Zanim znowu zaczniemy się kłócić

Archiwum / Aleksandra Kozubska / 12.03.2008

Gdy stoimy w kolejce, decydujemy, gdzie jechać na wakacje, wspólnie oglądamy telewizję i wybieramy, jak spędzić wspólny wieczór z przyjaciółmi. Konflikt czeka na nas wszędzie tam, gdzie są ludzie, z którymi coś nas łączy. Czy można go uniknąć? Nie na długo, chyba że będziemy wieść życie pustelnika.

Póki jednak żyjemy z ludźmi, można spróbować konflikt sprawnie rozwiązać realizując jak najpełniej nasze potrzeby. Od nas zależy, czy konflikt zakończy się zadowoleniem obu stron, czy też będzie się stopniowo pogłębiał, psując nasze kontakty z bliskimi. Dlatego warto stanąć z boku i póki co na spokojnie mu się przyjrzeć. Zobaczymy, jak może wyglądać, na co trzeba w nim uważać i co może ze sobą przynieść. Jeśli chwilę zatrzymamy się nad tymi konfliktami, które mamy już za sobą, łatwiej rozwiążemy następne. Spróbujmy.

Konflikt nie jest tylko zły

Konflikt może nieść ze sobą pozytywne zmiany, a sam z siebie jest po prostu ujawnioną różnicą potrzeb odczuwanych w kontakcie z drugą osobą.

Jest pewna językowa niesprawiedliwość. Słowo „konflikt” ma wyraźnie negatywne znaczenie. Najlepiej go unikać, w żadnym wypadku się w niego nie mieszać i, broń Boże, samemu nie być konfliktowym. Tymczasem konflikt może nieść ze sobą pozytywne zmiany, a sam z siebie jest po prostu ujawnioną różnicą potrzeb odczuwanych w kontakcie z drugą osobą. Trudno wymagać, by wszyscy wokół nas chcieli tego samego, co my. Dzięki konfliktowi możemy lepiej poznać osobę, z którą się spieramy, a jeśli wspólnie znajdziemy pozytywne rozwiązanie, możemy stać się sobie bliżsi. Mamy okazję dobrze przemyśleć swoje stanowisko i poznać inny punkt widzenia. To, co razem wypracujemy, może być lepsze niż to, co wymyśliliśmy w pojedynkę. Dobrze by było, gdyby konflikt był traktowany jako coś naturalnego, ocenianego nie tylko negatywnie.

Czym jest konflikt?

Żeby można było mówić o konflikcie, musimy mieć przynajmniej dwie strony, które są od siebie w jakiś sposób zależne. Nie ma znaczenia, kto to będzie. Może to być nasz rodzic, najlepszy przyjaciel, szef w pracy, nasz drużynowy, kolega z zastępu, z którym odpowiadamy za przygotowanie rajdu, kolega ze szkoły, z którym przygotowujemy pracę. Jeśli jest ktoś, od kogo w jakimś stopniu zależy to, co robimy – możemy tylko czekać, kiedy pojawi się konflikt.

Pierwszy etap konfliktu to etap ukryty. Przypadkowy obserwator może jeszcze nie dostrzec, że szykuje się burza. Strony sporu na tym etapie orientują się, że istnieją między nimi różnice, których nie da się ze sobą pogodzić. Nie można obiektywnie stwierdzić, czy te różnice rzeczywiście są nie do pogodzenia. Liczy się jednak to, że tak się wydaje którejś ze stron. Inne osoby w podobnej sytuacji mogłyby zupełnie nie dostrzegać problemu. Mając inne potrzeby i wartości, odmienny punkt widzenia, mogą opisaną sytuację ocenić zupełnie inaczej.

Różnice między stronami konfliktu mogą dotyczyć najróżniejszych spraw, na przykład tego, że każde z nas chce obejrzeć inny program w telewizji, a mamy tylko jeden odbiornik, tego, że jedna strona chce posłuchać głośnej muzyki, a druga potrzebuje świętego spokoju. Konflikt może też dotyczyć ważnych dla nas wartości. Jeśli naszym zdaniem pomoc potrzebującemu znajomemu jest na tyle ważna, by zrezygnować z umówionego spotkania rodzinnego, rodzina może nie zrozumieć naszej decyzji.

Co dzieje się dalej, kiedy już obie strony konfliktu mają w głowie, że ich potrzeby lub wartości nie dają się pogodzić z potrzebami lub wartościami drugiej strony? Prędzej czy później przychodzi pora, gdy konflikt zostaje ujawniony i strony zaczynają podejmować działania, aby zmienić sytuację, w której się znajdują.

Łagodzenie konfliktu

Jeśli systematycznie odkładamy nasze potrzeby na drugi plan, któregoś dnia możemy nie wytrzymać i zrobić karczemną awanturę o zupełną błahostkę.

Możemy próbować łagodzić cały problem, udając że sprawa nie jest dla nas taka ważna, poddając się potrzebom drugiej strony. Często wierzymy, że nie ma sensu robić awantury o „byle co”, że jakoś to będzie. Może następnym razem coś się zmieni? Czy to dobra strategia zachowania w sytuacji konfliktowej? Jeśli chcemy mieć spokój i nie mamy ochoty na kłótnie – na krótko takie zachowanie działa. Nie osiągamy co prawda tego, na czym nam zależało, oglądamy inny program w TV niż chcieliśmy, ale w zamian mamy spokój i wszyscy są zadowoleni. Jest miło. Jednak w dalszej perspektywie zadowoleni są wszyscy poza nami.

Jeśli systematycznie odkładamy nasze potrzeby na drugi plan, któregoś dnia możemy nie wytrzymać i zrobić karczemną awanturę o zupełną błahostkę. Każdy czasem chce postawić na swoim, szczególnie, jeśli coś jest dla niego ważne. Łagodzenie konfliktu to także złe rozwiązanie z punktu widzenia relacji, jaką mamy z drugą osobą. Stale rezygnując ze swoich potrzeb, nie mówiąc o nich, odsuwamy się stopniowo od ważnych dla nas osób. Nie mówiąc głośno o tym, że nasze potrzeby nie są realizowane, nie dajemy drugiej stronie szansy na rozwiązanie sporu i uwzględnienie tego, co dla nas jest ważne. Tak maskowany konflikt pozostaje długo ukryty i coraz bardziej się nawarstwia.

Eskalacja konfliktu

Może się zdarzyć (i często tak bywa), że w naszej złości zapominamy wyjaśnić drugiej stronie, o co nam chodzi.

Druga droga, jaką możemy wybrać, to eskalacja konfliktu. Skoro są między nami różnice i nie da się ich pogodzić, to na każdym kroku podkreślamy nasze niezadowolenie z tego, wyzywamy, krzyczymy i trzaskamy drzwiami. Może się zdarzyć (i często tak bywa), że w naszej złości zapominamy wyjaśnić drugiej stronie, o co nam chodzi. Jesteśmy śmiertelnie obrażeni, coraz bardziej „nakręcając się” w przekonaniu, że różnimy się od siebie tak zasadniczo, że nie ma żadnych szans na rozejm. Im bardziej jesteśmy przekonani o tym, że nic nie da się zrobić, przypisując wszystko co złe drugiej stronie, tym trudniej nam przypomnieć sobie, jakie potrzeby i wartości były dla nas ważne na samym początku. To jasne, że druga strona nie dlatego chce oglądać inny program, bo jest dla niej wyjątkowo ciekawy, ale dlatego, że chce nam uprzykrzyć życie i zrobić nam na złość. To pewne! Nasza postawa sprawia, że druga strona również zaczyna z nami otwartą wojnę.

Czy to dobra strategia zachowania w konflikcie? Ma swoje dobre strony, bowiem druga strona musiałaby być ślepa, żeby nie zauważyć, że jest jakiś problem. Jednak szansa na to, że zrozumie, o co dokładnie w tym konflikcie chodzi, jest nikła. Z trudem wydobędzie z nas informację, co jest dla nas ważne w danej chwili. Szybko też sama zezłości się na tyle, by przestać dopasowywać wypowiadane w złości słowa do skali sprawy, od której się zaczęło. A co dopiero może się zdarzyć, jeśli spotkają się dwie osoby mające do siebie żal o coś i czujące, że ich potrzeby nie są traktowane poważnie?

Rozwiązywanie konfliktu

Warto spokojnie opowiedzieć drugiej stronie o tym, co jest dla nas ważne i czemu nam na tym zależy.

Mamy jeszcze trzecią możliwość, która jest zdecydowanie najlepsza, jeśli rzeczywiście zależy nam na realizacji naszych celów. Możemy rozwiązać konflikt, sprawiając, by niemożliwe do pogodzenia różnice mogły stać się „możliwe”.

Warto spokojnie opowiedzieć drugiej stronie o tym, co jest dla nas ważne i czemu nam na tym zależy. Może będą to argumenty, które przekonają bliską nam osobę. Powinniśmy też się zrewanżować, wysłuchując, jakie są potrzeby drugiej strony. Wspólnie definiując zaistniały konflikt, a przede wszystkim skupiając się na pytaniu o to, dlaczego coś jest dla obu stron ważne, możemy łatwiej znaleźć takie rozwiązanie, które zadowoli wszystkich. Dzięki temu mamy szansę uzyskać to, na czym nam zależy bez niepotrzebnych kłótni ani bez liczenia na to, że druga strona sama domyśli się, co powinna dla nas zrobić. O tym, jak rozwiązywać spory i że nasza wygrana nie musi oznaczać wcale przegranej drugiej strony można by pisać długo. Tego dowiecie się z innych artykułów w Ważnym Tropie.

Reasumując…

Mamy trzy możliwe strategie postępowania w konflikcie – unikanie, eskalację i rozwiązywanie sporu. Warto czasem zatrzymać się i zastanowić, który z tych sposobów stosujemy najczęściej. Czy dzięki niemu udaje nam się uzyskać to, czego chcemy? Może trzeba czasem spróbować innego zachowania, żeby sprawdzić, jak postąpi druga strona sporu. Często taka zmiana roli sprawia, że także nasz przeciwnik zmienia swoją postawę i dzięki temu możemy uzyskać nowe, nieoczekiwane rozwiązania. I tego Wam życzę.

Aleksandra Kozubska - członkini komendy Hufca Warszawa-Żoliborz, Komendantka Żoliborskiej Szkoły Kadry Instruktorskiej. Psycholog. Obecnie zajmuje się koordynacją projektów edukacyjnych w Fundacji Grupy TP. Instruktorka 8 Warszawskiego Kręgu Akademickiego "Ósemka Żoliborska".