Precz z alternatywą
Każdy z nas słucha muzyki albo przynajmniej raz w swoim życiu słuchał. Jednak robimy to schematycznie, bezrefleksyjnie. Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego słuchacie właśnie takiej muzyki? Czy jesteście w stanie odpowiedzieć na pytanie: dlaczego?
Żyjemy w czasach, w których większość społeczeństwa ma dostęp do Internetu, a co za tym idzie – sami możemy decydować o tym, jakiej muzyki słuchamy. Umożliwiają nam to popularne serwisy jak YouTube, Wrzuta czy Dailymotion oraz internetowe stacje radiowe, które często zawężają puszczane utwory do jednego gatunku muzycznego. Niemniej zanim przejdę do meritum sprawy, chciałbym zwrócić uwagę na to, że Internet nie jest narzędziem, nałogiem czy rozrywką tak powszechną, jak nam się wydaje. Cały czas istnieje wiele miejsc w Polsce, które są go pozbawiane, co powoduje, że część społeczeństwa jest wykluczona z udziału w tej wielkiej muzycznej uczcie.
Zagadnieniem, które frapowało mnie przez ostatnie tygodnie, jest dojrzałość muzyczna. W zasadzie pojawia się tu pytanie: co autor miał na myśli? Bo istnieje spora szansa, że jest to wytwór chorego umysłu. Jednak postaram się obronić swoją tezę, że coś takiego jak dojrzałość muzyczna jest i ma się dobrze. Zastanówmy się więc, czym jest dojrzałość sama w sobie. Otóż bez wątpienia jest to moment, w którym możemy samostanowić o własnej osobie. Jednak pojawia się tu kolejna wątpliwość, czy podejmowanie decyzji samo w sobie jest istotą dojrzałości, czy może są jakieś niezbędne warunki, które muszą zostać spełnione, żeby ta dojrzałość w pełni zaistniała w swojej najprawdziwszej postaci. Pokuszę się o stwierdzenie, że są takie warunki. Aby jednak nie było za różowo, wrócę do nich dopiero na końcu tekstu.
Każdy zaczyna w pewnym momencie swojego życia słuchać jakiejś muzyki. W zasadzie jest to nieuniknione w przypadku bycia częścią społeczeństwa, w którym melodia i rytm odgrywają ważną rolę. Niemniej ten początkowy etap można określić mianem chaosu, ponieważ jednostka jest poddawana muzyce – a nie ją wybiera. Jest to okres, w którym piosenki są nam podawane na tacy, niczym ubrania przygotowane co dzień rano przez mamę przed pójściem do szkoły.
Kluczowym momentem w kreowaniu się dojrzałości muzycznej jest okres buntu. Jest to niemalże naukowo udowodnione, że prawie każdy członek społeczeństwa w pewnym wieku odrzuca wartości, w których został wychowany i doprowadza do stworzenia własnego, autorskiego sytemu imponderabiliów1 . Również na polu muzycznym następuje bardzo wyraźne przesunięcie akcentów. Przede wszystkim muzyka przestaje być czymś otrzymywanym, a staje się czymś branym. Osobnik zaczyna sam kształtować swój gust muzyczny. To znaczy wydaje mu się, że robi to całkowicie świadomie i samodzielnie. Kluczową rolę w tym procesie odgrywają jednak grupy społeczne, w jakich się znajduje. Wystarczy spojrzeć na dwa odmienne nurty protestu w muzyce. Jednym z nich jest hip-hop, przynajmniej ten klasyczny, który z założenia miał być muzyką mieszkańców blokowisk, a drugim punk rock, czyli muzyka generacji no future, nieco nihilistyczne odrzucanie świata. To, który nurt wybierze, nie zależy od jednostki, lecz od otoczenia w jakim się znajduje, bo jestem w stanie sobie wyobrazić grupę, w której muzyką buntu będzie poezja śpiewana.
Niemniej okres buntu jest kluczowy, bo powoduje, że jednostce zaczyna się wydawać, że sama, świadomie kształtuje swój gust muzyczny, co – jak wcześniej zauważyłem – jest nieprawdą. Czy to już jest dojrzałość? Nie, brakuje dwóch kluczowych elementów potrzebnych do zostania osobą w pełni dojrzałą muzycznie.
Tu dochodzimy do sedna, ponieważ bardzo ważną rolę w dojrzewaniu odgrywa informacja, która jest kluczową kategorią w ekonomicznej teorii gier. Ważne jest to, że wraz z wiekiem jednostka gromadzi doświadczenie i pogłębia swoją wiedzę. Tym samym zwiększa się paleta muzyczna, z której osobnik może czerpać, bo prawda jest taka, że gatunki muzyczne poznane w okresie buntu można policzyć na palcach obu rąk. Na pewnym etapie swojego życia człowiek zna bardzo dużo gatunków, podgatunków, subgatunków i może w pełni zdefiniować siebie jako osobę słuchającą tego i tamtego.
Pozostaje znowu zapytanie: czy to już jest dojrzałość muzyczna? Moim zdaniem nie, bo człowiek, żeby być dojrzałym, musi być świadomy tego, jakie decyzje podejmuje i dlaczego. Co za tym idzie, musi umieć spojrzeć krytycznie na pulę, z której ma dokonać wyboru. W pewnym momencie swojego życia człowiek jest w stanie przełamać granice rozdzielające różne gatunki muzyczne i czerpać garściami ze wszystkich stron. To jest właśnie ten moment w życiu człowieka, w którym na pytanie „czego słuchasz?”, odpowiada: „wszystkiego” 2.
Podsumowując, dojrzałość muzyczna jest to stan umysłu, w którym jednostka jest zdolna do krytycznego wyboru muzyki, której słucha bez poczucia, że tak wypada, i bez presji otoczenia. Jednym słowem: jest w stanie przestać być wreszcie alternatywna, żeby móc stać się dojrzałą. Jest to moment, w którym na półce z płytami obok Behemotha można postawić nową kompozycję Lady Gagi.
1.„rzeczy nieuchwytne i niedające się dokładnie zmierzyć lub obliczyć, mogące jednak wywierać wpływ na jakieś sprawy” [red. za słownikiem PWN]
2.Można też pokusić się o parafrazę prezydenckiego stwierdzenia, która brzmiała by tak: „Kiedy pytają mnie, jakiej muzyki słucham. Odpowiadam konkretnie całej”.