Spakuj plecak, załóż buty, dalszy ciąg już chyba znasz!
Wielu drużynowych starszoharcerskich i wędrowniczych głowi się nad nie lada problemem. Jak tu zaplanować obóz stały dla swoich ludzi? Co takiego wymyślić, aby się nie nudzili, aby nie przychodziły im z nudów do głowy różne głupie rzeczy… Sugeruję… nie jechać na obóz stały. Jechać na wędrowny!
Obóz wędrowny to zupełnie inna perspektywa. Sam fakt wędrowania zmienia zupełnie stosunki w grupie, nie ma stałego podziału na kadrę i uczestników (a nawet jak jest, to przecież kadra też zmywa gary). Jest po prostu… wędrowniczo!
„Wędruj z nami lasami, polami…”
Nigdy nie lubiłem chodzić po górach z dużym ciężarem. Może dlatego, że ze względu na skrzywienie kręgosłupa nie powinienem, a może dlatego, że podczas górskich wędrówek lubię rozkoszować się widokami i chwytać dzień, a nie udowadniać sobie, że uda mi się zdobyć kolejną górę. Nie wiem, może to dlatego, że nie musiałem sobie nigdy nic na siłę udowadniać. Ten artykuł będzie więc o wędrowaniu w stylu mojego pierwszego patrona szczepu – Mariusza Zaruskiego. Który pewnie najchętniej wszystkich „biegaczy górskich” przegoniłby ciupażką gdzie pieprz rośnie. Bo nie o to w górskiej wędrówce chodzi, żeby biegać.
Jak i ile chodzić?
Wpadła mi kiedyś w ręce bardzo starusieńka książka o tym, jak organizować obozy wędrowne. Traf chciał, że miałem akurat zorganizować takowy. I posłuchałem się jej. A na czym polegał ów sekret?
Jeden dzień maszerujemy z plecakami (przemarsz). Rozstawiamy namioty albo zostawiamy plecaki w schronisku. Jeden dzień odpoczywamy. Dwa dni chodzimy po górach bez plecaków. I tak dalej. Oczywiście możemy zrobić dwa dni przemarszu, możemy nie tracić dnia na odpoczynek. Ważne, że obóz wędrowny to niekoniecznie chodzenie codziennie z całym majdanem na plecach, gdzie pot zalewa oczy. Może niektórych to kręci. Nas nie kręciło.
Co do plecaka?
Nie chcecie wiedzieć co wziąłem do plecaka na mój pierwszy obóz wędrowny. A może to ja nie chcę żebyście wiedzieli?
Pamiętam tylko mega ciężką kurtkę M65, dwie pary długich spodni, milion t-shirtów i jeszcze inne rzeczy. Ugh!
Na kolejny obóz wziąłem 5 t-shirtów, jedne długie spodnie, jedne krótkie (mundurowe). T-shirty regularnie prałem. Było o wiele lżej i o wiele lepiej. Pamiętaj, że z tym wszystkim trzeba wchodzić pod górę, pamiętaj, że być może będziesz dźwigać namiot. Pamietaj też o małym plecaku na krótkie wypady.
Jak mieszkać?
Jeśli zdecydujecie się na schroniska to budżet obozu nieco wzrasta. Tańsza opcja to oczywiście namioty. Kiedy mówię o namiotach, nie mogę nie wspomnieć o systemie FlexTent. Nie, nie pracuję w żadnym sklepie, który ma z tym cokolwiek wspólnego, a pierwsze wizualizacje tego systemu opracowałem dawno, dawno przed czasem, kiedy miałem coś wspólnego z pewną składnicą. Po prostu jestem w tym systemie zakochany.
W 1997 roku, podczas mojego pierwszego obozu wędrownego mieszkaliśmy w osobnych namiocikach. A W Bieszczadach jak to w Bieszczadach. Co chwilę deszcz. Kończyło się na tym, że każdy siedział w swojej małej dwójeczce. Z plecakiem i gitarą. I współmieszkańcem. I jego plecakiem, a może i gitarą. Masakra. Posiłki polegały na rzucaniu od namiotu do namiotu masła, dżemu i konserw.
Kilka lat później pojechałem na obóz już z własną drużyną – 205 WDHS ArizonaC. Razem z nami kupione za ciężko zarobioną forsę Marabuty. Trzy Skauty i Narożnik. Podczas deszczu siedzieliśmy w kręgu, graliśmy na gitarach. Posiłki wspólnie. Wieczorem, gdy padało – kominek. A w dodatku opłata za… jeden duży namiot! Gorąco polecam!
Odznaki PTTK
Dawno, dawno temu napisałem dwie broszurki do Czuwaja, w których zachęcałem gorąco do zdobywania odznak PTTK. Nie będę się tu specjalnie o tym rozpisywał – brakuje czasu i miejsca. Nic się tu nie zmieniło – dalej uważam, że to świetna sprawa. Uczy systematyczności w rozpisywaniu i choć mało już daje (kiedyś odznaka zwalniała z opłaty za wstęp do parku narodowego), to jest to pewnego rodzaju gra, zdobywanie punktów. A my harcerze gry lubimy. A regulamin PTTK to świetny informator o szlakach. Ilość punktów GOT o wiele lepiej mówi o trudności przejścia szlaku niż kilometry, czy czas jego przejścia.
Program obozu
Nie raz powtarzam, że aby wyjazd w góry się nie udał trzeba się naprawdę nieźle do tego przyłożyć. Bo każdy wyjazd w góry jest świetny! Trasy należy planować tak, aby wracać względnie zmęczonym – na tyle, żeby była satysfakcja, ale także na tyle, aby móc doczołgać się do namiotu. Niewskazany jest przerost formy nad treścią – to nie obóz stały dla harcerzy (młodszych). Na pierwszym obozie wymyśliliśmy mega obrzędowość (Rzymianie) – nawet stroje obrzędowe. Masakra. Dobrze, że ich w końcu nie wzięliśmy. Kto by to dźwigał? Naturalne wydają się ogniska, które mają w górach o wiele bardziej magiczny klimat. Jest okazja do wielu dyskusji, można pokusić się o różne gry i inne tego typu sprawy. Ale jak mówię – nie przesadzałbym z obrzędowością.
To chyba tyle, nie chciałem zbytnio przynudzać, bo znowu wielkim specem od obozów wędrownych nie jestem. Na koniec jeszcze raz zachęcę was do wędrówki z drużyną. Nawet jeśli to gimnazjaliści. Niekoniecznie po górach, choć góry mają swój niesamowity klimat. „Spakuj plecak, załóż buty, dalszy ciąg już chyba znasz!”
hm. Michał Górecki – człownek redakcji Na Tropie, były komisarz zagraniczny ZHP, drużynowy 84 WDW "Everest" |