Nowe otwarcie
Uwielbiam planować. Można zastanawiać się w nieskończoność, co się wydarzy i ustalać zasady, wg których ma się to dziać. Początek roku jest do tego doskonały. Mamy przed sobą białe kartki kalendarza – kolejne niezapełnione dni. I tylko od nas – tylko teraz – zależy, co się z nimi stanie. Uwielbiam to uczucie.
Najpierw jest koniec roku – taki czas, na refleksję, co się udało zrobić, a co nie i dlaczego. To klucz do planowania. A potem, plany, plany, plany. Postanowienia noworoczne. Są tacy, którzy je robią, inni nie. Ale wszyscy życzą sobie na Nowy Rok, by było lepiej, by ten rok był szczęśliwszy, lepszy, bogatszy, lepiej wykorzystany.
No i zastanawiam się, co postanowić, by rzeczywiście ten rok był wyjątkowy. Koniecznie coś takiego, by świat posunął się do przodu. Koniecznie, bym miała jakąś nową wiedzę. Koniecznie trzeba zakończyć niepozamykane sprawy, osiągnąć sukces, mieć czas dla siebie, zrobić coś takiego, co zapamiętam na całe życie, częściej odwiedzać babcię. Tylko jak to wszystko zmieścić w 365 dniach? A jeśli i tak się nie zmieści, to po co planować?
Może choćby po to, byśmy zdali sobie sprawę z tego, co nam się udało?
W miniony weekend byłam na kursie drużynowych w moim hufcu, zajęcia z planowania pracy drużyny trwały prawie trzy godziny. A to były kolejne takie zajęcia na tym kursie. Na planowanie pracy drużyny poświęcamy sporo czasu. Na tworzenie programów biwaków, obozów, zbiórek, zajęć także. A w życiu pędzimy od spotkania do spotkania, od zajęć do egzaminów. A czy plan na życie nie jest ważniejszy?
Może warto usiąść, pomyśleć, na kartce zapisać wszystko, co udało nam się zrobić w minionym roku, zastanowić, co w takim razie zrobić w przyszłym, co w kolejnych miesiącach. Może warto zadać sobie pytanie, czy jestem zadowolona z tego, co osiągnęłam, czemu nie udało mi się zrealizować części planów? Jakie były moje relacje z rodziną, przyjaciółmi, czy miałam dla nich czas, czy jest ktoś, kogo zaniedbałam? W jakich dziedzinach się rozwinęłam? Czy umiem więcej słów w językach obcych? Jakie książki przeczytałam? Czy poznałam jakieś nowe miejsce? A gdy odpowiem sobie na te i inne pytania, będę mogła postawić cele na najbliższy rok. O ile łatwiej ustalić priorytety w działaniach, gdy wie się, jaki ma być efekt. O ile prościej zdecydować się na jakąś podróż, gdy moim celem na ten rok jest pogłębienie znajomości języka obcego lub z innej zrezygnować, gdy wiem, że w tym roku czas poświęcam na zdobywanie środków na podróż w następnym roku.
Mimo wszelkich wątpliwości, wszystkich zachęcam do tworzenia postanowień noworocznych. Trzeba postawić sobie cel, by wiedzieć do czego w tym roku dążymy. Przecież bez celu to bez sensu.
Katarzyna Krawczyk