Inicjacja seksualna na biwakach i obozach

Archiwum / 22.11.2010

Miłosne uniesienia podopiecznych są sprawą dużej wagi. Nie zapanuje się nad tworzeniem szczęśliwych par w drużynie, szczepie czy na większym zgrupowaniu. Harcerstwo jest grupą rówieśniczą. Trudno więc o to, by nie zwracać na siebie uwagi i nie poczuć motyli w brzuchu.

Na kursie drużynowych w trakcie zajęć z rozwoju psychofizycznego dzieci i młodzieży padło stwierdzenie, że gdyby w lesie maluchy miały zbudować swoje szałasy, u dziewczynek widniałby przyczepiony napis „Chłopcom wstęp surowo wzbroniony” (i vice versa). W przypadku nastoletnich dziewcząt tabliczka głosiłaby „Chłopcy mile widziani”. Z elementu humorystycznego może wyniknąć ten mniej zabawny. Wieść o tym, że dwoje stosunkowo młodych ludzi jest parą, rozchodzi się dość szybko.

Uwagę chłopców może przyciągać zarówno ubiór, jak i samo zachowanie dziewczyny. Kiedy jest 30°C, każdemu jest gorąco, ale można przyhamować ze spodenkami, które z racji stopnia przylegania do ciała z powodzeniem mogą zastąpić bieliznę czy bluzkę z dekoltem (zanadto uwydatniającym wdzięki). Połączenie moro z dopasowanymi częściami garderoby jest niecodzienne, wprawia chłopców w zakłopotanie: Jaka ta dziewczyna naprawdę jest? Czy też pójdzie do lasu i będzie zjeżdżać na linie? Z pozoru wydaje się bardzo delikatna… Nim stanie się jasne, kto z kim jest, ma miejsce etap wtajemniczenia zaufanych osób z kręgu przyszłych zakochanych. Wywiady, podpytywanie co się myśli o tej drugiej stronie, aranżowanie minirandki podczas LB i wreszcie wielki finał – są razem.

Pierwsze objawy to siadanie obok siebie na ognisku, trzymanie się za ręce podczas wycieczki, wodzenie wzrokiem i jeśli jest możliwość pracy w dwójkach – to jak najbardziej. Jaka odległość jest bezpieczna? Nie da się jej sprecyzować. Z pewnością okazywanie czułości poprzez namiętne pocałunki na oczach pozostałych uczestników jest nie na miejscu, tak samo jak obnoszenie się z „byciem razem”, m.in. przesadne wtulanie się w siebie przez cały czas.

Kiedy nasi zakochani kryją się po kątach, to już mamy drugi stopień wtajemniczenia – i sygnał, że nie ominie ich myśl o byciu bardzo blisko. Jedynym z hamulców może być obawa przed niechcianą ciążą, choć kiedy patrzy się głęboko w oczy ukochanej osobie, nie myśli się o tym. Nasza fizjologia wyłącza wówczas logiczne myślenie i mózg przestawia się na doznania przyjemności. Bliskość jest czymś wyjątkowym i w chwili obecnej, gdy jesteśmy bombardowani w telewizji, Internecie i prasie przepisami na „Superseks”, zaciekawieni młodzi też chcą spróbować. „Nigdy wcześniej też kultura masowa nie promowała tak mocno kultu ciała, a rodzice nie zostawiali dzieci tak często samych sobie” [1]. Szkoda że na wstępie nie jest napisane dużymi literami: aby kochać się szczęśliwie, trzeba być dojrzałym nie tylko fizycznie, lecz także emocjonalnie. I wcale nie dlatego, że wszystko, co najlepsze, jest dla dorosłych.

Jako nastolatka podchodziłam zupełnie inaczej do wielu kwestii i miałam radykalne poglądy; obecnie złagodniałam i jestem zwolenniczką dialogu. Czułość, delikatność, subtelność – to wypadło z obiegu. Nie chcemy być gorsi, inni już TO ROBILI, więc… Przecież w klasie się tak przechwalali. Taka jest argumentacja jednej ze stron. Trudno uwierzyć, że oboje nastolatków w 100% jest tak samo silnie zdecydowanym na współżycie. Zazwyczaj jedno namówi drugie. „Dziewczyna przebywając z chłopcem ma poczucie dorosłości – no bo jest razem z mężczyzną, bo stanowią parę, bo może się przytulić i jest tak specjalnie ciepło. Inaczej zupełnie czuje się chłopak. Bezpośredni kontakt działa silnie na każdą ze stron, ale zwłaszcza na chłopaka. Mimo przysiąg i zapewnień jego myśli drażnione bliskością dziewczyny będą natrętnie obracać się wokół jednego tematu. Jemu nie wystarczy wzdychanie przy księżycu. Jest bardziej konkretny. Młodzi chłopcy – z czego rzadko zdają sobie sprawę nastolatki – nie są w stanie opanować napięcia, podniecenia fizycznego wywołanego nastrojem chwili, bliskością dziewczyny. Jest to niekiedy napięcie, które łamie wszystkie opory, hamulce i dochodzi do sytuacji, których nie daje się potem odwrócić” [2]. Znajomość w wieku nastoletnim może być wstępem do wielkiej miłości, która połączy ich na całe życie, ale niech nauczą się okazywać sobie miłość na inne sposoby, w przeciwnym razie nawet kanon pozycji się wyczerpie – i co wtedy?

To prawda, mogą chcieć się kochać w innym miejscu, choć za biwakiem i obozem przemawia to, że jest to miejsce, gdzie nie ma rodziców, a oni są razem i chcą to uczcić. Osobiście jako kadra nikogo nie przyłapałam, ale sama jako uczestnik czułam się dziwnie, kiedy przyboczna (była rok starsza niż ja, nie miała 18. lat) zamknęła się w namiocie turystycznym ze swoim chłopakiem. Inaczej rzeczy się mają, kiedy związek jest sformalizowany lub jest się narzeczeństwem.

Bywa że sama kadra nie świeci tu przykładem i celebruje swoje „bycie razem” na forum. Trudno się więc dziwić podejściu do sprawy wspólnego namiotu. Sytuacja się komplikuje, kiedy jedna z osób jest z kadry, a druga z początku szeregu i występuje do tego różnica wieku (2-6 lub więcej lat). Wówczas to starsza osoba powinna trzymać rękę na pulsie. Niemniej związek opiekuna i podopiecznego z samego faktu może być trudny do zaakceptowania.

I na zakończenie: to, jak widzą się sami bohaterzy, którym poświęcono nie tylko ten artykuł. Na pytanie, dlaczego decydują się na inicjację seksualną, ponad 64% przyznało, że z miłości, 58% z podniecenia seksualnego, 55% zaznaczyło przyjemność, 50% z ciekawości, ok. 28% pod wpływem chwili. Blisko 80% widzi potrzebę lub przyznaje, że powinny być prowadzone zajęcia z wychowania seksualnego. Wiek inicjacji seksualnej: do 15 lat ok. 17% (dz) ok. 28% (ch), 16 lat ok. 29% (dz) 34% (ch), 17 lat 47% (dz) i 31% (ch). Czy jako kadra umielibyśmy przeprowadzić rozmowę w sposób rzetelny i merytoryczny, gdyby zaistniała taka potrzeba? Nie można rozmawiać z nimi w sposób infantylny, bo wiedzą już o sztuce kochania dość dużo, jednocześnie jest to wiedza często powierzchowna i wybiórcza [1].

Przy pisaniu niniejszego artykułu wsparłam się literaturą zamieszczoną poniżej:

[1] Szczepaniak K., Władza wstydzi się seksu, Przekrój nr 40/3200 2006, s. 42-49.

[2] Kobyłecka W., Jaczewski A., O dziewczętach dla dziewcząt, Warszawa 1987, s. 90-91.