Wieczór
„Wieczór” to historia o przemijaniu, błędach młodości, straconych szansach, miłości i śmierci. Film ten stawia przed odbiorcą znak „Stop”, daje szansę do zastanowienia się nad własnym życiem oraz nad tym, co mógłby w nim zmienić. Najnowsze dzieło twórców „Godzin” (Lajosa Koltaiego i Michaela Cunninghama) jest adaptacją książki Susan Minot, która zainspirowała ich do napisania genialnego scenariusza i przełożenia go na ekran.
Film, tak jak książka, opowiada historię kobiety (Ann Lord), która na łożu śmierci wspomina swoje życie i analizuje je dokładnie, krok po kroku. W tej drodze uczestniczą także jej dorosłe córki, borykające się ze swoim niełatwym życiem. Ann (Vanessa Redgrave) przypomina sobie weselny wieczór przyjaciółki, w czasie którego zakochała się i przez tragiczny splot wydarzeń (śmierć Buddyego – Hugh Dancy) utraciła miłość i przyjaźń. W tym samym czasie, w innym pomieszczeniu jej dwie córki Connie (Natasha Richardson) i Nina (Toni Colette) starają się w samotności zmagać ze swoimi problemami.
Film jest dynamiczny, ze zmianami czasu i miejsca, wartką akcją. Nawet gdyby książka byłaby dla nas zbyt nudna, jej ekranizacja na pewno taka nie jest. Po raz kolejny kino pozwala nam spojrzeć na problemy zawarte w dziele pisanym w sposób efektowny i bardziej atrakcyjny. Jest tak nie tylko dzięki świetnym zabiegom Michaela Cunninghama, który pracował nad scenariuszem, ale przede wszystkim ze względu na gwiazdorską obsadę. W „Wieczorze” zobaczymy miedzy innymi zdobywczynie Oskarów: Meryl Streep, Vanessę Redgrave, Glenn Close, Toni Colette oraz Claire Danes, Patricka Wilsona, Eileen Atkins, Hugha Dancy.
Nie jest to na pewno film o nieskończonej głębi, która mogłaby wydawać się „za głęboka” dla przeciętnego oglądacza kinowego, raczej jest to potężny kawał świetnego kina obyczajowego. Owszem, można się na nim wzruszyć, popłakać, ale jest to zasługa świetnego scenariusza, gry aktorskiej, genialnych zdjęć i pewnego rodzaju aury, która tworzy cały klimat filmu. Nie bez znaczenia jest tu także przepiękna i wzruszająca muzyka Jana Kaczmarka. Całość daje naprawdę znakomite efekty, które dzięki Koltaiemu możemy oglądać od jakiegoś czasu w kinach.
Jeżeli lubicie kino sentymentalne, to jest to film skierowany właśnie do Was. Jestem pewna, że nie przejdzie on bez echa w Waszym życiu, a także, że naprawdę zatrzymacie się i pomyślicie nad nim. Może nawet coś zmienicie, albo podejmiecie decyzję, którą odkładacie od dawna.
pwd. Beata Kozakiewicz |