Ściana to nie koniec
Świetnie by było, gdyby okazało się, że środowisko harcerskie, do którego wstąpiliśmy, pozostanie nasze do końca harcerskiej drogi. Czasem jednak stajemy na rozstaju dróg, z których jedna prowadzi do porzucenia członkostwa w ZHP, a druga, trudniejsza, do poszukania sobie innego miejsca w Związku.
Mam swoją prywatną listę rzeczy, które podobają mi się w ZHP. Jest różnorodna – są tam drużyny, ogólnopolskie propozycje programowe i dobre harcerskie imprezy. Spróbowałem poszukać elementu wspólnego dla wszystkich pozycji na mojej liście – czegoś na kształt harcerskiego kamienia filozoficznego. Donikąd poprowadziły mnie tropy tradycji, mocnej pozycji w środowisku lokalnym, a nawet mój ulubiony trop młodości. Gdy byłem już prawie pewien, że podzielę los tysięcy poszukiwaczy kamienia, przyszło olśnienie. Jest pewien wspólny mianownik – właściwy człowiek, ale zawsze na odpowiednim miejscu. Bywa tak, że ktoś uznawany przez wiele lat za nieudacznika, w innym środowisku staje się mitologicznym królem Midasem, który zamienia w złoto wszystko, czego dotknie.
Do właściwego miejsca właściwy człowiek często dociera z czasem. Rozwiązaniem idealnym jest, gdy miejscem tym od początku jest jego drużyna. Bywa jednak tak, że odnajduje się zupełnie gdzieś indziej – po prostu tam rozkwita. Żeby to miejsce odnaleźć musi zacząć od przekonania samego siebie, że warto szukać. Kolejnym krokiem jest zmierzenie się z bardzo często występującą w takich przypadkach niechęcią lokalnego środowiska harcerskiego. Potem pozostaje już tylko wyruszenie na wędrówkę – różnorodność, będąca siłą naszego Związku, pozwala znaleźć swoje miejsce na harcerskiej mapie. To może być szczep z sąsiedniej szkoły, hufiec z innej części miasta, a czasem specjalność, której jeszcze nie próbowaliśmy. Kres poszukiwania daje słodki smak zwycięstwa – pięknie jest czuć, że jest się we właściwym miejscu.
Szukanie swojego miejsca to co innego, niż nieodpowiedzialne porzucanie dotychczasowych zobowiązań pod wpływem impulsu czy chwilowej fascynacji. Niezwykła jest bowiem satysfakcja płynąca z wielu lat dobrze pełnionej służby. Wielu harcerzy ma jednak w swojej biografii moment, o którym mówią: "Doszedłem do ściany. Czułem, że nic już nie mogę w tym środowisku zrobić, w ogóle się nie rozwijam, czułem się niepotrzebny". Dużej odwagi wymaga wtedy od każdego ruszenie w nieznane.
Choćby barwy drużyny były dla nas najświętsze, choćbyśmy nie wyobrażali sobie noszenia na mundurze plakietki innego hufca i wmawiali sobie, że w zasadzie jest nam dobrze w tym miejscu harcerskiego świata, to czasem warto poszukać. Mało rzeczy jest w ZHP dziś tak potrzebnych jak właściwi ludzie na właściwym miejscu.
phm. Jakub Sieczko – szef Inspektoratu Ratowniczo-Medycznego Chorągwi Stołecznej ZHP, redaktor naczelny “Harcerskiego Eskulapa”. Szef działu "Specjalności" w “Na tropie”. Wywodzi się z 33 KHDŻ „Pasat” (Hufiec Kielce-miasto). Student V roku medycyny na Akademii Medycznej w Warszawie. |