Komunikacja a’la ZHP
Tyle się mówi na wszelkich kursach zastępowych, przybocznych, drużynowych i innych o komunikacji. Wszyscy doskonale znamy definicję komunikacji werbalnej i niewerbalnej, potrafimy bez problemu konstruować „komunikat ja”, czy metodą „kanapki”, wiemy kiedy mamy być asertywni. Ba, nawet rozmowę motywującą potrafimy przeprowadzić! Ale czy wykorzystujemy zdobytą wiedzę w praktyce?
Jak to wygląda w rzeczywistości? Cała nasza harcerska praca, polega na działaniu w mniejszych bądź większych zespołach. Komunikacja i umiejętność współpracy są kwestiami kluczowymi. Wydaje mi się, że nie potrafimy (i ja sam się do tego przyznaję) wcielić teorię w praktykę. Po prostu, że za mało rozmawiamy ze sobą nawzajem. Nie mówię tu o małej pogawędce, lecz o prawdziwej rozmowie, która wyjaśnia wszystkie konflikty, łagodzi i poprawia sytuację w grupie. Myślę, że mamy z tym problem na każdym szczeblu, począwszy od zastępu, na Głównej Kwaterze kończąc. Gdyby nie to, nie było by tyle niedomówień i nieścisłości w pracy.
Inną sprawą jest to, że nie potrafimy udzielać odpowiedzi zwrotnej. Na szczęście coraz częściej stosowana jest wszelkiego rodzaju ewaluacja, ale czasem boimy się, że możemy zranić, obrazić czy demotywować kogoś naszym zdaniem. Ktoś mądry powiedział, że nawet najgorsza konstruktywna krytyka jest lepsza od nieszczerego poklepania po ramieniu. I to jest święta racja! Nie potrzeba nam osób przytakujących, a bardziej wartościowi będą ci, którzy spojrzą na wszystko z zewnątrz, dlatego nie bójmy się swojej opinii!
Niecały tydzień temu zakończył się kurs przewodnikowski, którego kadrą miałem przyjemność być. Staraliśmy się przekazywaną wiedzę obrazować zdarzeniami z pracy w drużynach. Nasi kursanci, chyba nam nie do końca dowierzali. Oczekiwali bardziej tego, że rozwiążemy ich wszystkie problemy, konflikty i podamy przepis na idealną współpracę z drużynami. Niestety wszystkiego wyłożyć się nie da, bo każdy musi wypracować swoje własne metody. Wydaje mi się, że czuli niedosyt, choć my staraliśmy się wiele przypadków omówić i rozwiązać. Warto wspomagać początkujących instruktorów, bo czasem mogą się pogubić. Ja sam uważam, że choć prowadzę gromadę zuchową 6 lat, czasami potrzebuję pomocy rozwiązania jakiejś sprawy, czy rady kogoś z zewnątrz.
Bardzo mi się podoba, że ZHP idzie ku nowoczesności i czerpiemy metody od fachowców w tej dziedzinie. Współczesny świat jest bardzo „zinternetyzowany”, a my na szczęście nie stoimy w miejscu. Komunikacja coraz częściej odbywa się poprzez maile, czy strony www. Z wygody i braku czasu, wolimy wysłać pismo do hufca drogą wirtualną. Wygodne i praktyczne, ale czy najlepsze? Nie można w tym wszystkim zapomnieć o najzwyklejszym kontakcie międzyludzkim. Wiem, że to co tu piszę jest może tematem bardzo często poruszanym i wszyscy uważają to za oczywistość, ale po prostu czuję, że tego mi w naszym harcerstwie brakuje, a im więcej osób będzie sobie z tego zdawało sprawę, będziemy dążyć do polepszenia sytuacji.
Nadszedł luty, a z nim jak co roku Dzień Myśli Braterskiej. Może warto w tym roku zamienić siedzenie przy ognisku czy świeczkach i czytanie cytatów o przyjaźni na wcielenie jej w życie? Zróbmy coś twórczego, razem, bo mam wrażenie, że ten radosny dzień, zatraca swoją ideę, a jest świetną okazją do rozmowy z drugim człowiekiem. Do działania w zespole i wcielenie zdobytej wiedzy w praktyce. Życzę Wam tego.