Dżezi, edżi, dżusi, trusi
Te słowa oznaczają tyle co "fajny". Znasz jeszcze jakieś inne zamienniki? Możesz sypać przykładami z rękawa? A może poprawiasz każdego znajomego, który mówi "wziełem" zamiast "wziąłem" i w każdym zdaniu widzisz błąd interpunkcyjny? Jeśli jesteś reprezentantem którejś z tej postaw – ten tekst kieruję w szczególności do Ciebie.
Czy poprawność językowa może być przejawem patriotyzmu? Zaglądając w karty naszej historii zapewne zdecydujemy, że tak. W czasach, gdy państwo polskie nie istniało na mapie mówiono, że póki istnieje język polski, istnieje również i Polska. W renesansie budowano naszą tożsamość narodową poprzez twórczość w języku polskim, wszak Polacy nie gęsi i swój język mają. Przykłady można mnożyć. A jak jest teraz?
„Łał, ale dżezi! To si ju 2moroł, ok?”
O to, jak rozbudowaną świadomość językową ma polska młodzież zapytałam dr. Piotra Müldnera-Nieckowskiego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie: Zanika czytelnictwo. Książki, które w młodości powinny stanowić źródło dobrego i bogatego słownictwa, gramatyki i stylu, przestały odgrywać pierwszorzędną rolę. Obecne władze oświatowe wręcz usuwają dobrą literaturę, zastępując powieści fragmentami, a światowej klasy autorów- pisarzami przeciętnymi. Literaturę wypierają gry komputerowe, telewizja, filmy i źle redagowane, ubogie językowo czasopisma. Internet, źródło wydawałoby się świetne, bo o nieograniczonym zasięgu i ogromnej zawartości, jest jednak odbierany wybiórczo. W Internecie znajduje się olbrzymia ilość plew, które trudno oddzielić od ziarna, i młody użytkownik nie jest w stanie się zorientować, co ma wartość dla jego własnego języka, a co nie. Ten stan rzeczy pogłębia skłonność dziennikarzy do schlebiania niezbyt wysublimowanym gustom ogółu i używania języka właśnie potocznego a nawet wulgarnego. To wszystko dociera do młodzieży, która co innego słyszy w szkole, a co innego w życiu pozaszkolnym. Ponieważ nierzadko traktuje ona szkołę jako przymus i zło konieczne, chętniej dostosowuje się do wzorców zewnętrznych. Ta opinia jest mało optymistyczna. Czy to oznacza, że niedługo nasz język stanie się wybuchową mieszanką wyrazów obcych, poprzetykaną gdzieniegdzie niepoprawnie zbudowanymi polskimi zdaniami? Na szczęście dr Müldner-Nieckowski dodaje: Nie należy jednak zapominać, że w Polsce potężnieje kultura poetycka, niejako pod bokiem Ministerstwa Kultury, które wydaje się tego ważnego zjawiska nie dostrzegać. Nie widzi się przede wszystkim tego, że polska poezja w ogóle jest znakomita i ma znaczącą pozycję w świecie. Młodzież ma skąd czerpać najlepsze wzory.
Wyrolowany chemik analizuje symbole
Wielu Polaków przykłada ogromną wagę do poprawności językowej. Niestety, według tego, co mówi dr Müldner–Nieckowski zdarzają się wręcz fanatycy języka: Niedawno pewna osoba zaczęła głośno protestować przeciwko takim wyrazom jak "weekend", "system", "ewaluacja", które nie mają polskich odpowiedników, i proponowała zastąpienie własnymi wynalazkami typu "sobotnik" lub "niedzielnia", "układownia", "wybadywanie". Zaangażowała w tę ideę wielu specjalistów i najwyższe gremia państwowe, ale nie miała do zaproponowania niczego sensownego. Mimo że jestem studentką filologii polskiej cechuje mnie liberalizm językowy. Uwielbiam zabawy słowem z pogranicza poprawności – śmieszne połączenia, dwuznaczności, tworzenie neologizmów. Ważne jest jednak to, by posiadać choć podstawową wiedzę na temat polszczyzny. Fanatycy językowi, analizujący wnikliwie każde słowo powinni wiedzieć, że 90% naszego języka to wyrazy obcego pochodzenia (tytuł akapitu składa się z wyłącznie z wyrazów „obcych”!) . Co by się stało, gdybyśmy każde z nich chcieli zastąpić polskim odpowiednikiem? W latach 60. próbowano przeprowadzić rewolucję językową. Polegała ona na tym, żeby ograniczyć tworzenie (a tym samym przejmowanie) nowych słów. Powstało wiele ciekawych nazw, np. krawat zastąpiono „zwisem prostym męskim”. Wnioski nasuwają się same.
„No, teges… to było lajtowe, nie?”
Z tego, co napisałam wyżej może wynikać, że Polacy nie mają problemów z językiem polskim. Nic bardziej mylnego. Wystarczy przejrzeć prasę młodzieżową, gdzie aż roi się od błędów, nie mówiąc już o zastępowaniu słów emotikonami (wskazuje to na brak umiejętności wyrażania emocji słowami!). Niewielu wie, że mówi się „dwoje zajęć”, a nie „dwa zajęcia”, że ponaddziesięcioipółmetrowy piszemy łącznie, a „dzieci lubią misie” to zdanie dwuznaczne bo niewiadomo kto kogo lubi. Trudno się jednak dziwić, nasz język jest językiem fleksyjnym, w dodatku niesłychanie plastycznym i obfitującym w różnorakie możliwości. Jedno zdanie można powiedzieć na kilka sposobów, nie wspominając już o tym, że każde słowo ma przynajmniej dwa znaczenia. Tak ogromne bogactwo sprzyja wielu nieporozumieniom i trudnościom językowym. W dodatku wiele osób uważa, że pisarze, poeci czy dziennikarze powinni traktować czytelników jak – używając eufemizmu – osoby o ilorazie inteligencji poniżej przeciętnej. Nie powinniśmy się z tym zgadzać. Jak rozwijalibyśmy swoje słownictwo gdyby każdy tekst był napisany językiem adekwatnym do poziomu ośmiolatka?
Ale wróćmy do błędów – pisałam, że przejmowanie niektórych słów obcych jest dobre. Niektórych! A co z tymi, które mają dobre polskie odpowiedniki? Dr Müldner–Nieckowski komentuje: Sprzeciw budzi używanie wyrazów i wyrażeń obcych, które usuwają ze słownika wyrazy polskie. Do takich wyrażeń należy na przykład "póki co", który nie dość, że likwiduje obszerną synonimię polską (teraz, dziś, na razie, tymczasem, w tej chwili, obecnie itp.), to ponadto uniemożliwia wyrażanie istotnych odcieni znaczeniowych, na przykład różnic między „teraz” a „dziś", "teraz" a "tymczasem". Jeśli w polszczyźnie występują wyrazy, które mają synonimy, to wprowadzanie dodatkowego synonimu – tym razem obcego – powinno być ostrożne i synonim ten powinien być stosowany jako ostatnie wyjście w zmaganiu się z redundancją. Jeśli się okaże, że istnieje odpowiedni wyraz polski, ale bez synonimu, to być może warto zaadaptować wyraz obcy. Jeżeli jednak istniejący wyraz polski ma już wyrazy pokrewne, to taki wyraz obcy należałoby traktować jako "podejrzany" i najprawdopodobniej w polszczyźnie zbędny.
„Aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”
Pamiętajmy o naszym języku. Troszczmy się o niego i używajmy go poprawnie – bez przesadnego fanatyzmu, ale też bez nadmiernej swobody. Nie chodzi tylko o krzewienie postawy patriotycznej ale o sposób myślenia i patrzenia na świat. Warto zapamiętać sobie słowa wybitnego filozofa-językoznawcy, Ludwika Wittgensteina: Granice mojego języka są granicami mojego świata.
Dr Piotr Müldner-Nieckowski – lekarz, pisarz, językoznawca, wydawca, były harcerz. Założyciel i kierownik Podyplomowego Studium Edytorstwa
Współczesnego UKSW, kierownik Zakładu Edytorstwa i Krytyki Tekstu w Instytucie Filologii Polskiej UKSW.
phm. Agata Luśtyk – instruktorka Kozienickiego Związku Drużyn, była drużynowa 226 KDW "Abisal". Mazowiecka korespondentka serwisu regiony.zhp.pl, członkini referatu wędrowniczego Chorągwi Mazowieckiej ZHP. Studentka filologii polskiej na UKSW. |