Czarny PR ZHP?
O harcerstwie mówiono wiele, ale w końcu ktoś zebrał się na odwagę zinterpretowania naszej harcerskiej rzeczywistości językiem teatru. Opowiadają o nas zupełni laicy. Jak wypadliśmy?
Długo czekałem na ten moment, kiedy dwie moje pasje – teatr i harcerstwo – połączą się. Studenci IV roku Akademii Teatralnej w Warszawie jeden ze swoich spektakli dyplomowych poświęcili właśnie nam, członkom ZHP. „Harce młodzieży polskiej” w reżyserii Remigiusza Brzyka wystawili 8 marca br. na deskach Teatru Imka. Nasza organizacja po raz kolejny „zainwestowała” w kulturę i podjęła współpracę przy tworzeniu dzieła.
Spektakl jest bardzo prosty i czytelny, ale bardzo bogaty w treści szczególnie dla nas ważne. Zabawne sytuacje zaprezentowane przez twórców przeciętnego widza może i bawią, ale dla mnie, instruktora tej organizacji, były bardzo zastanawiające i często to był śmiech przez łzy. Wykreowano obraz harcerstwa oczami ludzi, którzy w żaden sposób nie są z nim związani i to było bardzo zadziwiające, jak ludzie postrzegają naszą organizację.
Akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach równolegle. Z jednej strony początki harcerstwa w Polsce – karne tłumaczenie „Scouting for boys” przez Małkowskiego, powstanie pierwszych drużyn czy wyjazd polskiej reprezentacji na Jamboree. O niektórych faktach w życiu nie słyszałem, np. o tym, że podczas wyjazdu do Birmingham reprezentacja zapomniała swojego sztandaru. Małkowski nie miał lekkiego życia wśród żołnierzy. Nikt początkowo nie wierzył, że brytyjski pomysł przyjmie się na ziemiach polskich. A jednak się udało i trwa…
Druga płaszczyzna to współczesność. To część spektaklu bardziej zatrważająca i dająca wiele do myślenia o wizerunku naszej organizacji. Oglądając sztukę, widziałem siebie, jak stoję w tych „ekskluzywnych delikatesach na A.” i pakuję zakupy, prosząc o pieniądze na obóz czy biwak, a ludzie denerwują się, że przeszkadzam im w „celebracji” wyjścia do sklepu. Widziałem siebie, jak muszę na apelu wykupywać list od mamy czy przekaz, wykonując głupie zadania. Widziałem siebie, jak w upale czy ogromnym mrozie stoję pod pomnikiem na warcie, a harcerze wykorzystywani są przy każdej możliwej okazji i wydarzeniu, żeby po prostu ładnie wyglądali. Twórcy wywołali dość odważną dyskusję na temat współczesnego harcerstwa. Zastanawiali się, czy zapisać dzieci do naszej organizacji, bo nie ma ona tak dużej renomy jak kiedyś, i nie chcieliby, aby ich dziecko było wykorzystywane np. do politycznych rozgrywek przy katastrofie smoleńskiej. Trudne tematy, ale niestety one dotykają nas bardzo na co dzień i dotyczą instruktorów na każdym szczeblu ZHP.
Pozornie śmieszna sytuacja zaprezentowana w spektaklu – jesteśmy w Głównej Kwaterze, Boże Narodzenie 2012, dzwoni ktoś z kancelarii prezydenta i prosi o 15 harcerzy do szopki. Aktor grający instruktora GK zgadza się. Kolejny telefon z kancelarii premiera i taka sama prośba. Pomimo braków osobowych – zgadza się. Trzeci telefon z biura Prymasa, taka sama prośba i odzew ze strony GK. Przy czwartym telefonie z biura prezydenta Warszawy aktorka nie wytrzymuje i stawia się. Parafrazując: „Mówi pani, że jest 5 stopni? U nas na Konopnickiej też 5, ale na minusie. Mają założyć puchowe kurtki, które w zeszłym roku od państwa otrzymaliśmy? Niestety nie założą ich! Dlaczego? Może dlatego, że nie dotarły. Proszę pani, widocznie nasza poczta powstańcza była skuteczniejsza od Poczty Polskiej”. No właśnie, jakież to prawdziwe. Ktoś nam coś obieca, a my godzimy się na to, bo z powodu na nikłe fundusze zrobimy i poświęcimy wiele.
Olga Małkowska wypowiada w spektaklu ważne słowa, że harcerstwo powinno być postępową organizacją, która zaproponuje coś zupełnie nowego młodym ludziom. W jej czasach na pewno było, ale czy nie zatrzymaliśmy się wtedy z naszą postępowością? Wartości, ideały, podstawy wychowawcze są niezmienne od jej czasów. Wtedy to było bardzo chwytliwe, ale czy wraz z postępowością, niektóre z nich nie powinny się nieco zmienić, aby zaciekawić współczesnego młodego człowieka?
Oczywiście mam świadomość, że spektakl pokazuje niewielką część naszej harcerskości. Nie została ujęta mnogość zajęć, które proponujemy dla młodych ludzi czy choćby to, że dziecko w ZHP jest w stanie nauczyć się wiele więcej niż na innych zajęciach pozalekcyjnych. Tak widzą nas przeciętni ludzie, niezwiązani z harcerstwem i zdecydowanie powinniśmy się skupić na reperacji chociaż tego małego wycinka.
Wysłany przeze mnie mundur w wielkiej ogólnopolskiej akcji zdecydowanie nie poszedł na zmarnowanie. Cieszę się, że mogłem go oddać w dobre ręce i przyczynił się do tego sukcesu. Nie oglądałem tego spektaklu patrząc na dzieło artystyczne i analizując rozwiązania teatralne, natomiast analizowałem komentarz aktorski na temat współczesnego harcerstwa. Pozytywnie zaskoczyło mnie to, że Główna Kwatera przyłączyła się do tworzenia tego spektaklu. W takim razie najwyższy szczebel dostrzega te mankamenty i może zacznie baczniej pracować nad kreacją wizerunku ZHP. Uważam, że spektakl powinien być nagrany i wysłany instruktorom całej Polski, aby zrozumieli wiele aspektów naszego harcowania, nad którymi ja, będąc wewnątrz organizacji, do tej pory się nie zastanawiałem.
Rafał Derkacz - od zawsze instruktor zuchowy i jego miłość do tej metodyki nie chce przestać trwać! Hobbystycznie miłośnik szeroko pojmowanej sztuki i historii teatru. Zdarza mu się też grywać na kontrabasie.