Wymieramy?

Archiwum / Rafał Derkacz / 13.02.2011

Drogi młody harcerzu, młody instruktorze! Zwracam się do Ciebie z ogromną prośbą jako zatroskany, niewiedzący już co robić kolega-harcerz. Moja drużyna właśnie stanęła przed najgorszą chyba decyzją. Od jakiegoś czasu coraz mniej osób chodziło na zbiórki, a nabory przeprowadzane w wielu szkołach przynosiły mierne skutki. Jednym słowem kryzys! Co robić?

Tak zwanym „starym” członkom na zbiórki drużyny jest ostatnimi czasy nie po drodze. Zawsze wypada coś, co nie pozwala znaleźć tych dwóch godzin w tygodniu. Stajemy się coraz starsi i wielu z nas harcerstwo nie daje tyle frajdy, co w wieku 10 lat. Zorganizowaliśmy zbiórkę nadzwyczajną, która miałaby rozstrzygnąć losy naszej drużyny. Debata trwała bardzo długo. Jedni byli za rozwiązaniem inni za próbą odratowania. Pytanie tylko, czy jest sens prowadzić coś co nie istnieje dla czystej fikcji i świadomości, że jest. Z drugiej strony szkoda tych kilku ładnych lat historii, wspólnie spędzonego czasu, przyjemnych chwil, wielu wspomnień tych wesołych, ale i tych nieprzyjemnych także. W tej drużynie się wychowaliśmy, bo przecież jedną z części misji ZHP jest wychowywanie, dorastaliśmy, uczyliśmy i wszystko mamy tak w jednej chwili, jednym rozkazem przekreślić. Zdaję sobie sprawę z tego, że jeden rozdział się kończy i ustępuje innemu, ale dziwne jest uczucie decydujące w tak bliskiej dla wszystkich sprawie. Odbyło się oficjalne głosowanie i doszliśmy do wniosku, że drużynę odratowujemy, bo chcemy mieć poczucie, że zrobimy wszystko co było w naszej mocy i kompetencjach. Teraz pozostaje kwestia kto się tym wszystkim zajmie? Była drużynowa pisze w tym roku maturę, studia i chce zrezygnować. Niemal wszyscy w wieku maturalnym, każdy ma wiele innych obowiązków oprócz zbiórek. Wydaje mi się, że większość „wypaliła się” już w tak młodym wieku. Za szybko podejmowaliśmy się poważnych funkcji, zostawaliśmy instruktorami, nie mając za wiele czasu na tą prawdziwą, harcerską zabawę. Trzeba było szybko dorastać, brać odpowiedzialność, organizować, martwić się. Wydaje mi się, że 16 – letni instruktor, przytłoczony ogromem obowiązków nie będzie długo aktywnie pracował. Absolutnie nie jestem także zwolennikiem seniorów (nie ujmując nikomu) prowadzących drużyny, a także nie gaszę zapału młodych instruktorów, którzy na pewno doskonale szybko przekonają do siebie rówieśników. Należy się jednak przed taką decyzją poważnie zastanowić, czy aby jestem już gotów i wykorzystałem wszystko będąc harcerzem, a wchodząc na drogę instruktorską.

Przyboczny decyduje się po namyśle i podejmuje tego zadania. Obiecujemy oczywiście wsparcie i pomoc w miarę możliwości, ale wszyscy bardzo dobrze wiedzą jak to się w rezultacie skończy. Układamy nowy plan pracy i trzeba pomyśleć nad naborem. Trzy poprzednie nie udały się, bo mamy dwóch nowych członków. Trzeba spróbować gdzie indziej, znowu w nowym miejscu. Może problem tkwi w nas i naszych pomysłach, a może w dzisiejszej dobie komputerów, towarzyskich spotkań kawiarnianych i klubowych, młodzież w naszym wieku w dalszym ciągu chce należeć do czegoś tak archaicznego jak ZHP? Czy w przeciągu kilku lat harcerstwo umrze śmiercią naturalną z powodu coraz mniejszej liczby członków? Nie ukrywajmy, że to co było jeszcze niedawno nowością, dziś już nie jest taką rewelacją! Niestety tendencję spadkową obserwuję od jakiegoś czasu w wielu drużynach w mojej okolicy. Inne organizacje z tego co obserwuję także przeżywają mały kryzys. Jak zatem przyciągnąć do siebie nowych członków? Na zbiórkach po raz tysięczny mówimy o historii i samarytance, niewiele innowacji. A może era młodzieży w zielonych i szarych mundurach minęła?

Sami doskonale zauważyliśmy, że drużyna stała się w pewnym momencie bardziej paczką przyjaciół, która woli spotkać się towarzysko niż na zbiórce. Po tylu latach wiedzieliśmy o sobie bardzo dużo i zaczęliśmy bardzo wiele, a może za wiele wymagać od harcerstwa. Będąc już po 10 lat w organizacji nasza wiedza była spora, a od siebie w materii typowych technik harcerskich nie mięliśmy się już czego uczyć. Próbowaliśmy nowych pomysłów jakimi są choćby wspólne wyjścia do kina, na pizzę czy zbiórki z nauką jazdy na deskorolce. Niestety brakowało tego czegoś. Tej harcerskości i magii.

W Tobie jest moja nadzieja, że wizja harcerstwa, które przetrwało wojnę, czasy socjalizmu, przetrwa i XXI wiek. Bardzo bym chciał, żeby młode pokolenia miały szanse na tak wspaniałe przygody i wspomnienia jak ja i Ty. Mam nadzieję, że będą mięli szansę na własnej skórze doświadczyć to czego doświadczył Antek i koledzy. Wierzę, że mnie nie zawiedziesz, i że znasz odpowiedzi na chociaż połowę zadanych przeze mnie pytań. Z góry oczywiście dziękuję za okazaną pomoc i zainteresowanie sprawą.

Zatroskany o piękne dzieciństwo przyszłych pokoleń