Sto lat!
W tym roku niewielki Hufiec ZHP Ziemi Ostrzeszowskiej im. Szarych Szeregów obchodził stulecie swojego istnienia. Z tej okazji dwudziestoosobowa grupa szalonych harcerzy z Hufca liczącego niespełna trzysta osób wpadła na jeszcze bardziej szalony pomysł – zorganizują Zlot Stulecia Harcerstwa w Ostrzeszowie. Impreza ta miała miejsce 19-21 września 2014 roku, a wzięło w niej udział 150 harcerzy z różnych środowisk.
Organizatorzy obchodów Stulecia Harcerstwa nazywają ten czas „weekendem pełnym atrakcji”. I nie ma w tym przekłamania, ponieważ trzy wrześniowe dni w Ostrzeszowie właśnie takie były. Harcerze z całej Polski między innymi bawili się i śpiewali podczas koncertu Cisz Jak Ta, wyzwalali endorfiny podczas zajęć zumby, a także pomagali oddając krew. O wzlotach, upadkach, trudnościach podczas organizowania Stulecia, a także o sile płynącej z harcerstwa, rozmawiałam z trzema przedstawicielami kadry Zlotu. Patrycja Klońska to komendantka Jubileuszowego Zlotu Stulecia Harcerstwa na Ziemi Ostrzeszowskiej, a także szefowa HKR Ostrzeszów. Prywatnie studentka protetyki na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. Maja Grabowska, drużynowa 11 DW „INKA”, na Zlocie była zastępcą komendantki ds. organizacyjnych. Na co dzień pracuje i studiuje rachunkowość. Jedyny mężczyzna w tym gronie, Jakub Reczulski, znany także jako Parti, w Hufcu Ziemi Ostrzeszowskiej sprawuje funkcję zastępcy komendanta do spraw programowych, a podczas Zlotu pełnił rolę zastępcy komendantki ds. programowych.
Wszystkie patrole biorące udział w Zlocie były na swój sposób wyjątkowe.
Organizowaliście Stulecie dwudziestoosobową grupą harcerzy. Czy ta liczba była wystarczająca do tworzenia takiej imprezy?
P.K.: Liczba ta wystarczyła, lecz były momenty, których nie przewidzieliśmy. Taka sytuacja miała miejsce podczas niedzielnej Mszy Świętej i podczas apelu kończącego Zlot. Osoby stojące na warcie i przy sztandarach zaczęły po kolei mdleć, zastępowały je osoby z kadry, które później były potrzebne do innych zadań, a do końca uroczystości musiały stać na swoich stanowiskach. Mimo tego jakoś daliśmy radę.
M.G.: Nasza kadra składała się z młodych osób w wieku 17-21 lat. Być może niewielkie doświadczenie dużej części z nich trochę utrudniało pracę, ale wszyscy stanęli na wysokości zadania i byłam zadowolona z pracy całej kadry.
Czy w organizacji Zlotu pomagały wam instytucje spoza harcerstwa i osoby niezrzeszone?
M.G.: Otrzymaliśmy wsparcie finansowe od lokalnych firm. Dyrekcje szkół, Kościół Chrystusa Króla, Ostrzeszowskie Centrum Kultury, Kawiarnia Baszta, OSP oraz Centrum Krwiodawstwa w Kaliszu także bardzo nam pomogły.
Czy na Zlot przybyły patrole tylko z województwa wielkopolskiego czy z całej Polski?
P.K.: Na zlot przybyło 130 uczestników (plus 20 osób w kadrze) głównie z Hufca Ziemi Ostrzeszowskiej.
J.R.: W imprezie brali udział też harcerze ze Szczecina, Tomaszowa Mazowieckiego, Chorzowa, Pleszewa, Leszna, Sycowa, Opatowa, Malborka, Sycowa, Gdańska oraz Ostrowa Wielkopolskiego.
Macie szczególnie w pamięci któryś z patroli? Czy któraś z grup wyróżniała się na tle innych postawą czy zaangażowaniem?
J.R.: Patrol „Albo i Nie”, który tworzyła mieszanka ludzi ze Szczecina, Chorzowa oraz Tomaszowa Mazowieckiego, a także patrol „INKA” z 11 Drużyny Wędrowniczej „INKA” zasłużyły sobie na wielkie uznanie w oczach kadry. Pomimo tego, że byli uczestnikami, to w chwilach krytycznych bardzo pomagali przy organizacji Zlotu. Podwijali rękawy i bez słowa sprzeciwu brali się do pracy. Michał Jojo Kowalik, Mateusz Kondi Kondejewski, Joanna Sobol Sobolewska oraz ludzie z patrolu INKA – Dawid Iwański, Damian Marek i Patryk Pieprzka odwalili kawał dobrej roboty, za co im bardzo dziękujemy.
P.K.: Wszystkie patrole biorące udział w Zlocie były na swój sposób wyjątkowe. Podczas piątkowego ogniska mieliśmy okazję poznać je bliżej. Kilka patroli zaśpiewało też piosenki, których słowa opowiadały o nich samych. Byliśmy pod wrażeniem ich kreatywności. Miłym zaskoczeniem była dla nas obecność w patrolu z Malborka Piotra Jacyno − uczestnika programu „Bitwa na Głosy”, który zaśpiewał dla nas „Hallelujah” Leonarda Cohena w sobotę podczas koncertu zwycięzców Hufcowego Festiwalu Piosenki oraz na niedzielnej Mszy Świętej.
M.G.: Bardzo pozytywne wrażenie zrobiły na mnie drużyny z Malborka, Ostrowa czy Sycowa – uśmiech im nie schodził z twarzy.
Co było dla was jako organizatorów najcięższym przedsięwzięciem do zrealizowania? Czy były takie rzeczy, które spędzały wam sen z powiek?
Były momenty, w których na mojej głowie pojawiały się siwe włosy (…).
M.G.: Każda rzecz z osobna bardzo nas stresowała. Najpierw martwiliśmy się, czy uda się zebrać – nie ma co się czarować – odpowiednią sumę, która pozwoli nam zrealizować wszystkie nasze pomysły. W miarę dalszych działań przychodziła nam do głowy obawa, że zgłosi się mało uczestników. Kiedy udało się zorganizować koncert zespołu Cisza Jak Ta, byliśmy bardzo szczęśliwi, bo naprawdę nam na tym zależało. Ostatnie dwa tygodnie były pełne pracy. Baliśmy się, że nie zdążymy załatwić wszystkich rzeczy, nie zrealizujemy wszystkich planów. Kiedy tuż przed stuleciem okazało się, że krwiobus stoi pod wielkim znakiem zapytania, byliśmy przerażeni. Na szczęście wszystko się udało.
J.R.: Dla mnie jako programowca tej imprezy rzeczą, która spędzała mi sen z powiek był właśnie program. Bardzo martwiłem się, czy uczestnikom spodobają się wszystkie atrakcje, które zaplanowaliśmy, czy wszystkie patrole będą płynnie przechodzić między zajęciami, czy na punkcie z biciem rekordu Polski zawsze będzie wystarczająca liczba osób. Były momenty, w których na mojej głowie pojawiały się siwe włosy, ale z rozmów z uczestnikami wiem, że nie trzeba było się tak bardzo przejmować, ponieważ większość patroli bardzo pochwaliła programowe przygotowanie Zlotu.
P.K.: Najcięższe było znalezienie sponsorów. Wiadomo, że organizacja takiej imprezy wiąże się z dużymi kosztami, dlatego konieczne było znalezienie osób, które wesprą nas finansowo. Przez kilka tygodni jeździliśmy po różnych firmach i instytucjach z prośbami o pomoc. Spotykaliśmy się z bardzo miłymi przyjęciami i życzliwością, ale także z odrzuceniem i opiniami, że nie jesteśmy prawdziwym harcerstwem, bo jest nim ZHR. Reasumując, udało nam się zebrać odpowiednia sumę, nawiązać współpracę z instytucjami, które pomogły w organizacji oraz przekonać wiele osób, że zarówno ZHP jaki i ZHR to harcerstwo mające te same idee, tylko inną nazwę i władze. Mimo różnic i konfliktów dążymy do tego samego.
Wspomnieliście o Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej, który także działa w waszym mieście. Czy stulecie było organizowane we współpracy z ZHR?
M.G.: Na początku, kiedy zaczęliśmy układać plan stulecia, wyszliśmy z propozycją wspólnego organizowania obchodów. Niestety otrzymaliśmy odpowiedź odmowną. Szkoda, że nie udało nam się choć trochę połączyć imprez. Chcieliśmy by takie punkty programu jak apel czy msza odbywały się wspólnie. Jednak wyszło jak wyszło − ZHR w Ostrzeszowie zorganizował swoje obchody na dwa tygodnie przed naszym Zlotem.
Organizowany przez was Zlot był nie tylko harcerską zabawą. W jeden weekend pobiliście także rekord Polski w resuscytacji krążeniowo-oddechowej jednocześnie na trzech fantomach oraz zebraliście 20 litrów krwi dla chorej na białaczkę Julki Majewskiej. Która z tych atrakcji cieszyła się największą popularnością: oddawanie krwi, koncert Ciszy, bicie rekordu RKO, a może zajęcia z zumby czy kreowania wizerunku?
M.G.: Podczas Zlotu rozmawiałam z wieloma uczestnikami − wszyscy byli zadowoleni z zajęć. Ciężko określić, które podobały się najbardziej. Myślę, że każdy znalazł coś dla siebie. Zbiórka oddawania krwi była bardzo dobrym pomysłem – frekwencja okazała się wysoka, co ogromnie nas cieszy.
P.K.: Największą popularnością cieszyło się pięciogodzinne ustanowienie nowego rekordu Polski w nieprzerwanej resuscytacji krążeniowo-oddechowej jednocześnie na trzech fantomach. Oprócz harcerzy pojawiali się również uczniowie szkół, a ku naszemu zdziwieniu także ogólnopolskie media np. TVN24, które zrobiły reportaż na ten temat. Warto też dodać, że Zlot odbył się w Ostrzeszowie, gdzie znajduje się największy w Europie i prawdopodobnie na świecie pomnik Lilijki Harcerskiej, który ma 2,7 m wysokości, co także stanowiło atrakcję dla uczestników.
J.R.: Każdy z uczestników znalazł coś dla siebie. Jedne zajęcia rozwijał, a inne dawały masę uśmiechu i rozrywki.
Jesteśmy młodymi, wesołymi ludźmi mającymi swoje plany i marzenia, które staramy się zrealizować jak najlepiej.
Czy w najbliższym czasie planujecie Hufcem organizację jakiegoś większego przedsięwzięcia? Jakie są wasze plany na ten rok harcerski?
P.K.: Na zakończenie roku harcerskiego planujemy zorganizować kolejny Zlot Hufca, a przy nim pobić kolejny rekord. Jaki? To będzie niespodzianka. Zapraszamy do śledzenia na bieżąco strony naszego Hufca, gdzie będą pojawiały się wszystkie informacje na ten temat.
I na koniec pytanie, które nie daje mi spokoju − skąd was wzięło się tyle energii i siły, aby stworzyć taką imprezę? .
M.G.: Skąd ta energia? Widocznie tacy już jesteśmy. Bardzo zależało nam, żeby stulecie odbyło się w samym Ostrzeszowie. Chcieliśmy by zarówno mieszkańcy jak i władze miasta zwrócili na nas uwagę. Jesteśmy młodymi, wesołymi ludźmi mającymi swoje plany i marzenia, które staramy się zrealizować jak najlepiej.
J.R.: Wiele energii do stworzenia tej imprezy dała nam myśl, że stulecia harcerstwa nie obchodzi się co roku i po prostu musieliśmy hucznie uczcić ten jubileusz. Pokazać mieszkańcom miasta Ostrzeszów, że harcerze przez te 100 lat cały czas są w ich mieście i czynnie działają.
P.K.: Dokładnie po zlocie wędrowników we Wrześni w marcu 2014 roku, podczas przesiadki w Poznaniu, usiedliśmy wszyscy razem na dworcu i zaczęliśmy rozmawiać na temat stulecia. Był to dla nas wówczas bardzo ważny Jubileusz i stwierdziliśmy, że jeśli my się nie zabierzemy za jego organizacje, to nikt tego nie zrobi. Chwilę później była już burza mózgów i miliony pomysłów, co możemy zrobić. Jeszcze w marcu przedstawiliśmy szczegółowy plan komendzie hufca, która powierzyła nam to zadanie. Po zakończeniu imprezy powiedzieli nam, że gdy na początku roku opowiadaliśmy jak chcemy, żeby wyglądało stulecie, plan bardzo im się spodobał, lecz nie wierzyli w nas, twierdzili że nie damy rady, nie zorganizujemy tego na tak wielką skalę, nie zbierzemy potrzebnych pieniędzy. Przez cały okres przygotowań i podczas trwania Zlotu czekali na nasze potknięcie lub wpadkę. Przytaczając przykład − chwilę przed apelem rozpoczynającym, przy próbie wciągnięcia flag na maszty, jedna z linek spadła z kołowrotka i wciągnięcie flagi nie było możliwe. Wówczas szef służby porządkowej, Szymon Kasprzyk, wspiął się na sześciometrowy maszt i włożył linkę na swoje miejsce. Komenda stwierdziła wtedy, że potrafimy być wszędzie, nawet na czubku masztu. Spisaliśmy się, nikogo nie zawiedliśmy, z wszystkim daliśmy sobie radę.
Patrycja Klońska, komendantka Jubileuszowego Zlotu Stulecia Harcerstwa na Ziemi Ostrzeszowskiej, pragnie podziękować niesamowitej kadrze Zlotu. „Jesteście niesamowici!” – mówi.
Kadra Jubileuszowego Zlotu Stulecia Harcerstwa Na Ziemi Ostrzeszowskiej: komendant Zlotu − pwd. Patrycja Klońska, zastępca komendanta Zlotu ds. organizacyjnych − sam. Maja Grabowska, zastępca komendanta Zlotu ds. programowych − pwd. Jakub Reczulski, oboźny − Tomasz Kasprzyk, zastępca oboźnego − Tomasz Plewiński, kwatermistrz − phm. Emil Terzimann, szef biura zlotowego − Klaudia Biel, zastępca szefa biura zlotowego − Kinga Biel, zastępca szefa biura zlotowego − Klaudia Stawska, szef służby porządkowej − Szymon Kasprzyk, szef służby medycznej − Dominik Gałążewski, zastępca szefa służby medycznej − Maria Kupijaj, koordynator ds. rekordu Polski − pwd. Tomasz Nawrocki, koordynator szkoły − Marlena Ciomek, kadra programowa − phm. Paweł Staszak i phm. Jerzy Hnatyk.
Weronika Duch - studentka III roku dziennikarstwa i krytyki medialnej na UŁ, jednak swojej przyszłości nie wiąże z mediami. Chciałaby pracować jako przedszkolanka, a jeśli się nie uda, założy własną cukiernię i kawiarnię. Hołduje poprawnej polszczyźnie, kocha książki, dla swojego relaksu i przyjemności innych piecze. Wciąż poszukuje idealnego przepisu na swoje życie.