Plan na relaks
Jako harcerze jesteśmy bardzo zajętymi ludźmi. Każdy z nas ma swoją „to do list”. Ja mam kilka takich list. Mam też jedną, moją ulubioną, podpisaną tytułem „plan na relaks”.
Jak nie zmarnować czasu wolnego?
„Plan na relaks” zawiera tylko i wyłącznie moje zachcianki, potrzeby, czynności, które nie mieszczą się w grafiku, a bardzo chciałabym je zrobić.
Lista rzeczy do zrobienia kojarzy się nam zazwyczaj z naszymi obowiązkami i zobowiązaniami, z tym co musimy zrobić. Planujemy nasze działania lub staramy się po prostu nie zapomnieć o obowiązkach i tylko od nas samych zależy, w jakiej formie je „spiszemy”: czy to w głowie, czy to jako notatkę w telefonie, stosu karteczek na biurku lub dobrze zorganizowanych i zaplanowanych zadań w kalendarzu. „Plan na relaks” zawiera tylko i wyłącznie moje zachcianki, potrzeby, czynności, które nie mieszczą się w grafiku, a bardzo chciałabym je zrobić. Jest to lista, z której odhaczam moje „życzenia” i dopisuję nowe.
Gdy mamy chwilę dla siebie, nie zastanawiamy się, co sprawi nam największą przyjemność, co pomoże nam się „zrestartować”.
Zapewne ktoś zapyta: po co? Już tłumaczę. Często nasz „czas wolny” pojawia się nagle i niespodziewanie. Ktoś odwołał spotkanie, nie masz potrzebnych środków do realizacji zaplanowanych zadań, czynność udało się zrobić szybciej niż zaplanowałeś. Masz trzydzieści minut, godzinę, dwie. I co teraz? Zazwyczaj udaje się nam bez problemu wykorzystać ten czas, są jednak sytuacje, gdy go marnotrawimy. Jak można zmarnować czas wolny? Nie mówię tu o nudzie, bo to nam, harcerzom, raczej nie grozi, ale o bezproduktywnym spędzaniu czasu zamiast „ładować baterię”. Gdy mamy chwilę dla siebie, nie zastanawiamy się, co sprawi nam największą przyjemność, co pomoże nam się „zrestartować”, wypocząć zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Robimy to, co zazwyczaj, lub wybieramy pierwszą z opcji, np. przeglądamy cały Facebook, przerzucamy kanały w TV, gramy w grę w telefonie itd. To nie jest złe, a może nawet właśnie tego potrzebujemy w danym monecie. Jednak pytanie, które chcę tu zadać, brzmi: czy to jest faktycznie najlepsza forma wykorzystania naszego wolnego czasu? Może da się to zrobić lepiej, efektywniej, przyjemniej?
Czy w dzisiejszym świecie jest czas na puszczanie latawców?
Ideę takiej listy zaczerpnęłam z warsztatu dotyczącym zarządzania sobą w czasie. Prowadzący opowiedział nam, jak kiedyś pomyślał, że chciałby pójść popuszczać latawce. Jako zapracowany przedsiębiorca zapomniał w pewnym momencie o swoim pomyśle. Pewnej soboty miał wolne popołudnie. Otworzył swój notes, w którym miał zapisaną listę rzeczy do zrobienia, i przeglądając go, znalazł wzmiankę o latawcu. Długo się nie zastanawiał. Powiedział nam, że było to najlepiej spędzone popołudnie od przynajmniej roku. Od tego czasu zapisuje sobie wszystkie swoje pomysły i realizuje je, gdy tylko ma taką możliwość.
Warto pomyśleć o czynnościach, które możemy zrobić w godzinę, np. pójść na spacer, poczytać dobrą książkę, jak i o takich do zrealizowania w dzień, weekend.
Spróbowałam, bo czemu nie? I już wiem, co miał na myśli. Świadomość dobrze spędzonego czasu jest naprawdę super, a gdy robi się rzeczy, które sprawiają nam przyjemność, to jest to naprawdę bezcenne uczucie. Co może się znaleźć na takiej liście? Warto pomyśleć o czynnościach, które możemy zrobić w godzinę, np. pójść na spacer, poczytać dobrą książkę, jak i o takich do zrealizowania w dzień, weekend, np. ugotować wyjątkowy obiad, poćwiczyć, pójść w góry czy zorganizować ognisko dla znajomych. Takie rzeczy zapełniają połowę mojej listy, są proste, zwyczajne, ale mi sprawiają wielką przyjemność, a nie zawsze znajdę na nie czas. Pozostałe są bardziej niecodzienne, ale równie konkretne. Tak jak puszczanie latawca. Są to czynności nieszablonowe, może czasem dziwne, ale zawsze pozytywne. Przykład? Podróż tanimi linami lotniczymi w weekend, przetestowanie biletu podróżnika PKP czy nauka podstaw japońskiego. To, co znajdzie się na takiej liście, zależy tylko od jej właściciela. Ja potrzebowałam zarówno rzeczy zwyczajnych, jak i wyjątkowych. Ktoś może się skupić tylko na tych drugich, a może i na innych, które nie mieszczą się w tej klasyfikacji.
Dobry wypoczynek kluczem do sukcesu?
Powinniśmy ocenić siebie za jakość naszego odpoczynku i tego, jak wykorzystujemy nasz czas wolny.
Nie twierdzę, że bez takiej listy nie da się dobrze wypocząć. Są ludzie, którzy jej nie potrzebują i radzą sobie świetnie. Mają zawsze pomysły lub stosują sprawdzone metody. Super! A co, jeżeli te pomysły i metody nie są takie rewelacyjne za każdym razem? Całe moje rozważanie tak naprawdę zmierza do zagadnienia „jakości”. Często jesteśmy rozliczani z tego, jak wykonaliśmy konkretne zadanie. Sami za to powinniśmy ocenić siebie za jakość naszego odpoczynku i tego, jak wykorzystujemy nasz czas wolny. Lista „Plan na relaks” może nam w tym pomóc. Nie jest ona jedynym słusznym rozwiązaniem, ale jednym z wielu. Za to jest rozwiązaniem przetestowanym i sprowadzonym.
Wtedy mamy energię na następny dzień. Dla mnie mechanizm jest prosty: wykonując zadania z listy „czas na relaks” mam siłę na zadania z pozostałych list.
Po południu, gdy wracamy ze szkoły, uczelni, pracy często nie mamy siły żeby wmyślić coś ciekawego. Zmęczeni nie jesteśmy kreatywni, nasze pomysły nie mają polotu. Otwieramy wtedy taką listę i do dzieła, realizujemy to, co z niej najbardziej się podoba lub co jest realne w danej chwili. Warto planować relaks, to, na co mamy ochotę. Warto choć o tym pomyśleć, żeby mieć w głowie gotowy zestaw świetnych pomysłów, jeżeli nie pojawi się lepszy. Dobrze wykorzystany czas wolny wpływa na nasze samopoczucie. Wtedy mamy energię na następny dzień. Dla mnie mechanizm jest prosty: wykonując zadania z listy „czas na relaks” mam siłę na zadania z pozostałych list. I mam też świadomość że korzystam z każdej minuty najlepiej, jak potrafię. U mnie to działa, spróbuj.
Anna Jaworska - studentka socjologii, namiestniczka wędrownicza Hufca Beskidzkiego, członek rady KHKA Diablak, członek Zespołu Harcerstwa Akademickiego. Gra amatorsko w siatkówkę oraz w wolnym czasie pisze pracę licencjacką.