Słodki Całus od Buby

Archiwum / 06.02.2008

„Różne myśli przychodzą do głowy, gdy nad wodą gęstnieje mrok, o niektórych mi pewnie opowiesz, innych może wysłucha noc…” – Gdy grafik pozwala, piątkowy wieczór staje się dla mnie czasem oderwania od codziennej gonitwy. Wsiadam w tramwaj i jadę w stronę morza, na plażę. Tam, przy molo stoi sobie tawerna jakiś wiele na polskim wybrzeżu – taka sama jak inne, ale dla mnie wyjątkowa.

To tam świadomie po raz pierwszy zetknęłam się z muzyką Słodkiego Całusa od Buby. To tam, co piątek możecie spotkać Krzysztofa Jurkiewicza vel Jurkiela – człowieka, przez którego utwory SCoBa stały mi się tak bliskie. Kiedy więc zostałam poproszona o napisanie o nich artykułu, zgodziłam się bez większych oporów.


Wiosna, lato, rok za rokiem, nikną z okien niespodzianie,
Każdy dzień zachodem słońca pali jeden most za nami.
Nie pytamy o nic, przecież i tak już odpowiedź znamy: 
 Jeszcze nic się nie skończyło, jeszcze wszystko jest przed nami

Słodki Całus Od Buby – dziwna nazwa, słowa na szybko przepisane z laurki, aby grupa młodych ludzi, których łączyła muzyka, miłość do gór, morza i miast w 1986 roku mogła wystąpić na jednym z licznych wówczas studenckich spędów muzycznych – lublińskich „Bakcynaliach”. Po wielu perypetiach, zdobyciu różnych nagród i wyróżnień na wszelakich festiwalach i przeglądach (w tym najważniejsze II i III miejsce na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie), stan osobowy zespołu ukształtował się na poziomie pięciu osób.  Pierwszą jest Mariusz „Kapeć” Kamper – wokal, gitara, teksty i muzyka. Razem z Mariuszem „Mariaszkiem” Wilke jest w zespole od samego początku. Mariaszek od „mojego pierwszego razu” kojarzy mi się z człowiekiem spojonym ze swoim basem czy gitarą elektryczną. Nigdy nie patrzy na widownię, zawsze w pełni skupiony na biegnących po strunach palcach. Kolejną gitarą – tym razem 12-strunową – jest Jurkiel, w cywilu polonista w sopockim liceum. Dziwnie było spotykać go czasem na korytarzu w tłumie „młodzieży”, gdy mówi mi „cześć”, a oni patrzą wzrokiem kozy na mnie – niewyróżniającą się z tłumu, a naznaczoną mówieniem do pana profesora „na ty”. Krzysiek Jurkiewicz ma za sobą bogatą przeszłość harcerską – to on jest autorem słynnej i znienawidzonej przez większość harcerskiej braci/ umiłowanej do szaleństwa piosenki „Bieszczady Rock’n’roll” oraz lirycznie wytych do znudzenia przez samotne druhny „Powrotów II”.  Poza tym szacunek dla niego wielki – Krzysiek oprócz pisania tekstów i muzyki, śpiewu, gitary, mandoliny (to niestety nie w składzie SCoB’a) także wspaniale gra na harmonijce ustnej ze statywu. Postaciami z dalszego planu sceny jest Krzysztof „Medyk” Medyński – również harmonijka i Jacek „Boski” Jakubowski – akordeon, śpiew. Harców tego drugiego na Bazunie kilka lat temu chyba nigdy nie zapomnę. Oprócz tego, z zespołem występują bądź występowali muzycy związani z trójmiejską sceną muzyczną, tacy jak Olek Rzepczyński, Adam Skrzyński, Bartek Adamczak i Krzysztof  "Jachu" Janiszewski.


Pomyśl tylko jak mogło być z nami
Ale wiesz, poeci zawsze chodzą
Własnymi wierszami…

Słodki Całus Od Buby klasyfikowany jest przez większość jako piosenka poetycka, turystyczna lub studencka. Sam Jurkiel pytany o to, jak odbierają własną twórczość, mówi o niej „miejski folk” – i to chyba jest najbardziej adekwatne określenie. W skład zespołu nigdy nie wchodzili sami studenci, piosenki typu „Środa” trudno nazwać poetyckimi, a „Czemu ja?” bynajmniej nie ma nic wspólnego z turystyką. Za to za miejskim przemawia Praga i Gdańsk, tak często obecne w nowszej twórczości zespołu.


Gdy na rajd wyruszaliśmy, wszyscy byli dobrej myśli
Buty mocno zawiązali i plecaki zarzucili
Pomyśleli, jak to fajnie będzie siedzieć przy ognisku
Gdy na las się kładą cienie, a nad głową iskra błyska.

Na początku istnienia zespół grał to, w czym czuł się najlepiej, czyli piosenki innych wykonawców – pierwszy sukces odnieśli interpretując szlagier “Hej, przyjaciele”.
Piosenka rajdowa, studencko-turystyczna jest charakterystyczna dla wczesnej twórczości grupy – można zauważyć tam wątki Bellonowskie, klimaty Wolnej Grupy Bukowina. Piosenki lekkie, radosne, opowiadające o górach, piwie i o tym, jak dobrze bądź niedobrze jest być wędrowcem i studentem. To dzięki tym piosenkom Słodki Całus zaistniał na studenckiej scenie. Wtedy jeszcze w ich szeregach można było usłyszeć damskie głosy – niestety (lub na szczęście), pierwsze nagranie nastąpiło już bez nich.


Zakochałem się w kelnerce
„U Maleho Glena”
Byłem pewien, drugiej takiej
W całym świecie nie ma
Już nad ranem się kochałem
W całej Malej Stranie
(…)
A z dachów Pragi wiatr
Zdmuchiwał pianę obłoków
I strącał letni deszcz
Na wspomnienia i wstążki mostów…

W 1990 do zespołu dołączył Krzysztof Jurkiewicz – przyniósł ze sobą własne teksty – prasko-poetycko-(jakże by inaczej ;) piwne. Praga – miasto piękne, magiczne. Jakież romantyczne wiatry musiały zapędzić tam pieśniarza? Proza: wylewanie betonu na budowie fabryki przetwórstwa drobiu. Ale nie narzekam, bo „Miasto” i „W barze <<Świat>>” inspirowane twórczością Hrabala takie same jak Praga – nie można się od nich oderwać.


Pytasz się mnie, Jano, czy jeszcze śpiewamy,
Czy ciągle jeździmy z pieśnią po kraju…
Ja już prawie zapomniałem, Jano, jakie to jest ważne,
Żeby się ludzie nawzajem słuchali…

Gdy słucham sobie Słodkiego Całusa, za każdym razem uderza mnie „osobistość” niektórych tekstów. Nie są to rzeczy pisane tak, by było przyjemnie je słuchać, nie napisano tego, co chcielibyśmy usłyszeć. Słyszymy to, czym autorzy chcieli się z nami podzielić. Tak jest z „Rozmową” – piosenką odpowiedzią dla Jano Mościckiego, „Ostatnią Wigilią bez ciebie” czy „Słuchając Kellusa”. (Tak na marginesie to wstrętny błąd wkradł się w ten tytuł – piosenka odnosi się do Jana Krzysztofa Kelusa, przez jedno „l”).


Gdy z mojego domu zechcesz wyjrzeć oknem
Z jednej strony wzgórza, z drugiej masz Zatokę
Z jednej strony wzgórza, z drugiej masz Zatokę.
Białą wstęgę Helu gdzieś na horyzoncie.       
               
Tak, to jest to, co uwielbiam w SCOBie – piszą o Gdańsku, o tym co dookoła nas, naszej plaży, naszej starówce, naszej rzeczywistości. Do warszawiaków może to tak nie trafiać, ale mój lokalny egoizm bardzo lubi te piosenki. Nawiązania do regionu i szant biorą się też z działalności muzyków w różnego typu zespołach mniej lub bardziej związanych z pieśniami morza, m.in.: Gdańskiej Formacji Szantowej (Jakubowski, Jurkiewicz) i Broken Fingers Band (Kamper, Medyński, Jurkiewicz).

Tyle lat, Panie, ile to już lat…
Ile wspomnień, kaset, książek, ile map…
Ile gór, ile dróg, ile miast,
Ile portów, parków, dworców, ile plaż…

Przez ponad 20 lat swojej działalności zespół nagrał pięć kaset i trzy płyty – na dniach powinna się ukazać kolejna – efekt współpracy z muzykami grupy „Bez Jacka”. Premiera wstępnie zapowiadana jest na koniec marca –  miałam okazję kilkakrotnie słyszeć wspólne występy  i mogę śmiało powiedzieć, że głos Zbyszka Stefańskiego w połączeniu z instrumentarium Słodkiego Całusa dają naprawdę wspaniałą mieszankę. Pierwszy wspólny koncert formacja (SCOB + Bez Jacka + perkusista zespołu „Na Bani”) dała na zeszłorocznej Yapie – można go posłuchać na stronie Radia Żak (www.zak.lodz.pl) – nie jest najwyższej jakości, ale robi „smaczek” – Bez Jacka ma na nim „wyostrzone”, młodzieżowe brzmienie, pojawiają się nowe piosenki, nie grane wcześniej przez żaden z zespołów. Na płytę „Ot, tak po prostu” będę czekać bardzo niecierpliwie.


Opowiem ci historię o tym,
Jak moglibyśmy być szczęśliwi,
Gdybyś jak ja wierzyła mocno,
Że nie ma rzeczy niemożliwych…

Rozmawiając z Jurkielem pod kątem tego tekstu miałam straszny  problem, bo okazało się, że wszystko, co ciekawe i śmieszne, do publikacji w prasie się nie nadaje – tak już jest, gdy pisze się o zespole, który wiek szkolny ma już dawno za sobą ;)
Cóż więcej można napisać? Tym, którzy nigdy wcześniej ze Słodkim Całusem od Buby kontaktu nie mieli, polecam stronę www.scob.art.pl gdzie znajdują się zarówno próbki utworów jak i informacje o koncertach – w końcu nie ma lepszego sposobu na prawdziwe poznanie twórczości i charakteru zespołu niż udział w nich.

Autorem zdjęć jest: Michał Ruszkowski (Studencka Agencja Fotograficzna UG)

  Małgorzata Pomorska –  21 lat, 5 Drużyna Harcerzy Starszych „Feniks” (www.feniks.harcerski.pl), hufiec Gdańsk-Portowa.
Internetowa turystka, zapalony leser i wieczny malkontent. Studentka Logopedii na Uniwersytecie Gdańskim.