Na tropie Złotej Strzały: ciepło – zimno

Archiwum / Wojtek Puchacz / 06.11.2008

„Polscy skauci odnaleźli Złotą Strzałę – przedmiot niezwykłej wagi wraca do harcerzy!”, „Złota Strzała po dziesiątkach lat znów w Polsce”, „Baden Powell byłby dumny – Strzała jest bezpieczna”.

Tak, wakacje bezwzględnie były najodpowiedniejszym okresem, by móc na chwilkę oddać się marzeniom. Jak to byłoby wspaniale, gdyby nagle udało się, gdyby Złota Strzała, przedmiot naszych wielomiesięcznych poszukiwań, nareszcie trafiła w odpowiednie ręce.

Już widzieliśmy naszą ekipę pozującą do zdjęć, na których dumnie stoimy z wypiętymi piersiami niczym mężowie i żony stanu. Wszyscy trzymają trzydziestocentymetrową drewnianą Strzałę, którą przed laty przekazał Polakom Robert Baden Powell. I wywiady. – Jak toczyły się losy Złotej Strzały? – pytają dziennikarze. – W okresie międzywojennym – zaczyna Paweł – zapewniono jej bezpieczne schronienie w Wielkiej Brytanii. W 1996 roku, gdy sytuacja polityczna w Polsce się ustabilizowała, postanowiono o przekazaniu Strzały na powrót nad Wisłę. – I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że około roku 2004 Strzałę widziano po raz ostatni – dopowiada któreś z nas. – A my, podążając tym tropem, staramy się odzyskać tajemniczy przedmiot sięgając po wszystkie możliwe środki.

I rzeczywiście, w ramach naszej akcji nie tylko współpracujemy w tej mierze z Muzeum Harcerstwa, ale także z Główną Kwaterą ZHP i innymi jednostkami, które potencjalnie mogą „coś” wiedzieć. Wakacje były doskonałym czasem nie tylko na bujanie w obłokach, ale także na dokładne przemyślenia i podsumowania. Lato minęło jednak szybko i nim się obejrzeliśmy już siedzieliśmy razem w warszawskiej księgarni dyskutując o Złotej Strzale. Wtedy też do naszego zespołu (był początek września) oficjalnie dołączyła Kasia. Wszyscy razem usiedliśmy i w skupieniu ocenialiśmy, co jeszcze możemy zrobić w naszej sprawie. Co tu zrobić, żeby w końcu znaleźć Strzałę?

Wydaje się, że przed nami ostatni etap poszukiwań drewnianej Strzały, którą Robert Baden Powell przekazał na III Światowym Jamboree delegacji polskich skautów. Aby ją znaleźć pozostało nam coraz mniej czasu, a bynajmniej nie mniej, a więcej do zrobienia. Bezdyskusyjnie najważniejsze było kompleksowe przeszukanie Głównej Kwatery – miejsca, w którym już i tak wiele dowiedzieliśmy się o Strzale. W najbliższym czasie będzie też trzeba ostatecznie rozprawić się z historią o wywózce Złotej Strzały na Śląsk na warsztaty ze szkolenia międzynarodowego – mówiliśmy. Czy takie zajęcia miały miejsce i jeśli tak to po cóż byłaby tam Strzała? To były zajęcia na już, które wymagały szybkiej reakcji.

Krokiem milowym miał być list, który dotarł do nas na początku września. Alan Strong (członek Sholbourne Troop, wychowanek Marguerite de Beaumont, człowiek, którego staraniami Strzała wróciła do Polski podczas Zlotu Brytyjskich Partnerów w 1997 roku) odpowiedział na wiadomość, którą przesłaliśmy mu jeszcze w zeszłym roku harcerskim. Strong opowiada nam o J. S. Wilsonie, Brytyjczyku, który przed 1944 rokiem przekazał Strzałę skautom z Shoulborne Troop. A więc to jemu musiał ją powierzyć polski harcerz, który uciekł z niewoli niemieckiej podczas II wojny światowej. Wilson był podczas II wojny światowej komendantem ośrodka skautowego w Gilwell oraz szefem Międzynarodowego Biura Skautowego – pisze Alan Strong. – Napisał także książkę „Skauting na świecie”. W liście Strong poddaje pod wątpliwość, by to sam Baden Powell osobiście wręczał Złote Strzały. – Były przygotowane w futerałach, gotowe do wzięcia przez członków, którzy zostali poproszeni – tłumaczy. – Cztery wspomniane Strzały zostały osobiście zaprezentowane przez B-P na ceremonii zamykającej w 1929 r. – kończy. Jedna z nich trafiła do polskiego kontyngentu.

Ósmy października miał być dla nas dniem sądnym, dniem, w którym rozstrzygnąć się miało nasze być, albo nie być. Spotkaliśmy się z Ewą Lachiewicz-Walińską, szefową biura zagranicznego ZHP, i zaczęliśmy przeszukiwać Wydział Zagraniczny ZHP. Zaczęliśmy od małej wnęki na samym końcu wydziału. Były tam dziesiątki różnych książek, ulotek, broszur. Wszystkie przejrzeliśmy dokładnie i choć zajrzeliśmy w każdy kącik wnęki, Strzały tam nie było. Kilka osób równocześnie eksplorowało uginające się pod ciężarem segregatorów półki. „A może Strzała wpadła gdzieś za nie?” – myśleliśmy sobie. Jednak wszystkie segregatory po wyjęciu ukazały nam jedynie puste drewniane półki szafy. Ani śladu drewnianego przedmiotu. „A może na szafie?” – pojawiła się myśl. „Tam też są różne kartony.” Zatem i te kartony szybko acz z konsekwentną dokładnością przejrzeliśmy. Gdy okazało się, że nawet tam nie ma Złotej Strzały Baden Powella, zajrzeliśmy za szafę i próbowaliśmy też pod nią, ale to w praktyce okazało się niemożliwe. – Potwierdza się zatem moje przypuszczenie, że Strzała mogła zostać przez przypadek wyrzucona – podsumowała Ewa Lachiewicz-Walińska i zaprosiła nas na demonstrację symulacji z wachlarzem. – Pewnego dnia zobaczyłam jak ten wachlarz leży w pudełku na makulaturę – mówiła. Musiał spaść ze ściany i trafić prosto do tego kartonu. Podobnie mogło być ze Strzałą – stwierdziła.

Złota Strzała i Śląsk to były hipotezy, które potwierdzić lub obalić mógł nie kto inny jak właśnie Ewa. – Warsztaty Międzynarodowe, o których kiedyś wspominałaś – zaczął Paweł. – Jestem pewny, że wymieniałaś kiedyś osobę ze Śląska, której nazwisko zaczynało się na S. Ewa chwilę zastanawiała się, poczym wymieniła garść nazwisk. – Tadeusz Gwóźdź, pełnomocnik chorągwi śląskiej ds. zagranicznych, Tomasz Kazubski (sami już nie pamiętamy, skąd informacja, że może coś wiedzieć) i Adrian Staronik przy czym Adrian to tylko dlatego, że na S i ze Śląska. Ale trop jak trop – trzeba było go sprawdzić.

Kilka chwil później Ewa miała już na linii Tomasza Gwoździa, jednak on nie tylko nic o Strzale nie wiedział. – Nie widziałem czegoś takiego i nie wiem co to jest – odpowiedział szybko. Okazało się ponadto, że także jemu zaginęła bardzo cenna rzecz. – Podczas zlotu na Silesii ukradziono nam wyjątkowo cenną flagę – mówił z żalem. Adrian Staronik z kolei zupełnie nie kojarzył tematu Złotej Strzały. – To dla mnie zupełna nowość – odpowiedział zdziwiony na pytanie Ewy. Odłożyła słuchawkę. – Jeśli Tadeusz Gwóźdź i Adrian Staronik nie mają pojęcia na temat Strzały, ja bym ten trop odrzuciła – podsumowuje i dodaje – według mnie ta Strzała jest w Muzeum Harcerstwa. Według Ewy wymieść ją tam mógł Paweł Smardz, były komisarz zagraniczny. Swego czasu poczynił on pewne porządki w zbiorach wydziału i Strzała mogła dostać się do pudła wyniesionego wówczas do muzeum, gdzie umknęła oczom i świadomości jego pracowników. Cóż, to daje nam jeszcze jeden
cień nadziei…

Złota Strzała na pewno jest. Na 100 proc. jest ich więcej niż jedna. Bez wątpienia każdy amerykański skaut nosi jedną na mundurze, co potwierdziło się podczas tegorocznego Intercampu w Niemczech (więcej o innych Złotych Strzałach możesz poczytać w tym numerze w innym naszym artykule). – Najbliższa stąd jest w muzeum w Youlbury Camp Site Centre, niedaleko Oxfordu – informuje nas Alan Strong. Lecz gdzie jest nasza Strzała? Tego cały czas staramy się dowiedzieć.

Wojtek Puchacz - instruktor szczepu 126 i 330 WGZDHiW „Rzeka”, organizator corocznego Warszawskiego Memoriału Generała Stanisława Maczka Drużyn Harcerskich w Piłce Nożnej.