Minimalistyczne pakowanie
Pakowanie na obóz to chyba jedna z najgorszych czynności. Jak to zrobić, żeby było dobrze? Czy da w ogóle się dobrze spakować? Zaraz poznacie albo przypomnicie sobie kilka zasad pakowania plecaka.
Najwięcej problemów przysparza pakowanie na wędrówkę, bo jeżeli jedziemy na obóz stacjonarny, to większość problemów nam odpada. Nie musimy aż tak bardzo martwić się o to, jak rozmieściliśmy w plecaku wszystkie rzeczy i czy środek ciężkości jest tam, gdzie być powinien, i czy po ośmiu godzinach wędrówki nadal będziemy chcieli wędrować. Na obozie stacjonarnym jest łatwiej z pakowaniem, bo można zabrać więcej, dlatego skupię się na obozie wędrownym.
Kilogramy, głupcze!
Waga naszego plecaka to jedna z najistotniejszych spraw! Trzeba zabrać wystarczająco dużo rzeczy, ale też na tyle mało, aby wszystko ważyło jak najmniej. Zamiast metalowego niezbędnika zabieramy plastikowy. W radykalnej wersji można zabrać jednorazowy nóż i widelec, aby w drodze powrotnej je wyrzucić. Zamiast pasztetów w metalowych puszkach można zabrać pasztety w innych – lżejszych – opakowaniach. Jeżeli używamy sporej ilości przypraw, dobrym patentem jest wsypanie ich do pustych jajek niespodzianek. Gdy ograniczamy się do soli, to woreczek w menażce też jest dobrym pomysłem. Wychodząc poza kulinaria, pamiętajmy że branie książki to zły pomysł. Oczywiście zachęcam do czytania, ale robienie tego podczas wędrówki i ładowanie sobie do plecaka niepotrzebnych przedmiotów odradzam. Starajmy się ograniczyć wszystko do minimum i jak najmniejszych rozmiarów. Oczywiście nie mam na myśli naszych ubrań. Tutaj powinniśmy zachować zdrowy rozsądek i nie zabierać jednej koszulki na cały wyjazd ani też dwóch na jeden dzień. Nie widzę niczego złego w zabraniu jednej pary butów, jeżeli mamy pewność, że nasza stopa to wytrzyma. Warto też rozdzielić namiot na uczestników wędrówki. Gdy jednak musimy nosić cały namiot, to warto maszty włożyć do plecaka w okolice łopatek, a materiał na sam dół plecaka.
Dlaczego tutaj?
Jak już pojawiły się rady, co gdzie włożyć, to czas to usystematyzować. Każdy mniej więcej wie, że lekkie na dole, ciężkie na środku, a podręczne rzeczy na górze. Najważniejszy jest środek ciężkości, czyli najcięższe rzeczy umieszczamy pomiędzy łopatkami i jak najbliżej pleców. Jeżeli wiemy, że nasza wędrówka będzie długa, możemy umieścić ciężkie rzeczy wyżej, aby środek ciężkości był powyżej bioder. Gdy poznacie kilkanaście teorii na temat środka ciężkości plecaka, stwierdzicie, że najważniejsza jest konsekwencja. Jeżeli coś wyjmujemy z plecaka, to włóżmy to z powrotem w to samo miejsce. W ten sposób raz dobrze spakowany plecak pozostanie dobrze spakowany do końca wędrówki i będziemy wiedzieć, co gdzie jest. Gdy postawimy plecak na ziemi i nie przewróci się w którąś ze stron, możemy przypuszczać, że wszystko zostało dobrze spakowane. Co prawda stuprocentowej pewności nie mamy, bo może się okazać, że to z powodu umieszczenia ciężkich rzeczy na dole albo po prostu… mieliśmy szczęście.
Znajdź przyjaciół
Dobrym pomysłem jest dzielenie się ciężarem. Mam tutaj na myśli rzeczy wspólne. Wspomniałem już o namiocie. Ktoś bierze śledzie, a ktoś tropik i tak dalej. To samo można zrobić ze wspólnym jedzeniem, sprzętem do gotowania i czymkolwiek innym z czego korzystają wszyscy w patrolu, drużynie. Tym sposobem butlę z gazem nosi jedna osoba, a palnik ktoś inny. Jeżeli jemy, to bierzmy jedzenie nie tylko z jednego plecaka, ale tak, aby każdemu coś ubyło. Niby banały, ale nie wszyscy o takich rzeczach pamiętają i jest to dobry moment, aby sobie takie rzeczy przypomnieć.
Mniej znaczy lepiej
Ograniczanie bagażu to jedno, a drugie to bezsensowne nie zabieranie potrzebnych rzeczy. Zabranie na wędrówkę małego ręcznika zamiast dużego ma cel, ponieważ taki ręcznik zabiera mniej miejsca i mniej waży, a tak samo się nim wytrzemy. Skracanie rączki szczoteczki do zębów nie odejmie zbyt dużej ilości kilogramów (nawet gramów) i wiele miejsca nie zaoszczędzimy. Niby minimalizm z tą szczoteczką, ale jakiś taki bezsensowny. Jeżeli żele pod prysznic, szampony i inne tego typu płyny mają za duże opakowania i wiemy, że całych ich nie wykorzystamy, możemy przelać je do mniejszych opakowań. Zdarza się, że te same produkty są dostępne w sklepach w mniejszych opakowaniach. Watro zastanowić się nad pojemnikami na kosmetyki do podróży samolotem.
Nieważne gdzie, ale rób to sam!
W przypadku, gdy na miejsce jesteśmy dowiezieni, nie musimy iść zbyt daleko, nie mamy sprzętu do gotowania, namiotu i jeszcze kilku innych rzeczy, mamy kilka opcji. Albo zabieramy mniejszy plecak, albo więcej rzeczy i słodycze. Warto utrzymywać porządek, żeby później niczego nie szukać przez pół dnia. Nieważne gdzie jedziemy, powinniśmy się pakować sami! Tylko w tym przypadku wiemy, co gdzie mamy. Tylko my sami wiemy, ile jesteśmy wstanie unieść podczas wędrówki. Watro poświęcić więcej czasu na pakowanie, aby później się nie przepakowywać podczas drogi lub – co gorsza – wyrzucać rzeczy.
Złota rada
Najważniejszą zasadą podczas pakowania jest zadanie sobie pytania „czy to się przyda?”. Jeżeli stwierdzimy, że bez czegoś nie jesteśmy w stanie przeżyć (ręcznik, śpiwór, bielizna) – to koniecznie musimy to wziąć. W przypadku rzeczy, bez których uda nam się przeżyć i wahamy się, czy je spakować (książka, dziesiąta para skarpet na siedmiodniowy wyjazd) – lepiej ich nie zabierajmy. Ostatnia rada mówi o przytroczonych rzeczach do plecaka. Im jest ich mniej, tym lepiej. Zdarza się, że pada deszcz i chyba nikt nie lubi spać w mokrym śpiworze. Przywieszone siatki do plecaka tylko przeszkadzają. Mogą się o coś zahaczyć, przedrzeć, uderzyć kogoś. Wszystko, co jest na zewnątrz plecaka, jest narażone na pobrudzenie i zniszczenie się. Zmartwienia podczas kilku dni wolnych to ostatnia rzecz, jaką chcemy mieć na głowie.
Mam nadzieje, że kilka zasad pakowania zostało przypomnianych, a może nawet niektóre zostaną zastosowane podczas nadchodzących letnich wędrówek. Zachęcam do podzielenia się swoim sposobami na pakowanie. Sądzę, że jest ich wiele i każdemu mogą się przydać.
Radosław Rosiejka - przez dwa lata drużynowy 159 Poznańskiej Drużyny Wędrowniczej z Hufca Piast Poznań – Stare Miasto. Studiuje stosunki międzynarodowe na UAM w Poznaniu.