Europejski wybór

Archiwum / Ziemowit Jóźwik / 21.05.2009

Miała być fundamentem najnowocześniejszego państwa w Europie, opartego na zasadzie trójpodziału władzy, niespotykanej dotąd definicji narodu jako wszystkich obywateli, a okazała się jak to ujął jeden z jej głównych twórców, Hugo Kołłątaj  „ostatnią wolą, testamentem gasnącej ojczyzny”.

218 lat temu, 3 maja, Polacy dokonali rzeczy wielkiej: stworzona została pierwsza konstytucja w Europie, a druga (po amerykańskiej) na świecie. „Ustawa rządowa”, bo tak właściwe ją wtedy nazwano, była dziełem „tych, co prawdziwie ukochali ojczyznę”, skupionych pod przewodnictwem wspomnianego już wyżej Kołłątaja, a także Stanisława Staszica, Stanisława Małachowskiego, Adama Czartoryskiego i braci Potockich. Weszła ona w życie dzięki niezwykłemu kompromisowi – oto byli Konfederaci Barscy (którzy licznie zasilili Obóz Patriotyczny) porozumieli się ze swym śmiertelnym wrogiem, królem Stanisławem Poniatowskim, którego to podczas swego pierwszego w dziejach polskich powstania (1768) próbowali nawet porwać.  Konstytucja była także owocem pracy młodego pokolenia (wychowanego w Szkole Rycerskiej oraz w placówkach Komisji Edukacji Narodowej), jakże dobrze rozumiejącego potrzebę głębokich reform dla podniesienia Rzeczypospolitej z upadku.

W Polsce nie działo się wtedy zbyt dobrze. Od dawna była ona praktycznie już tylko rosyjskim protektoratem, gdzie ościenne mocarstwa rozgrywały swoje polityczne interesy. Dodatkowo w 1772 roku doszło do pierwszego rozbioru.

Konstytucja 3 maja była próbą „wybicia się na niepodległość”. Próbą udaną – w sensie faktycznym, materialnym – na niecałe trzy lata, w sensie duchowym, metafizycznym, wyrażając, jak to nazwał ks. Tischner „Ducha Rzeczypospolitej” – dawała nadzieję licznym pokoleniom Polaków.

Józef Piłsudski stwierdził kiedyś, że: „Rocznicę należy święcić nie wspomnieniem, lecz postanowieniem nowych czynów.” Jaka więc nauka, dla nas, Polaków żyjących przeszło 200 lat później, płynie z dzieła Konstytucji 3 maja?

Twórcy „Ustawy rządowej” dokonali europejskiego wyboru, stając się jednocześnie tego „europejskiego wyboru” awangardą. Będąc w okowach trzech absolutystycznych monarchii: Rosji, Prus i Austrii, którym bliżej było do niezdefiniowanego jeszcze totalitaryzmu, niż oświeconych ideałów – pragnęli stworzyć państwo zupełnie inne.

Rzeczpospolita, jaka wyłania się z kart Konstytucji 3 maja, to państwo oparte na trzech filarach – fundamentach Europy: prawie rzymskim, etyce chrześcijańskiej (judeochrześcijańskiej) oraz filozofii greckiej. Wielkość dzieła tkwi również w jego zakorzenieniu w polskiej tradycji, Norwid rzekłby „oświeconym konserwatyzmie” – nie była ona obcym, narzuconym implantem czy owocem utopijnych ideologii, jak np.: późniejsza o kilka miesięcy konstytucja francuska – a najbardziej spektakularnym przejawem woli suwerennego narodu. Twórcy Konstytucji 3 maja wyprzedzili Europę o kilkadziesiąt lat, sięgając do jej wspaniałych korzeni, w czasie powszechnego absolutyzmu i wyzysku, mocarstwowych partykularyzmów, wydobyli jej wielką Ideę.

Jakie „nowe czyny” możemy sobie postanowić, by jak stwierdza preambułą „Ustawy rządowej” „na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń zasłużyć”?

Dokonać ponownie europejskiego wyboru. 7 czerwca odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Instytucja ta jest głównym organem przedstawicielskim – demokratycznym Unii Europejskiej. Do jego kompetencji należy między innymi zatwierdzanie składu Komisji Europejskiej (swoistego rządu UE), zatwierdzanie budżetu, obrona praw człowieka, demokracji, funkcjonowania państwa prawa a także, w tzw. procedurze współdecydowania, tworzy obowiązujące w Unii Europejskiej prawo.

Europejski wybór 7 czerwca nie będzie może aż takim „wypadkiem historycznym” jak ten z 3 maja 1791 a raczej „takim sobie zwykłym”, ale jednak w sensie bezpośrednim – dla nas, dużo istotniejszym. Po pierwsze od wyboru odpowiednich posłów do Parlamentu Europejskiego, będzie zależała nasza przyszłość. To od nich zależeć będzie realizacja „europejskiego marzenia”, tylko w silnej Europie, a więc takiej mającej poparcie obywateli, wyrażone w wyborczej frekwencji, Europie, z którą będziemy się identyfikowali – silna będzie Polska. Uczestnictwo w zjednoczonej Europie przezwycięża odwieczne geopolityczne przekleństwo położenia Polski. Po drugie wszyscy zauważamy, choćby z perspektywy swojej „małej ojczyzny” – np.: takiej gminy Bieliny, jak bardzo dzięki udziałowi w procesie integracji europejskiej, zyskujemy. Dopłaty z bezpośrednich funduszy europejskich, liczne projekty wspomagane unijnym wsparciem, różnorodne inwestycje: drogi, czy nawet taka prozaiczna kanalizacja to materialne dowody wielkich korzyści, jakie stają się naszym udziałem jako Europejczyków.

Wszystkie tego typu (a wymieniłem tylko kilka) dobrodziejstwa zależeć będą od poziomu reprezentacji, jaką wyłonimy 7 czerwca. Jeżeli chcemy uczestniczyć w „twórczych wysiłkach” wielkiego dzieła integracji europejskiej, uczestniczyć świadomie – budować silną Polskę w silnej Europie, w której się żyje godnie i po prostu dobrze – musimy 7 czerwca zagłosować w wyborach do Parlamentu Europejskiego – by przy okazji, parafrazując starożytnych, stwierdzić – CIVIS EUROPAEUS SUM, jestem obywatelem Europy.

Idąc 7 czerwca do urn, warto też przypomnieć sobie datę 4 czerwca, kiedy to obywatele Rzeczypospolitej, również w akcie wyborczym, dokonali w 1989 „swojego” europejskiego wyboru. Dzięki woli obywateli, spośród których wielu poszło wtedy do urn po raz pierwszy (wszak były to też pierwsze wolne wybory) – Polska wstąpiła na drogę przemian, demokratyzacji, wolności – mogła powrócić na swój europejski szlak. 7 czerwca, pokonajmy na tym szlaku kolejny etap.

Na koniec zwrócę się jeszcze do tych, którzy urodzili się już po 4 czerwca 1989, do tych którzy także będą głosować po raz pierwszy – tegorocznych maturzystów. Po zdanym z egzaminie dojrzałości, 7 czerwca nadejdzie dla Was egzamin z dojrzałości obywatelskiej – nie zawiedźcie…

Ziemowit Jóźwik - student prawa na UMCS w Lublinie, historii i ukrainoznawstwa na UJ w Krakowie. Z zamiłowania folklorysta, pochodzi z podkieleckich Bielin.