Ostatnia książka Profesora
Jego zszarzałe słowniki zalegają wśród starych książek naszych dziadków, rodziców, a czasem i naszych. Jeśli podczas twojej edukacji, w liceum lub na studiach, znalazł się choćby semestr łaciny, może to nazwisko nie jest ci obce. Warszawscy filolodzy ożywili niedawno Kazimierza Kumanieckiego, jednego z największych polskich humanistów XX wieku.
Kumaniecki z pewnością był osobą wyjątkową. Urodził się w wyjątkowej rodzinie, podczas wojny brał udział w tajnym nauczaniu, po jej zakończeniu rozpoczął karierę naukową. Na Uniwersytecie Warszawskim, jako młody wykładowca robił furorę. Był przystojny, inteligentny i miał wspaniałe podejście do studentów. Z czasem przyszły też wielkie osiągnięcia naukowe – tłumaczenia tekstów antycznych, współpraca z wielkimi europejskimi seriami wydawniczymi, dziesiątki artykułów naukowych, popularne monografie i podręczniki. Osoby uczące się łaciny bez trudu rozpoznają jego słownik łacińsko-polski, dziś obficie dostępny w antykwariatach i wśród zapomnianych książek w polskich domach. Dzisiejsi studenci Wydziału Polonistyki UW mają okazję uczyć się u uczniów Profesora, oraz wysłuchiwać wykładów w sali jego imienia. Kazimierz Kumaniecki słynął z oddania literaturze. Sam miał rzekomo utożsamiać się z Cyceronem (z którym, jak powiadają, nawet rozmawiał!), a w Polskiej Republice Ludowej upatrywać odpowiednik upadającej republiki rzymskiej. Umiłowanie dla wybitnego mówcy w pełni wyraził poprzez książkę „Cyceron i jego współcześni”, uznaną przez szerokie grono badaczy antyku i tłumaczoną na wiele języków. Pod koniec życia, jako chory człowiek podjął pracę nad jeszcze jednym dziełem. Te wysiłki nie doczekały się uwieńczenia – profesor zmarł w czerwcu 1977 roku. Kilka miesięcy temu niedokończona powieść pt. „August” ujrzała światło dzienne.
„August” to powieść, w której Profesor Kumaniecki wcielił się w postać pierwszego cesarza Rzymu, popularnie zwanego Oktawianem Augustem. Całość pisana jest w pierwszej osobie i stanowi refleksje nad własnym życiem gasnącego już władcy. Kumaniecki miał wybrać tę postać ze względu na uczucie więzi, jaka łączyła go z princepsem. Podobnie miało to wcześniej miejsce z Cyceronem. W tej książce Marek Tulliusz odgrywa także istotną rolę.
Styl opowiadania jest niezwykle barwny i jednoznacznie świadczy o niesamowitej wiedzy autora na temat realiów opisywanej epoki. Nie jest to naukowa rozprawa, a świetnie przygotowana biografia wybitnego męża stanu. Opis zainteresować może każdego, komu choć trochę bliska jest tematyka historii starożytnej.
Rękopis pierwszych kilkudziesięciu stron „Augusta” spoczywał przez ponad 40 lat w archiwach Biblioteki Narodowej, skąd to wydobyli go wreszcie pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego. Staranie przepisano, nie tak wcale łatwe do odczytania, zapiski. Całość została następnie wydana w zaledwie kilkuset egzemplarzach. Na spotkaniu premierowym oprócz studentów, miłośników antyku i licznych profesorów, obecni byli także członkowie rodziny autora.
Pośród zachwytów nad faktem wydania zapomnianego dzieła, nie sposób nie wydać stłumionego jęku goryczy. Niewielka ilość wydrukowanych egzemplarzy z góry skazuje osoby zainteresowane lekturą do poszukiwań „Augusta” wśród archiwów Biblioteki Narodowej, bądź księgozbiorów wydziałowych Uniwersytetu Warszawskiego. Pozostaje mieć nadzieję, że dostęp do powieści stanie się w przyszłości równie powszechny, jak ma się to z twórczością Aleksandra Krawczuka, czy Anny Świderkówny. Na takie upowszechnienie „August”, choć niepełny, z pewnością zasługuje.