.in. konieczność penetracji poniemieckiego bunkra, w którym tajną siedzibę urządziło sobie wrogie mocarstwo. Nie tylko należało w tym celu ominąć strażników, ale także poradzić sobie w trudnych warunkach panujących w środku bunkra. Na koniec docierało się do komnaty zalanej wodą, w której można było odnaleźć dokumenty, przybliżające nas do końca historii. Innym razem zaprzyjaźniony agent pragnął przekazać nam zdobyte przez siebie informacje. Zawczasu musiał nas jednak sprawdzić dzwoniąc średnio co 3 minuty do różnych budek telefonicznych, rozsianych po całej toruńskiej starówce. Wyczerpujący bieg telekomunikacyjny dawał nam tylko malutki puzelek układanki.

Mój, swój czy wróg?

 

Do czego to wszystko prowadziło? Tego nie zdradzę. Powiem tylko tyle, że zwrotów akcji było co nie miara i ludzie naprawdę mocno wczuli się w klimat. Jako uczestnik kolejnej z rzędu BIBY chciałbym mocno pochwalić kreatywność Kręgu, nie tylko ze względu na umiejętność wymyślania co rok arcyciekawych tematyk biwaków, ale przede wszystkim za ich zdolności aktorskie. Żadna albowiem fabuła nie będzie dobra, jeżeli gracz nie zostanie weń właściwie wprowadzony. Wędrownicy z SKI robią to w tak umiejętny sposób, że po kilku godzinach można mieć problem z rozróżnieniem rzeczywistości i świata intrygi. Owocuje to zmianą postrzegania otoczenia – czy mijany przechodzień jest przypadkowy, czy może jest to nasz tajny łącznik?

To jest to!

Taką imprezę, jaką jest BIBA, mogę śmiało polecić każdemu, kto lubi dociekać i szukać. Jeśli ktoś wie, co to LARP, to propozycja Studenckiego Kręgu Instruktorskiego jest wprost idealna. Jeśli natomiast są tacy, którzy nie znają tego pojęcia, to mogą go najlepiej zrozumieć właśnie podczas toruńskiej imprezy. Teraz należy tylko czekać do następnego roku i mieć nadzieję, że członkowie SKI przyszykują nam nie lada gratkę.

 

Baza informacji: pwd. Maciek Kubik, komendant WGKA "Carpe Noctum”, członek kręgowego zespołu "Po wszystkim". Mieszkaniec Sanoka z hoplem na punkcie rycerstwa, student warszawskiej SGH.

Opracowanie: HO Olga Gumieniak – drużynowa 124 LDSh Feniks z Hufca Lublin, studentka pedagogiki animacyjnej Uniwersytetu Marii-Curie Skłodowskiej w Lublinie.