Harcerskie „must watch”

Na Tropie Kultury / Rafał Derkacz / 11.05.2013

ZHP zaczyna włączać się w wydarzenia kulturalne kraju. Szare Szeregi i Powstanie Warszawskie to duża część naszej, związkowej historii, więc warto inwestować w filmy o tej tematyce. A oto kolejny z nich – „Baczyński” – najnowszy film w reżyserii Kordiana Piwowarskiego, z Mateuszem Kościukiewiczem w roli tytułowej.

bacz

Fabuła oparta jest na biografii młodego pisarza, który dużą część życia literackiego i prywatnego poświęcił zastanej rzeczywistości – wojnie. Po wybuchu Powstania wstąpił do Szarych Szeregów i walczył o wolną Polskę. Zginął podczas jednej z akcji. No dobrze, ktoś mógłby powiedzieć: „Bla, bla, bla… Znowu ta wojna!”. Jak się okazuje, nie tylko o nią chodziło. Reżyser stara się pokazać, że Baczyński i jego koledzy (a wśród nich m.in. Iwaszkiewicz) byli takimi samymi zwyczajnymi chłopakami jak my. Kochali, nienawidzili, walczyli z czymś. Sceny biograficzne są przeplatane urywkami z wieczoru poezji Baczyńskiego w jego 90. rocznicę urodzin – w ten sposób tworzy się znakomite tło do wątku historycznego. No właśnie, ale czy poezja sprzed dziesięcioleci jest nadal aktualna i potrafi przemawiać w imieniu współczesnej młodzieży? Jak się okazuje, przynajmniej próbuje, a z jakim skutkiem, to chyba kwestia gustu. W filmie nie brakuje także wypowiedzi kolegów Baczyńskiego, którzy często w dość niekorzystnym świetle stawiają poetę. Utkwiła mi w pamięci anegdotka o tym, że początkowo ze względu na kiepskie zdrowie i średnią tężyznę, Baczyńskiego przyjęli do Szeregów tylko po to, aby krzepił pozostałych swoimi wierszami. I gdy oni kopali okopy, on czytał swoje poetyckie wyznania miłosne do Barbary. Bohater nagle zostaje uczłowieczony?

Sam wątek historyczny jest utrzymany w dość niszowej konwencji. Baczyński jest bardzo powściągliwy, niewiele mówi, w zasadzie wszystko, czego możemy się dowiedzieć, słyszymy w czytanej poezji. Brakowało mi bardzo pokazania takiego codziennego życia powstańczego. Za mało ukazana była relacja poety z żoną, bo po ślubie jakby przemilczano jej postać doszczętnie. Wszystko zadziało się jakoś za szybko, bo zostały podane typowe, suche fakty, nie wykraczając poza standardowe informacje.

To nie jest typowy film ani dokumentalny, ani biograficzny. Taki dziwny twór, w którym teraźniejszość miesza się w dość specyficzny sposób z przeszłością, nadając całej akcji napędu do opowiedzenia historii, swoją drogą dość nijakiej. Mam wrażenie, że aktorzy odgrywający główne role po prostu byli, niespecjalnie odgrywając się i zagrywając się. Dla mnie in plus, bo przyznam się szczerze, że rozwój kariery Kościukiewicza od samego debiutu jest naprawdę interesujący i zastanawiam się, w którą stronę pójdzie. Choć może Baczyński w jego wykonaniu jest nieco pierdołowaty, nieporadny i momentami zastanawiamy się, czego on tak w zasadzie chciał, mnie to przekonuje.

Film zdecydowanie budzi wiele kontrowersji, wielu zarzuca mu, że jest kolejną ekranizacją dla szkolnej użyteczności, wydaje mi się, że chyba stał się harcerskim „must watch”. Choć mam mieszane uczucia, a po wyjściu z kina czułem niedosyt, polecam każdemu szanującemu się harcerzowi i instruktorowi.